W katastrofie Titana zginęło pięć osób. Na jaw wychodzą coraz to bardziej niepokojące informacje w sprawie tego, co wydarzyło się w tej łodzi podwodnej. Najnowsze z nich przekazał były doradca firmy OceanGate Rob McCallum.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ekspert: Łódź zrzuciła balast i próbowała przerwać opadanie na dno
Były doradca firmy OceanGate Rob McCallum rozmawiał na ten temat z gazetą "The New Yorker". Ekspert przekazał, że Titan próbował wynurzyć się na powierzchnię. – Łódź zrzuciła balast i próbowała przerwać opadanie na dno – mówił amerykańskiej gazecie.
Potem utracono kontakt z Titanem. Jednak McCallum jest pewien, że załoga musiała wiedzieć, że coś złego dzieje się ze statkiem.
– Raport, który otrzymałem natychmiast po zdarzeniu, na długo przed tym, jak uznano łódź za zaginioną, mówił o tym, że Titan schodził na głębokość 3,5 tys. metrów – poinformował były doradca firmy OceanGate. Rob McCallum to współzałożyciel firmy EYOS Expeditions. Zajmuje się ona wyprawami morskimi.
"Nie chcę być postrzegany jako plotkarz, ale bardzo się martwię, że zabije siebie i innych, dążąc do podbudowania swojego ego" – miał stwierdzić. "Uważam się za osobę dość odważną, jeśli chodzi o robienie rzeczy niebezpiecznych, ale ta łódź podwodna to katastrofa, która tylko czeka na to, aby się wydarzyć" – ocenił dalej. Lochridge napisał, że "żadne pieniądze nie przekonałyby go do zanurkowania w tym czymś".
W Titanie zginęło pięć osób, w tym szef Ocean Gate
Jak pisaliśmy też w naTemat, podwodne rejsy dla milionerów mogłyby ruszyć już w 2018 roku, ale uderzenie pioruna uszkodziło elektronikę w Titanie. W 2019 roku rejs został ponownie przełożony z powodu m.in. problemu z przestrzeganiem ograniczeń kanadyjskiego prawa morskiego na statkach pływających pod obcą banderą.
Dodajmy też, że niedawno w rozmowie z "New York Times" głos zabrała Christine Dawood – żona zmarłego na pokładzie Titana Shahzady Dawooda i matka 19-letniego Sulemana. Kobieta opisała ostatnie chwile bliskich tuż przed zanurzeniem batyskafu.
Jak wyjaśniła, pasażerowie musieli zaopatrzyć się w grube skarpetki i zimowe czapki z powodu panujących na dnie temperatur. Zalecono także przygotowanie ulubionych piosenek, które załoga miała puścić podczas schodzenia pod wodę. Równolegle w ostatnich chwilach Pakistańczyka kobieta towarzyszyła mu razem z 17-letnią córką. Te były na pokładzie głównego statku i niczego nieświadome machały mężczyznom. W Titanie zginęło pięć osób.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.