Prezydent Wołodymyr Zełenski miał się wściec po pierwszym dniu szczytu NATO w Wilnie. Ogłoszono bowiem tylko, że Ukraina będzie mogła być w przyszłości członkiem Sojuszu, ale bez podania daty. Powstała za to Rada NATO-Ukraina. Zełenski miał grozić, że nie pojawi się na pierwszym spotkaniu tego gremium.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środę zakończył się dwudniowy szczyt NATO w Wilnie. Ukraina nie otrzymała jednak konkretnego zaproszenia do Sojuszu.
Zełenski miał we wtorek grozić, że nie pojawi się na pierwszej sesji Rady NATO-Ukraina
Szef NATO zapewnił jednak, że oczywiście Ukraina będzie mogła w przyszłości dołączyć do Sojuszu, ale nie ma jeszcze dokładnej daty. – Wystosujemy zaproszenie dla Ukrainy do przystąpienia do NATO, gdy sojusznicy wyrażą zgodę i zostaną spełnione warunki, a Kijów zwycięży – oświadczył Jens Stoltenberg.
Ogłoszono za to powstanie Rady NATO-Ukraina. Wołodymyr Zełenski miał być jednak tak rozczarowany, tym co się wydarzyło, że groził, że nie pojawi się na spotkaniu tego gremium.
"Zełenski nigdy nie naciskał na członkostwo Ukrainy w NATO, w czasie gdy trwa wojna. Prezydent był jednak zły na to, że NATO stawia warunki w sprawie zapraszania Ukrainy do ubiegania się o członkostwo" – czytamy na stronie "The New York Times".
Warto przypomnieć, że pierwszego dnia szczytu napisał, że "absurdalne" jest mówienie Kijowowi, że jest mile widzianym w Sojuszu, ale bez podania daty ani dokładnych warunków. Drugiego dnia przekaz Kijowa był już łagodniejszy, ale jak jednak nieoficjalnie donosi "The New York Times" Zełenski miał we wtorek "grozić, że nie pojawi się na pierwszej sesji Rady NATO-Ukraina".
Szef MON Wielkiej Brytanii zirytowany postawą Zełenskiego
Warto podkreślił, że Ukraina dostała ogromną pomoc od Zachodu, a oczekiwania Kijowa nie maleją. Powoduje to już nawet irytację u krajów, które bardzo mocno wspierają Zełenskiego. I tak jeszcze podczas szczytu szef MON Wielkiej Brytanii Ben Wallace ujawnił, że w zeszłym roku pojechał do Ukrainy, aby otrzymać listę tego, co ten kraj potrzebuje, jeśli chodzi o broń.
– Wiesz, nie jesteśmy Amazonem – usłyszał wówczas Zełenski od brytyjskiego polityka. – Powiedziałem im to w zeszłym roku, kiedy jechałem 11 godzin, aby otrzymać listę (broni-red.) – relacjonował teraz mediom w Wilnie Brytyjczyk.
Wypowiedź swojego ministra stonował premier Rishi Sunak. Przypomniał, że prezydent Ukrainy nie raz dziękował za pomoc, a sam Zełenski stwierdził, zwracając się do Wallace: – Niech napisze mi, jak mam dziękować, a ja podziękuję w ten sposób.
Co więcej, w zeszłym tygodniu amerykański "Newsweek" donosił, że intencje Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego nie są jasne nawet dla CIA. USA tracą poniekąd kontrolę nad tym, jak działają Ukraińcy i ich prezydent.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.