
Uważam, że w pierwszej połowie mieliśmy przewagę, mieliśmy sytuację "sam na sam" i co najmniej jeszcze jedną dobrą okazję do zdobycia bramki. Nie czyhaliśmy tylko na błędy dobrej defensywy irlandzkiej. O sytuacje nie było łatwo. Nie wiem, czemu druga połowa była gorsza. Robiliśmy zmiany, które miały zmienić obraz gry na lepsze, ale to Irlandczycy z każdą minutą stawali się groźniejsi. Straciliśmy bramki po sytuacjach, w których nie powinno się ich tracić.
Posucha panuje także po przeciwnej stronie boiska – w defensywie, w której ewidentnie brakuje lidera. Nie mamy dziś w kadrze kogoś pokroju Tomasza Wałdocha, Jacka Bąka czy Michała Żewłakowa. Brakuje inteligentnego, ułożonego dyrygenta, który będzie dowodził zespołem z płyty boiska. Do miana kogoś takiego mógłby pretendować Marcin Wasilewski z Anderlechtu Buksela, ale jego problem polega na tym, że w ogóle przestał grać. I dopóki w stolicy Belgii nie zmieni się trener, „Wasyl” wciąż będzie na ławce. A stamtąd, jak wiadomo, dosyć trudno instruować kolegów. Reszta piłkarzy albo nie ma charyzmy, ale odpowiednich umiejętności. Z całym szacunkiem dla Kamila Glika z Torino czy Marcina Komorowskiego z Tiereka Grozny, ale zawodnikami na poziomie reprezentacji są raczej z braku laku. Salamon? To melodia przyszłości.