Polska i Węgry zablokowały wspólne konkluzje na szczycie UE w sprawie migracji. Ostatnia próba mediacji skończyła się fiaskiem, ale sprzeciw dwóch państw nic nie zmienił za to w kwestii tzw. pakietu migracyjnego, który ma zostać przyjęty pod koniec roku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O kulisach unijnego szczytu i zgrzycie dotyczącym migracji informuje RMF FM. Brak wniosków końcowych w tej sprawie to efekt "blokady" ze strony Polski i Węgier. Jak się okazuje, ten sprzeciw nie ma de facto większej wagi. Według rozmówców korespondentki stacji uwypukla on jedynie różnice, jakie mamy w szeregach UE.
Zamiast wspólnych konkluzji po trwających blisko siedem godzin dyskusjach w ramach szczytu UE będą więc "konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej". Ostatnią próbę osiągnięcia szerszego porozumienia w tej sprawie miała podjąć premier Włoch Giorgia Meloni.
Jak zauważa RMF FM, Mateusz Morawiecki jechał na szczyt UE z celem zablokowania tzw. pakietu migracyjnego. Problem w tym, że tak naprawdę... nie było czego blokować, ponieważ pakiet zgodnie z traktatami przyjęto już 8 czerwca na Radzie UE ds. wewnętrznych.
Nadal będzie procedowany między Radą UE a Parlamentem Europejskim i prawdopodobnie zostanie ostatecznie przyjęty pod koniec roku. Kiedy tak się stanie, Polska będzie mogła zaskarżyć go do TSUE.
O co chodziło Polsce i Węgrom?
Jak wskazuje rozmówca "Gazety Wyborczej" z instytucji UE, pojawiały się różne kompromisowe pomysły zapisów, ale w praktyce Polsce i Węgrom chodziło o wycofanie się Unii z projektu reformy migracyjnej uzgodnionego na początku czerwca.
– I o wprowadzenie zasady jednomyślności tam, gdzie traktaty pozwalają na głosowania większościowe. A to niemożliwe, co tylko potwierdziło się podczas obrad – dodaje źródło "GW".
Już wcześniej pojawiały się głosy, że jednomyślności w tej sprawie raczej nie ma się co spodziewać. – Jest jasne, że kilka krajów zablokowało dyskusję – tak pierwszy dzień szczytu Rady Europejskiej podsumował, cytowany przez RMF FM, premier Belgii Aleksander De Croo. Polityk nie zaprzeczył, że chodzi oPolskę i Węgry.