Wraca sprawa ciężarnej Agnieszki z Częstochowy. Kobieta umarła, przebywając pod opieką lekarzy. Medycy mieli czekać z zakończeniem ciąży, aż obumrą oba płody, które nosiła w sobie kobieta. Pani Agnieszka tego nie doczekała. Kiedy zmarła, rozpoczęły się masowe protesty. Teraz głos w sprawie jej śmierci zabrał Rzecznik Praw Pacjenta. Ma zaskakujące opinie.
Reklama.
Reklama.
Właśnie opublikowano najnowsze ustalenia w sprawie śmierci 37-letniej pani Agnieszki, która w styczniu 2022 roku, będąc w bliźniaczej ciąży, trafiła do częstochowskiego szpitala. Według opinii publicznej kobieta zmarła, bo lekarze czekali, aż oba płody obumrą, jednak zdaniem Rzecznika Praw Pacjenta Bartłomieja Chmielowca "świadczeń zdrowotnych udzielano pacjentce z należytą starannością", a przyczyną zgonu ciężarnej były powikłania po COVID-19.
- Rzecznik po dokładnym zbadaniu sprawy, zasięgnięciu opinii licznych specjalistów, w oparciu o dokumentację medyczną oraz analizę wyjaśnień szpitali - nie stwierdził naruszenia praw pacjentki. W ocenie Rzecznika bezpośrednią przyczyną zgonu były powikłania wynikające z zakażenia wirusem COVID-19 - czytamy w komunikacie biura Rzecznika Praw Pacjenta z 27 lipca 2023 roku.
Śmierć Agnieszki z Częstochowy przeraziła Polki
21 grudnia 2021 roku pani Agnieszka trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na częstochowskiej Parkitce na oddział ginekologii. Była w bliźniaczej ciąży, skarżyła się na bóle brzucha i wymioty.
Podczas pobytu w szpitalu jej stan zaczął się pogarszać. 23 grudnia jeden z płodów obumarł, ale lekarze czekali z jego usunięciem, aż obumrze drugi. Trwało to 9 dni. Dopiero wtedy z ciała Agnieszki usunięto oba martwe płody.
Rodzina zmarłej twierdzi, że kobieta w międzyczasie dostała sepsy, choć brak o tym wzmianki w dokumentacji medycznej. Pani Agnieszka miała tracić świadomość, a szpital miał utrudniać z nią kontakt. Rodzinie nie pozwolono na wgląd w kartę leczenia.
23 stycznia 2022 roku, a więc ponad miesiąc po przyjęciu do placówki, nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Skuteczna reanimacja wznowiła jego pracę, jednak stan pani Agnieszki określono jako agonalny. W środku nocy zdecydowano o jej transporcie do szpitala w Blachowni koło Częstochowy. Zmarła 25 stycznia o godz. 14. Po jej śmierci w całej Polsce rozpoczęły się masowe protesty.
Rzecznik Praw Pacjenta: Wszystko zgodnie ze sztuką
Szpital wojewódzki w Częstochowie 26 stycznia 2022 roku wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że zrobił wszystko nie tylko, żeby ratować ciąże, ale również życie kobiety. Podobnego zdania jest Rzecznik Praw Pacjenta, który uważa, że "świadczenia zostały zrealizowane z zachowaniem należytej staranności i zgodnie z aktualną wiedzą medyczną".
"Rozstrzygając sprawy, Rzecznik oparł się na obszernym materiale dowodowym, w tym między innymi na opiniach, sporządzonych przez konsultantów oraz ekspertów z zakresu medycyny, które były spójne oraz jednoznaczne wskazujące na brak jakichkolwiek nieprawidłowości" - czytamy w komunikacie biura rzecznika.
"Po stwierdzeniu obumarcia jednego z bliźniąt pacjentka nie znajdowała się w stanie zagrożenia życia lub zdrowia. Sytuacja ta wymagała obserwacji dalszego rozwoju ciąży pozostałego żywego bliźnięcia – w tym aspekcie postępowanie personelu szpitala było właściwe.
Zgodnie z aktualną wiedzą medyczną nie było wskazań do podjęcia natychmiastowych działań mających na celu indukowanie poronienia (lub zakończenie ciąży w inny sposób), jak również niezwłocznego przeprowadzenia zabiegu usunięcia martwego płodu. Z uwagi na obumarcie bliźniaka prowadzono należycie nadzór stanu ogólnego pacjentki oraz sytuacji położniczej. Z dostępnej dokumentacji medycznej wynika, że zakres badań laboratoryjnych i przeprowadzonych konsultacji był wystarczający. Z uwagi na obumarcie drugiego płodu natychmiast podjęto decyzję o zakończeniu ciąży".
Zdaniem rzecznika pogorszenie stanu zdrowia pani Agnieszki wynikało głównie z ostrej fazy wirusowego zapalenia wątroby orazinfekcji COVID-19, które prowadziły do dalszych komplikacji, m.in. zapalenia płuc oraz zatoru płucnego, a w konsekwencji śmierci.
Rzecznik nie wyjaśnia, jak to się stało, że hospitalizowana przez miesiąc kobieta, zaraziła się w koronawirusem i dlaczego w środku nocy przewożono ją do niższego rangą szpitala, a także, dlaczego rodzinie miał być odmawiany dostęp do dokumentacji medycznej. Te kwestie będzie rozstrzygać prokuratura.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.