Lalkę Barbie znają wszyscy, ale nie wszyscy wiedzą, że za jej powstaniem kryje się dość dziwna historia. Jej twórczyni Ruth Handler wzorowała się na lalce Lilli, którą podpatrzyła u naszych zachodnich sąsiadów. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że jej pierwowzór to "zdzirowata" blondynka, która leci na kasę. Narodziła się w niemieckich komiksach dla dorosłych.
Reklama.
Reklama.
Barbie ma na karku ponad pół wieku i przeszła niemałą (r)ewolucję pod każdym względem, ale w opowiadanych o niej historiach często pomijany jest wątek frywolnego pochodzenia (na oficjalnej stronie nie ma o tym wzmianki). Wspomniałem na początku, że to "dziwna" historia, bo jednak mówimy o lalce (przede wszystkim) dla dzieci. Do tego autorka nadała jej imię po córce Barbarze.
Barbie była inspirowana (a raczej skopiowana) niemiecką lalką dla dorosłych - Lilli
Przed Barbie zabawki dla dziewczynek przedstawiały niemowlaki lub były w formie dwuwymiarowych papierowych sylwetek kobiet, którym można było przyczepiać ubrania. Ruth Handler zauważyła jednak, że jej córka i tak bawi się dziecięcymi lalkami, jakby były dorosłe.
Pomyślała, że na rynku może być nisza, którą warto wypełnić. Chciała stworzyć lalki o kształtach dorosłych kobiet, dzięki którym dziewczynki mogłyby wyobrażać sobie siebie w przyszłości. W różnych rolach - nie tylko kur domowych. Tak jak chłopcy, którzy mogli bawić się żołnierzykami, samochodami, pistoletami itd.
Pomysłem podzieliła się z mężem Elliotem, który wraz z nią założył firmę Mattel w 1945 roku (początkowo zajmowała się produkcją... ram do obrazów i zdjęć, a także domków dla lalek z resztek drewna) oraz innym kierownikom, ale odważna idea nie chwyciła. "Żadna matka nie kupiłaby córce lalki z piersiami" – argumentowali.
Rewolucja została odłożona w czasie, aż do 1958 roku. Projektantka wybrała się wtedy w podróż po Europie (warto dodać, że jest córką emigrantów polskiego pochodzenia), gdzie zobaczyła w sklepie lalkę dorosłej kobiety - Lilli. Kupiła trzy sztuki i przywiozła do Stanów.
"(Lilli) to nie była przeciętna dziewczyna. Nie powstrzymało to wizjonerki Ruth Handler przed stwierdzeniem, że z tej zdzirowatej laleczki zrobimy coś, co zaprezentuje dorosłe życie dziewczynkom klasy średniej w USA. To był niezwykły przełom" – mówiła jedna z bohaterek serialu dokumentalnego Netfliksa"The Toys That Made Us" w odcinku poświęconym Barbie.
"Babcia Barbie" była głupiutką blondynką, która lubiła się rozbierać i uwodziła dzianych gości
Lilli zaczynała w komiksowych paskach drukowanych w tabloidzie "Bild" w latach 50-tych. Ich twórcą był karykaturzysta Reinhard Beuthien. Początki bohaterki komiksu były nieco odwrotne niż Barbie - rysownik do pierwszego numeru gazety stworzył historyjkę o niesfornym dziecku.
Wydawca oczekiwał jednak czegoś bardziej niepokornego, więc komiksiarz zmienił wszystko, a z głównej bohaterki uczynił atrakcyjną blondynkę, która lubiła skąpo się ubierać. Jej figura o nienaturalnie długich nogach zawsze była eksponowana na pierwszym planie – często w wyzywających pozach. Główna tematyka? Seks i pieniądze.
Lilli zadebiutowała w komiksie w 1952 r., w którym pytała wróżkę: "Czy możesz mi podać nazwisko i adresu tego wysokiego, przystojnego, bogatego mężczyzny?". W jednym z odcinków jest w kusym body i mówi do faceta wchodzącego z kwiatami do jej mieszkania: "Przepraszam, że musiałeś czekać. Byłam rozebrana".
W kolejnym siedzi przy choince i stwierdza: "Kiedy patrzę na te prezenty, to Peter jest najbliższy memu sercu", a w jeszcze innym wypina pupę do lustra w stroju do gry w tenisa i zauważa: "Nigdy nie interesowałam się sportem, ale ta nowa moda z Wimbledonu daje zupełnie nowe perspektywy".
Jak łatwo się domyślić, komiks stał się szalenie popularny w Niemczech, ale dziś by nie przeszedł, bo był seksistowski i przedstawiał krzywdzące stereotypy nie tylko o blondynkach, ale generalnie o kobietach. Warto też podkreślić, że wbrew temu, co niektórzy piszą - Lilli nie była klasyczną prostytutką czy eskortką.
W książce "Forever Barbie" opisywano ją jako "golddigerkę (kobieta lecąca na kasę), ekshibicjonistkę i zdzirę". Wtedy to były jednak inne czasy i już w 1953 roku niemiecka firma O&M Hausser wypuściła na rynek lalkę Lilli zwaną też Bild Lilli. Po latach zaczęto zarzucać Mattelowi, że Barbie jest seksualizowana (co zresztą było wspomniane też i w filmie Grety Gerwig), ale jak miałoby być inaczej, skoro miała takie korzenie?
Lalka Lilli była głównie gadżetem dla mężczyzn, ale szybko zaczęli się nią bawić wszyscy
Jej odbiorcami nie miały być dzieci, ale dorośli. Pomimo tego, że dziennikarz magazynu "The New Yorker" określił ją mianem "seks-lalki", to nie była to taka silikonowa i pełnowymiarowa "kobieta", jaką można kupić współcześnie. Lilli wykonana była z plastiku, miała 30 centymetrów, ruchome kończyny, wyzywający makijaż i była zaokrąglona w odpowiednich miejscach.
Sprzedawano ją w pubach, trafikach i sklepach z gadżetami erotycznymi, gdzie nabywali ją kolekcjonerzy i fani oryginalnego komiksu, ale nie tylko. Służyła też jako zabawny prezent na wieczór kawalerski lub zawieszka na lusterko w aucie. Ewentualnie mężczyźni dawali ją na randce swojej wybrance zamiast kwiatka, by już na wstępie określić swoje zamiary.
Różne wariacje lalki okazały się hitem - wyprodukowano aż 130 tysięcy egzemplarzy. Lilli, podobnie jak później jej "wnuczka" Barbie, także doczekała się całej kolekcji ubrań (do spania, na plażę, na imprezy i oczywiście do gry w tenisa) i akcesoriów, które można było dokupić oddzielnie.
To z kolei sprawiło, że dziewczynki i tak podbierały ją rodzicom do zabawy. Dlatego firma kuła żelazo, póki gorące i wprowadziła do sklepów mniejszą Lilli w ugrzecznionych strojach, a także dedykowane domki i mebelki. W takiej "dziecięcej" wersji była też sprzedawana w innych europejskich krajach, a nawet w Stanach.
Jeszcze przed Barbie doczekała się klonów np. w Hong Kongu, które teraz na eBayu chodzą po kilkaset dolarów. Skopiowano ją również w Hiszpanii, ale ponoć szybko została wycofana ze sklepów, bo tamtejsze bardziej konserwatywne społeczeństwo nie było gotowe na taką rewolucję. Lilli ogólnie żyła intensywnie, ale dość krótko. Jej produkcję zakończono w 1964 roku, po zakupieniu praw przez firmę Mattel. Obecnie można ją spotkać już tylko w muzeach (np. w Coburgu) i domowych gablotach miłośników "babci Barbie".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.