Pożar na lotnisku w Gdańsku. Kilkanaście samochodów uszkodzonych
Do zdarzenia doszło w piątek 14 lipca. Jak ustalił "Dziennik Bałtycki", na Stanowisko Kierowania Komendanta Miejskiego PSP w Gdańsku około godziny 17:00 wpłynęło zgłoszenie o pożarze. Osoba zawiadamiająca służby przekazała, że kilka aut stojących na parkingu przed lotniskiem stanęło w płomieniach.
Na miejscu w ciągu kilku minut pojawiło się pięć zastępów straży pożarnej, które natychmiast przystąpiły do akcji gaśniczej. Dzięki błyskawicznej interwencji ogień udało się szybko opanować. Według danych, jakie przekazała Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku, w wyniku pożaru zniszczeniu uległo 11 samochodów osobowych - 4 spłonęły doszczętnie, natomiast 7 kolejnych zostało poważnie uszkodzonych.
Policja bada przyczyny pożaru na parkingu przed gdańskim lotniskiem
Jak przekazał "Dziennik Bałtycki", policja oraz prokuratura już rozpoczęły dochodzenie w celu wyjaśnienia przyczyn pożaru, który uszkodził aż 11 samochodów. Mimo że nie ma jeszcze oficjalnych wyników śledztwa, pomorska policja miała już postawić hipotezę odnośnie pochodzenia źródła ognia. Według wstępnych ustaleń mundurowych sprawcą podpalenia kilku aut miał być jeden z kierowców, który wjechał na parking przy porcie lotniczym.
Jak przekazano, mężczyzna prowadzący samochód osobowy zwrócił uwagę, że spod maski jego auta wydobywa się dym. W związku z usterką i niebezpieczeństwem wynikającym z dalszej jazdy postanowił zatrzymać się na pobliskim parkingu. Kilka chwil później samochód stanął w płomieniach, jednak przez błąd kierowcy, który postawił auto zbyt blisko innych pojazdów, zapłonowi uległ sąsiedni samochód.
Według wstępnych danych, jakie przekazała straż pożarna oraz policja kolejne trzy auta stanęły w płomieniach poprzez tzw. "efekt domina". Na ten moment nie wiadomo jednak, czy, i jeśli tak, to jakie konsekwencje będą wyciągnięte od właściciela auta, które zapaliło się jeszcze podczas jazdy.
Pożar auta elektrycznego tuż za Gdańskiem. "Gasili go 21 godzin"
Piątkowy incydent nie jest pierwszym tego typu w ostatnim czasie, jaki miał miejsce w Trójmieście i jego okolicach. Jak pisaliśmy w naTemat, pod koniec marca br. w Chwaszczynie, czyli raptem kilka kilometrów od gdańskiego lotniska doszczętnie spłonął samochód elektryczny.
Jak przekazał wówczas expresskaszubski.pl, strażacy z OSP Chwaszczyno zgłoszenie o pożarze samochodu przyjęli o godzinie 21:00 w niedzielę, natomiast pojazd w całości ugaszono dopiero popołudniu w poniedziałek.
"Działania zakończono o godz. 17:50 następnego dnia" – poinformowała Ochotnicza Straż Pożarna w Chwaszczynie. Zdjęcia opublikowane z miejsca zdarzenia wyglądają dramatycznie. Na jednym z nich widzimy uchwycony moment, kiedy samochód elektryczny był jeszcze w całości objęty płomieniami. Na drugim zdjęciu można też zobaczyć już ugaszone, kompletnie zniszczone auto.
"Padł nowy rekord Polski w gaszeniu auta elektrycznego" – zauważył jeden z internautów. Jak podkreślił, gdyby pojazdu nie "wykąpano" w specjalnej wannie, która podobno musiała dojechać z Gdańska, wspomniany "rekord" byłby jeszcze... lepszy.
Zobacz także