
Już za chwilę, za momencik, przywódcy krajów Unii Europejskiej będą negocjować nowy budżet UE na lata 2014-2020. Mało kto mówi teraz o tym, jak wydaliśmy pieniądze w latach 2007-2013. A warto, bo nie zawsze polskie władze wydawały mądrze.
Poseł PiS Stanisław Ożóg z podkomisji ds. monitorowania wykorzystania funduszy unijnych twierdzi, że część pieniędzy została przez Polskę zmarnowana. Podobnie oceniał w październiku 2012 roku Jerzy Kwieciński, były minister rozwoju regionalnego.
Czy Polska rozsądnie wydawała unijne pieniądze, możecie ocenić sami. Wystarczy wejść na stronę Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Tam podane są wszelkie rozliczenia z każdego unijnego eurocenta, który wykorzystaliśmy. Link - poniżej.
Najczęściej o nierozsądne wydawanie unijnych pieniędzy oskarża się samorządy, które budowały liczne świetlice, baseny lub inne tego typu obiekty. Oczywiście, cel był szczytny: dla mieszkańców. Problem jednak polega na tym, że mieszkańcy niekoniecznie z nich korzystają. Jak pisał już w lutym 2012 "Dziennik Gazeta Prawna", na Mazowszu powstało 300 takich świetlic, ale w zimie ogrzewanych było tylko 20 z nich – bo tylko tam ktoś regularnie przychodził.
W całej Polsce można znaleźć kilkadziesiąt tysięcy dowodów na to, że unijne pieniądze nie są marnowane, albo – jak określiła to jedna z gazet – „wyrzucane w błoto”. Dofinansowane z unijnych środków inwestycje w branży lotniczej na Podkarpaciu są najlepszym przykładem, że jest dokładnie na odwrót. CZYTAJ WIĘCEJ
Konrad Niklewicz te zarzuty odparowuje jednym argumentem: wiele unijnych funduszy przeznaczonych jest wyłącznie do tego, by wyrównywać szanse. Nie wszystkie muszą stymulować gospodarkę i nie mogą, bo Unia przecież skwapliwie sprawdza na co wydajemy.
Niestety, pytanie o dobre wykorzystanie środków unijnych pojawia się też w przypadku Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, przeznaczonym do "poprawiania edukacji", "wykorzystania potencjału zasobów ludzkich", czy "zmniejszenie obszarów wykluczenia społecznego". PO KL finansowany jest z w większości (85 proc.) z Europejskiego Funduszu Społecznego, z którego polska uszczknęła dla siebie prawie
Jako przykład lepszego wykorzystania funduszy z EFS Stanisław Ożoga wskazuje Niemcy. Tam stworzono nawet nie szkolenia, a całe duże kursy, na których młodzi Niemcy uczyli się zawodów. W tym czasie dostawali "kieszonkowe" - kilkaset euro - a później mieli, jako specjaliści, zapewnianą pracę. Ożóg zaznacza jednak, że mądrzejsze samorządy potrafiły wykorzystać ten fundusz tak, by kupić na przykład nowe komputery. – I w ten sposób w niektórych miejscach coś z tego zostało – ocenia poseł.
O ile więc w przypadku szkoleń możemy mówić o pewnych wymiernych efektach, to już przy środkach na infrastrukturę trudno mieć zrozumienie dla władz. – Nie odnosimy tutaj sukcesów. Oddano odcinek A2 Tomyśl-Świeck, zbudowany przez firmę Jana Kulczyka. Tam nie było afer i problemów, ale w pozostałych przypadkach firmy budowlane są w stanie upadłości, autostrad dalej nie ma, jest marazm, a Główny Inspektor Transportu Drogowego ma świetne samopoczucie – zarzuca rządowi dr Janusz Steinhoff. I przypomina, że ani jeden odcinek autostrad nie został oddany w terminie.
Niklewicz przypomina też, że autostrady to nie wszystko i dzięki funduszom unijnym powstały liczne drogi lokalne czy ekspresowe. Były wiceminister w trakcie dosłownie dwóch minut wymienia co najmniej kilka takich inwestycji w różnych częściach polski.
Jak więc widać, trudno ocenić, czy Polska zmarnowała – i ewentualnie ile – unijnych pieniędzy. Te bowiem możemy wydawać jeszcze do 2015 roku. Na chwilę obecną zakontraktowane zostało 84,5 proc. środków z
Dziś po południu rozpoczyna się drugie podejście do wieloletniego budżetu UE i tym razem „do trzech razy sztuka” powiedzieć nie można. Niemcy pozwolą Francuzom strzelić bramkę, by potem wygrać cały mecz. CZYTAJ WIĘCEJ


