Kim jest gorol? – To po prostu nie-Ślązak – mówi naTemat Tomasz Stefanik, rodowity Ślązak. I choć relacje gorol – hanys, to z pewnością trudna miłość, coraz częściej przybiera ona bardzo ciekawe formy. – Teroz już ni ma zwady, ale kożdy ło tym pamiynto i tyn komiks pokazuje, że coś takigo było, jak niychyńć do goroli – uważa Ślązaczka Klaudia Roksela.
Warszawiak przyjeżdżający na Śląsk nie powinien spodziewać się szczególnie gorącego przyjęcia – tak przynajmniej zwykło się myśleć. I choć wiele mitów i stereotypów wokół tej trudnej przyjaźni coraz bardziej traci na znaczeniu, to nabiera on jednocześnie nowego, sympatycznego wymiaru.
Jak mówi nam mieszkaniec Chorzowa Tomasz Stefanik, gorol to przede wszystkim "nie Ślązak". Stefanik żartuje, że to osoba nie tylko z innej części Polski, ale nawet świata. Tym tokiem myślenia rozumował także twórca śląskiego komiksu pt. "W kosmosie nikt nie usłyszy, jak godosz". Twórcy komiksu ukazali górników w przyszłości, którzy wydobywając kopaliny na obcej planecie natrafiają na postaci do złudzenia przypominające te z filmu "Alien".
Gorol to "obcy"
Jeden z fragmentów komiksu przedstawia scenę, w której górnicy znajdują "obcego". Zaczynają się zastanawiać, co właściwie odkryli. – Chrobok, czy inszo glizda? – pyta jeden górników. – To je gorol! – pada po chwili. – Jeronie, gorol z kosmosu! – krzyczy drugi bohater.
– Jak widać nawet w komiksach gorol to ktoś z innej części wszechświata – mówi rozbawiony Tomasz Stefanik. Twierdzi, że gorol został w nim nieco brutalnie potraktowany, przypomina jednak, że to jedynie żartobliwa forma ukazania zjawiska. Jego zdaniem, komiks nawiązuje do "konfliktu" na linii Śląsk - reszta świata. Należy jednak pamiętać, że komiks zostawia duże pole do interpretacji.
Współautor komiksu Tomasz Kontny twierdzi, że jego zamiarem nie było dorabianie "politycznego tła" do komiksu. W przesłanym do nas oświadczeniu napisał:
I choć twórca komiksu zaprzecza, że inspiracją była niechęć do goroli, to może on się z tą niechęcią kojarzyć. Tomasz Stefanik z Chorzowa uważa zaś, że słowo "gorol" przeżywa na Śląsku swego rodzaju renesans, a jego użycie miało uatrakcyjnić komiks. – W każdym tekście żartobliwym, który jest po śląsku, występuje jakiś gorol. Czasem to po prostu marketing – uważa Ślązak.
Duży dystans do komiksu ma także Klaudia Roksela. Według niej, jest to przede wszystkim forma rozrywki, a nie podkreślanie różnic między gorolami a hanysami. – Nom sie zdo, że taki komiksy, niy som po to, coby zaś była jako zwada z gorolami. To je ino do wicu. I to ni ma żodno walka. Bo to je tako forma rozrywki i tego sie niy powinno brać tak poważnie. Teroz już ni ma zwady, ale kożdy ło tym pamiynto i tyn komiks pokazuje, że coś takigo było, jak niychyńć do goroli. Tukyj na Ślonsku gorol teroz to je barzij symbol. Ludzie niy wstydzom sie godać, że sie tukyj przykludzili – zauważa Klaudia Roksela z serwisu gryfnie.com.
Gorol Ślązakowi wilkiem
Trudno określić, jakie właściwie są relacje między gorolami a hanysami. – Może to jest niechęć, a bardziej jakiś zakorzeniony głęboko stereotyp, który przekazuje się u nas z pokolenia na pokolenie – mówi Tomek Stefanik. Jego zdaniem, relacje te można ocenić bardziej jako swego rodzaju ostrożność, dystans.
Klaudia Roksela z serwisu gryfnie.com również zwraca uwagę na początkową nieufność wobec goroli. – To tak je zawsze, że kiej wtoś nowy przekludzo sie z inkszego regionu do nos i my go widzymy po roz piyrszy, to przeca niy bydymy go łod razu łogłapiać. Żodyn go tukyj niy zno, żodyn ło nim nic niy wiy. Tak godały nasze babki. Gorolom sie niy wierziło. Teroz to tak ni ma, teroz to je taki miszong. Czasym niy idzie poznać, wto je gorolym a wto Ślonzokiym. – mówi nam Klaudia Roksela.
Za węgiel i za RAŚ
Zdaniem Stefanika, pierwsza fala tej "niechęci" zaczęła się mniej więcej w okresie PRL-u. – Przyczyniło się do tego wykorzystywanie naszych kopalń przez Warszawę, niemalże do zera. Teraz zaś mamy drugą falę, gdy ludzie spoza Śląska przyjeżdżają do nas i zakładają firmy – zastanawia się Stefanik. Ślązak pamięta zarazem, że chociażby do Warszawy również przyjeżdża wiele osób, więc sytuacja się w jakimś sensie wyrównuje. Jako podstawową przyczynę naszych trudnych relacji wymienia przede wszystkim różnice kulturowe i obyczajowe. – Ludzie na Śląsku są bardziej konserwatywni, niż reszta Polski – zauważa.
Warszawiak, który przejeżdża na Śląsk nie może spodziewać się jednak szczególnego braku sympatii. – To najczęściej docinki słowne, jakieś drobne złośliwości. Teraz raczej wszyscy podchodzą do tego na luzie, żartobliwie – zapewnia Tomek Stefanik.
"Walka z gorolami" bywa zdaniem Klaudii Rokseli bardzo zabawna.– Czasym ta zwada je śmiyszno – zapewnia. Mieszkańcy Śląska lubią śmiać się z reszty Polaków, lecz ma to przede wszystkim bardzo sympatyczne oblicze. – Ludzie do wicu godajom „łod gorola nic niy wezna!”, a potym idom do gyszeftu i kupujom. Przocielki mojij babki godały, że gorole som taki wyciaciane i sie śnich śmioły, że majom miynkutki rynce, jak farorz. Jo sie z tym nigdy niy zgodzałach. Bo gorol poradzi robić! – mówi Roksela.
Tomek Stefanik zdradza nam, że dziewczyny znające język śląski cieszą się w regionie niezwykłą popularnością. To oczywiście nie jedyny wyznacznik mody na wszystko, co śląskie. Młodzi ludzie coraz częściej podkreślają swoje śląskie pochodzenie i szukają korzeni. – Pojawiają się strony internetowe, fanpage, a nawet portale poruszające tematykę Śląska. Jest to pewien powrót do tradycji, ale w bardzo zdystansowany, nowoczesny sposób – twierdzi mieszkaniec Chorzowa.
Niektórzy gorole patrzą na "nowych Ślązaków" nieco bardziej negatywnie. Zdaniem Tomka Stefanika, mieszkańcy tej części kraju postrzegani są w ostatnim czasie przez pryzmat Ruchu Autonomii Śląska. – Jeżdżąc po Polsce zaobserwowałem, że spotyka się to z bardzo negatywnym odbiorem. Wielu ludzi utożsamia nas z RAŚ-iem, który wielu osobom się nie podoba. Myślę jednak, że to naprawdę jedyny powód, by nas nie lubić – mówi z uśmiechem Chorzowianin.
Co nas właściwie różni?
– O rany, jak on zaciąga – usłyszałem kiedyś podczas wizyty na Śląsku. Jednak różnice w akcencie to nie jedyny znak rozpoznawczy gorola na Śląsku. Gorole inaczej mówią i często inaczej się też zachowują. – Gdy umówię się z hanysem na konkretną godzinę, to wiem, że będzie na czas. Warszawiak jest zaś w stanie odwołać spotkanie w ostatnim momencie lub spóźnić się nawet pół godziny – twierdzi Ania, także mieszkanka Chorzowa. Jej zdaniem, na Mazowszu powiedzenie że np. "spotkamy się w weekend" jest traktowane jak swego rodzaju zwrot grzecznościowy, a nie obietnica.
Tomasz Stefanik zapewnia, że różnice między gorolami a hanysami nie są aż tak duże, by na przykład unikać "związków mieszanych". To samo twierdzi Klaudia Roksela. – Teroz to ni ma żodyn problym, downij ja! – mówi. Okazuje się więc, że dawniej mieszkańcy Śląska podchodzili zdecydowanie bardziej rygorystycznie do małżeństw "mieszanych".
– To było coś łokropicznego na Ślonsku, kiej dziołcha se wziyna chopa niy stond. Gańba, jak pierzin! Gorola traktowało sie jak obcego, niy swojigo. Łon móg narobić sromoty dziołsze. A teroz to ni mo żodnego znaczynio. Zresztom u nos tak je, że jedyn z nos je gorolym. A przajymy se już łod liceum! Teroz już żodyn na to niy patrzi. Nojważniyjsze, coby ta drugo osoba była dobrym czowiekiym. A to czy je czorno, czy wierzi w innego Ponbóczka, to ni ma naprowda znaczynio! – mówi Ślązaczka.
A to wszyjstko zaczło sie łod tego, kiej na Ślonsk zaczli przyjyżdżać ludzie z roztomajtych czyńści Polski. A tukyj było zawdy mocka roboty, toż tu ciśli. I Ślonzoki niy byli tymu radzi. No ja, no bo kiej trefil sie chop, kiery godoł inakszyj niźli łoni i reskirowoł nimi, to wto mioł być tymu rod powiydzcie? Gorola traktowało sie tukyj jak Amerykona przy złożach naftowych na Bliskim Wschodzie. CZYTAJ WIĘCEJ
Tomasz Kontny
współautor komiksu "W kosmosie nikt nie usłyszy, jak godosz"
Na Śląsku kwestia goroli to w pewnych kręgach kwestia polityczna. Natomiast nasz komiks w ogóle nie dotyczy "niechęci do ludzi spoza Śląska", nawet jeśli humorystycznie ujętej. Można próbować go tak odczytać, ale jako autor uznam to za potężne nadużycie. Po prostu "gorol" to w śląskiej gwarze obcy, a obcy to również filmowy "Alien" i już.