Las rąk, niczym las katyński. Wśród nich, na pierwszym planie, Jan Paweł II. U jego stóp pęknięty pień drzewa, w którym – jak w kołysce – spoczywa dziecko. Poczęte, lecz nie narodzone. W tle polscy żołnierze, tuż przed śmiertelną walką. Nad ich głowami trzepoczący skrzydłami orzeł, nasz symbol narodowy. Analizując projekty nowopowstałych w Polsce pomników można dojść do wniosku, że tak wyglądałoby wzorcowe dzieło krajowej pomnikowej sztuki. Zresztą, o sztuce tutaj nie mówmy.
W Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych przez ponad rok powstawał „Patriota Polski”. Dodajmy, dwunastometrowy. Z patriotycznego serca wyrasta mu husarskie skrzydło, na jego pancerzu błyszczy order Virtuti Militari, w dłoni pyszni się szabla, na niej zaś orzeł w koronie.
Patriotę wyrzeźbił Andrzej Pityński, który o swoim przerośniętym dziecku mówi, że to „Słowianin-Sarmata”, a także „symbol męstwa polskich żołnierzy”. Żyjący w Stanach Zjednoczonych rzeźbiarz tak wyobraził sobie kwintesencję polskiego patriotyzmu. I chociaż od lat 70. ubiegłego wieku przebywa na emigracji, nie pomylił się wcale. Jego projekt, odlany z brązu, doskonale pasuje do innych dzieł rodzimych rzeźbiarzy, które w ostatnim czasie stały się wątpliwą ozdobą polskich miast. Jest „trendy”, bo jest patetyczny, kiczowaty, bogoojczyźniany.
Wiecie jak wygląda zwycięski projekt w konkursie na Pomnik Narodu Polskiego? Po pierwsze, to orzeł, bo też taki był wymóg konkursu. Nasz naród przyjął postać orła i z tym dyskusji nie było. Po drugie, będzie to orzeł zrywający się do lotu, a widoczna w kompozycji jego skrzydeł litera V jest – zdaniem autorki projektu, Agnieszki Świerzowicz-Maślaniec – symbolem „wolności zdobytej po latach walki i poświęcenia minionych pokoleń naszych przodków”. Pomnik stanie w Miastku.
Nigdy nie za wiele u nas pomników przypominających o narodowych traumach i krwawych zrywach. Militaria wiodą w „brązie” prym. Jest tylko jedna postać, która zdeklasowała husarów, legionistów i ofiary pogromów. Jan Paweł II doczekał się już wielu pomników za życia. Po jego śmierci, w Polsce zapanowała rzeźbiarska histeria. Styl pomników stawianych Papieżowi-Polakowi to realizm, który wbrew założeniom autorów dryfuje nieraz w stronę realizmu magicznego.
Jan Paweł II z kamienia nie zawsze przypomina swój pierwowzór. To raczej super-bohater, mocarz – jak ten autorstwa Carlo Balliana, który stanął w Nowej Hucie pod Krakowem. Daleko mu do pełnego skupienia Jana Pawła II, którego rzeźbę autorstwa Jerzego Jarnuszkiewicza można oglądać na dziedzińcu KUL-u.
Portret polskiej sztuki pomnikowej byłby niepełny, gdybym nie wspomniała o obeliskach antyaborcyjnych. To kuriozum, które podoba się zapewne tym, którzy wielbią też statuę Chrystusa w Świebodzinie. Antyaborcyjny postument „zdobi” chociażby park w Luboniu. Został postawiony na tzw. Wzgórzu Papieskim. Pomnik przedstawia wielką dłoń, na której leży śpiące niemowlę. Elementem pomnika jest tablica z dekalogiem – rzeźbiarz wyróżnił piąte przykazanie: „Nie zabijaj”. Całość opatrzono napisem na cokole: „Wybierajcie życie, abyście żyli…”. Podobne postumenty – nie wiedzieć czemu, zazwyczaj wykorzystujące motywy roślinne – można spotkać na terenie całego kraju.
Pomniki to w Polsce delikatna kwestia. Prezydent Zielonej Góry swego czasu nakazał kastrację jednego z nich. W Białymstoku grupa byłych opozycjonistów zawiesiła na pomniku Bohaterów Ziemi Białostockiej napisy „Bóg Honor Ojczyzna” i okupowała teren wokół postumentu. Tymczasowe przesunięcie tzw. „Pomnika Czterech Śpiących” na warszawskiej Pradze, spowodowane budową drugiej linii metra, niemal doprowadziło do kryzysu dyplomatycznego między Polską i Rosją.
A wojna pomnikowa wybuchła w Polsce na dobre po katastrofie smoleńskiej, kiedy to pojawiły się dziesiątki koncepcji pomnika mającego upamiętnić to wydarzenie. Oszczędny projekt, zrealizowany na Powązkach Wojskowych, nie trafił w masowy gust, któremu bardziej odpowiada zapewne stylistyka stojącego w Warszawie pomnika „Poległym i pomordowanym na Wschodzie”, ponurej instalacji „inkrustowanej” krzyżami.
O pomnikowej męskości
Na antypodach głównego nurtu pomnikowego rzemiosła sytuują się projekty upamiętniające postaci pop-kultury lub obiekty codzienne i banalne. Mało kto wie, że mamy w Polsce pomnik ziemniaka (stoi w Biesiekierzu). Uhonorowaliśmy pomnikami również zwierzęta doświadczalne (Wrocław) oraz byka rozpłodowego (Wschowa).
Pomnik Reksia w Bielsku-Białej, rzeźba ku czci Zaczarowanego Ołówka lub postument Misia Uszatka w Łodzi dają nadzieję na to, że pomniki w Polsce nie będą stawiane wyłącznie za sprawą religijnych impulsów lub w służbie polskiej martyrologii. Pozytywnym przykładem tej tendencji (choć obsmarowanym przez media) jest stojący w Warszawie pomnik „praskiego menela” autorstwa wybitnego artysty, Pawła Althamera. Z poszanowaniem lokalnego kolorytu, Althamer oddał cześć prawdziwym miejskim husarom. Może nadszedł już czas na artystyczną szarżę?