Mieszkańcy Białowieży dostrzegli we wtorek rano śmigłowce nadlatujące z Białorusi. Na doniesienia zareagowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, które zapewnia w rozmowie z RMF FM, że polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona.
Reklama.
Reklama.
Białoruskie śmigłowce przy granicy z Polską
We wtorek rano w internecie pojawiły się zdjęcia zrobione przez mieszkańców Białowieży, pokazujące białoruskie śmigłowce. "Polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona" – zapewniło Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, którego oświadczenie cytuje RMF FM. W powietrzu miał znajdować się jeden śmigłowiec i jeden bezzałogowy dron.
Jak podkreśla Dowództwo Operacyjne, polskie radary nie zarejestrowały przekroczenia granicy przez żaden ze śmigłowców. Według tłumaczenia żołnierzy, przy odpowiedniej widoczności jednostki mogły być widoczne z Białowieży i sprawiać optyczne wrażenie, jakby znalazły się w polskiej przestrzeni powietrznej.
Maszyny uczestniczą najprawdopodobniej w manewrach przy granicy, o których Białoruś uprzedziła wcześniej stronę polską. Zgłoszone loty patrolowe mają potrwać do godz. 18:00 we wtorek.
Grupa Wagnera blisko polskiej granicy
Grupa Wagnera po nieudanym buncie w czerwcu trafiła na Białoruś, co spowodowało wzrost napięcia wokół tematu bezpieczeństwa polskiej granicy. Wiele kontrowersji wzbudziła weekendowa wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który poinformował, że rosyjscy najemnicy mają stacjonować w rejonie przesmyku suwalskiego i stwierdził, że "teraz sytuacja staje się jeszcze groźniejsza".
– Będą pewnie przebrani za białoruską straż graniczną i będą pomagali nielegalnym imigrantom przedostać się na terytorium Polski, zdestabilizować Polskę, ale przypuszczalnie będą się też starali przeniknąć do Polski, udając nielegalnych imigrantów, a to stwarza dodatkowe ryzyka – mówił premier.
Do kwestii przebywania przy polskiej granicy najemników z Grupy Wagnera odniósł się w rozmowie z naTemat generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM i wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w latach 2006-2008. Na pytanie, czy wagnerowcy rzeczywiście stanowią realne zagrożenie dla naszego kraju, generał Polko odpowiedział zdecydowanym "nie".
– Oni nie są tam po to, by nas atakować. To niemożliwe, że grupka 100 ludzi bez ciężkiego sprzętu, który zresztą musieli oddać, może się przedostać przez polską granicę – mówi wprost były wojskowy.
W ocenie generała bojownicy Grupa Wagnera pojawili się przy granicy polsko-białoruskiej po to, by wykonać "brudną robotę", jaką miałoby być zrzucanie na nich winy za jakiekolwiek prowokacje i incydenty.
– Gdyby doszło do jakiegoś spięcia Putin lub Łukaszenka mogliby stwierdzić, że winnymi są wagnerowcy. Broniliby się, mówiąc, że najemnicy sprawiali problemy również w Rosji i Białorusi – stwierdził gen. Polko.
Jak stwierdził, najemnicy nie mogą stanowić zagrożenia, ponieważ nie są dobrze wyszkoleni. Generał przypomniał, że większość z wagnerowców to "kryminaliści, którzy nie mieli co robić w życiu i tylko dlatego zostali wyciągnięci z więzienia".