To Marcin J. wjechał w dom jednorodzinny w Dolicach. Kierowca audi zmarł na miejscu zdarzenia. Podczas gdy trwa ustalanie okoliczności wypadku, na jaw wychodzą nowe fakty o jego ofierze. Kierowcą był lokalnym biznesmenem. W 2022 roku sfinansował finał WOŚP w gminie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marcin J. nie żyje. To młody biznesmen wbił audi w budynek w Dolicach
Tuż po wypadku w Dolicach "Fakt" dotarł do Łukasza Lewandowskiego. To mechanik z Gryfina, który od kilkunastu lat współpracował z 46-letnim Marcinem J. Jak wspomina zmarłego biznesmena? – To był bardzo życzliwy, dobry człowiek. Wspierał dzieci potrzebujące pomocy, pomagał ludziom i brał udział w akcjach charytatywnych. Pasjonował się motoryzacją – ocenił.
– On się bardzo z tego samochodu cieszył, bo to był jeden taki samochód na cały świat. Udało mu się go kupić, bardzo o niego dbał, a ja mu przy tym pomagałem. Posiadał go już od półtora roku – dodał.
Marcin J. prowadził rozległą działalność gospodarczą, spośród której wyróżnia się między innymi stacja benzynowa. Lokalnie był także znany z działalności charytatywnej. Sfinansował bowiem Finał WOŚP w Gryfinie w 2022 roku.
Kulisy wypadku w Dolicach. "Był straszny huk, kupa kurzu"
Jak pisaliśmy w naTemat, w minioną niedzielę nad ranem policja interweniowała w miejscowości Dolice (woj. zachodniopomorskie) w sprawie samochodu, który wjechał w ścianę domu.
W aucie były dwie osoby. Kierowca zginął na miejscu zdarzenia, a pasażer został zabrany do szpitala. Z domu zaś ewakuowano łącznie pięć osób. Burmistrz Dolic zapewnił poszkodowanym mieszkania zastępcze.
Powiadomiono również nadzór budowlany, który zweryfikuje stan techniczny budynku. Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widzimy, że siła uderzenia spowodowała częściowe runięcie muru.
Tuż po zdarzeniu na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty. Okazało się, że pojazd należał do nowożeńców, który tego dnia celebrowali wesele właśnie w Dolicach. Na tablicy rejestracyjnej widniał napis "Młoda para".
To jednak nie oni znajdowali się w pojeździe. Luksusowe auto było warte aż 1,5 mln zł. i prowadził je wspomniany już Marcin J. W trakcie oczekiwania na służby sąsiadom udało się ewakuować pasażera.
– Był straszny huk, kupa kurzu (...) Byłam akurat na podwórku i za chwilę z mężem tam pobiegliśmy, a moja synowa zadzwoniła po pomoc – opisała w rozmowie z "Faktem" żyjąca po sąsiedzku Irena.
Żeby wyciągnąć Marcina J., konieczna była jednak interwencja strażaków, którzy wyważyli drzwi. Mężczyznę reanimowano przez aż 30 minut, ale bez oczekiwanego skutku. Z ustaleń "Faktu" wynika, że siła uderzenia była tak duża, że kierowca wbił się głową w przednią szybę, pomimo uruchomienia specjalnej poduszki powietrznej.
Policja wciąż bada okoliczności wypadku. Jeszcze nie wiadomo, z jaką prędkością jechał biznesmen, ani z jakiego konkretnie powodu doszło do uderzenia w ścianę domu rodzinnego.