Grupa Wagnera szuka najemników. W kontrakcie kwestia walki z Polską i Litwą
Grupa Wagnera stacjonuje obecnie na Białorusi. Jak się okazuje, szuka ona teraz nowych ochotników. W tym kontekście pojawił się wątek Polski.
Reklama.
Grupa Wagnera stacjonuje obecnie na Białorusi. Jak się okazuje, szuka ona teraz nowych ochotników. W tym kontekście pojawił się wątek Polski.
Ukraińskie Centrum Narodowego Oporu poinformowało, że Grupa Wagnera szuka na Białorusi nowych rekrutów gotowych do walki z Litwą i Polską. Informacja ta pojawiła się w kontekście tego, że część Białorusinów przechodzi szkolenie pod dowództwem instruktorów z tej grupy najemników.
Ci Białorusini, którzy są szkoleni przez Grupę Wagnera, mówią, że "jednym z warunków kontraktu jest gotowość do udziału w działaniach wojennych na terytorium krajów sąsiadujących z Białorusią". Wspomniano tu Polskę i Litwę.
Warto tutaj przypomnieć, że Alaksandr Łukaszenka straszył, że "wagnerowcy chcą do Warszawy". – Może nie powinienem tego mówić, ale powiem. Wagnerowcy zaczęli nas męczyć. Mówią: "chcemy jechać na Zachód, pozwólcie nam". Powiedziałem: dlaczego chcecie jechać na Zachód? "No, żeby pojechać na wycieczkę do Warszawy, do Rzeszowa" – mówił niedawno spotkaniu z Władimirem Putinem.
Wczoraj z kolei informowaliśmy też, że kolejna grupa najemników dotarła na Białoruś. "Do Białorusi przybył jedenasty konwój wagnerowców. Po raz pierwszy z pojazdami opancerzonymi. Obecnie porusza się po autostradzie R43" – informował we wtorek wieczorem projekt Biełaruski Hajun, zajmujący się obserwacją aktywności wojsk.
Ta kolumna wagnerowców składa się z co najmniej 29 pojazdów. Są wśród nich wozy opancerzone Szczuka (Czekan). W poprzednich grupach najemników, które przyjechały na Białoruś, ich nie było.
Na początku tygodnia Biełaruski Hajun pisał z kolei, że na Białorusi może znajdować się co najmniej 3,5 tys. najemników z Grupy Wagnera. Ukraińcy mówią o 5 tysiącach osób.
Jak pisaliśmy już w naTemat, eksperci z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną twierdzą, że ci najemnicy byliby zagrożeniem dla Polski wyłącznie pod jednym warunkiem. "Siły Wagnera na Białorusi nie stanowią zagrożenia militarnego dla Polski lub Ukrainy, dopóki nie zostaną dozbrojone w sprzęt zmechanizowany" – podano w analizie ISW. Tymczasem, według ekspertów z Instytutu, taki sprzęt został przekazany Ministerstwu Obrony Rosji.
Świat o Grupie Wagnera dowiedział się szerzej, że kiedy ci najemnicy zorganizowali but przeciwko Władimirowi Putinowi. A ten przeraził prezydenta Rosji.
"The Washington Post" pisał w tym tygodniu, że kiedy Jewgienij Prigożyn rozpoczął próbę buntu rankiem 24 czerwca, Władimir Putin był sparaliżowany i nie mógł podjąć zdecydowanych działań. Takie informacje "The Washington Post" przekazali ukraińscy i zachodni urzędnicy zajmujący się kwestią bezpieczeństwa w Europie. Jak poinformowali, przez większą część dnia nie wydano wtedy żadnych rozkazów. – Putin miał czas na podjęcie decyzji o likwidacji (buntu-red.) i aresztowaniu organizatorów – powiedział gazecie jeden z europejskich urzędników ds. bezpieczeństwa. I dodał: – Kiedy to się zaczęło, nastąpił paraliż na wszystkich poziomach. Nastąpiła absolutna konsternacja i zamieszanie. Przez długi czas nie wiedzieli, jak zareagować.
Zobacz także