Zwłoki przy granicy Polski z Rosją. Nowe fakty ws. makabrycznego odkrycia (zdjęcie ilustracyjne).
Zwłoki przy granicy Polski z Rosją. Nowe fakty ws. makabrycznego odkrycia (zdjęcie ilustracyjne). Fot. LUKASZ SOLSKI/East News

We wsi Jarzeń w województwie warmińsko-mazurskim niedaleko granicy z Rosją odkryto zwłoki. Policji udało się ustalić, kim jest znaleziony mężczyzna. Jak się okazuje, to nie jedyna tragedia w tej okolicy. Także w minioną sobotę w tej wsi znaleziono zakrwawione zwłoki 62-latka. Służby nie łączą tych spraw.

REKLAMA

Jak przekazała wcześniej w rozmowie z naTemat.pl Justyna Romańczuk, rzeczniczka prasowa policji w Braniewie, we wtorek w okolicach Jarzenia znaleziono ludzkie zwłoki. Wieś ta jest dość blisko obwodu królewieckiego.

– Ujawniliśmy zwłoki. Znamy tożsamość. To mężczyzna, mieszkaniec gminy Lelkowo – powiedziała nam policjantka. Podkreśliła przy tym, że plotki o tym, że ciało było rozczłonkowane, są nieprawdziwe. Takie informacje podawały niektóre media.

Zwłoki przy granicy z Rosją. Nowe informacje

Wieczorem we wtorek było już wiadomo, że mężczyznę znaleziono przy gminnej drodze, a ciało było w stanie rozkładu. Ta sama rzeczniczka w rozmowie z "Faktem" powiedziała też, że mężczyzna miał 54-lata.

Dziennik pisze również, że w minioną sobotę w jednym z domów w Jarzeniu znaleziono zakrwawione zwłoki 62-latka. Co więcej, w tym budynku przebywał też jego syn. St. post. Justyna Romańczuk powiedziała "Faktowi", że policja nie łączy w żaden sposób tych śmierci. W obu sprawach trwa śledztwo.

Tego typu doniesienia ze wschodniej granicy i tak podsycają nerwową atmosferę w tej części Polski. Ostatnio generalne Rodzajów Sił Zbrojnych podało nawet, że wzdłuż granicy z Białorusią patrole pełnią snajperzy. Gen. Stanisław Koziej mówił jednak w naTemat, że obecność snajperów przy granicy nie jest sytuacją, która jest jakkolwiek nadzwyczajna, biorąc pod uwagę ćwiczenia armii, które są tam prowadzone.

Nerwowo na wschodniej granicy Polski

We wtorek jednak sytuacja w tej części Polski zrobiła się jeszcze bardziej nerwowa. Wieczorem MON przekazał, że jednak białoruskie śmigłowce naruszyły polską przestrzeń powietrzną. "O szkoleniu strona białoruska informowała wcześniej stronę polską. Przekroczenie granicy miało miejsce w rejonie Białowieży na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie przez systemy radarowe" – podano w tym oświadczeniu. Należy podkreślić, że jest o tyle zaskakujący, że wcześniej tego dnia przedstawiciele polskiego wojska kilkukrotnie zapewniali opinię publiczną, że nic takiego nie miało miejsca. Przypomnijmy: Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych utrzymywało, że polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona.

Wieczorem MON twierdzi, że ta wysokość, to powód tego, że w "porannym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że polskie systemy radiolokacyjne nie odnotowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej". O incydencie zostało zawiadomione NATO. Dodatkowo charge d’affaires Białorusi została też wezwana do polskiego MSZ w celu wyjaśnienia zdarzenia.