Przy granicy polsko-białoruskiej pojawiły się oddziały Grupy Wagnera. Służby i eksperci cały czas przekazują nowe informacje w tej kwestii. Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) podał właśnie, że dwa obozy najemników są dość blisko Polski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) opublikował kolejną mapę z potwierdzonymi lokalizacjami obozów Grupy Wagnera oraz ich poligony. Dwa z nich są dość blisko granicy z Polską.
Dwa obozy wagnerowców są blisko Polski
Jeden z nich to obóz w Brześciu, gdzie najemnicy Grupy Wagnera prowadzą szkolenia dla białoruskich jednostek specjalnych. Ich poligon znajduje się około 20 km od granicy z Polską. Identyczne szkolenia są na poligonie "Gozkij" w obwodzie grodzieńskim na Białorusi. Ten z kolei jest około 30 km od granicy z Polską. W większości jednak wagnerowcy mają swoją bazę we wsi Cel.
– Dużo dyskutowano na temat rosnącej obecności wagnerowców na Białorusi i czy Grupa Wagnera może faktycznie zagrażać Polsce i Ukrainie. Obecnie oceniamy, że wagnerowcy na Białorusi nie stanowią zagrożenia militarnego dla żadnego z tych krajów – poinformował jednocześnie George Barros z Instytutu Badań nad Wojną. I dodał: – Nic nie wskazuje na to, że wagnerowcy na Białorusi mają zdolność przeprowadzenia ataku na Polskę lub Ukrainę.
Także Generał Roman Polko to były dowódca jednostki GROM i wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w latach 2006-2008 w rozmowie z naTemat.pl uspokaja ws. wagnerowców.
– Oni nie są tam po to, by nas atakować. To niemożliwe, że grupka 100 ludzi bez ciężkiego sprzętu, który zresztą musieli oddać, może się przedostać przez polską granicę – mówił były wojskowy.
Eksperci i wojskowi uspokajają. Nie ma zagrożenia dla Polski
W ocenie generała bojownicy Grupa Wagnera pojawili się przy granicy polsko-białoruskiej po to, by wykonać "brudną robotę", jaką miałoby być zrzucanie na nich winy za jakiekolwiek prowokacje i incydenty.
Jak stwierdził,najemnicy nie mogą stanowić zagrożenia, ponieważ nie są dobrze wyszkoleni. Generał przypomniał, że większość z wagnerowców to "kryminaliści, którzy nie mieli co robić w życiu i tylko dlatego zostali wyciągnięci z więzienia".
– To są prymitywne zakapiory. To, że ktoś bestialsko mordował, nie oznacza, że umie walczyć. W Afryce im szło, bo nie napotkali oporu. W Ukrainie im się postawili i było widać, że mają problemy – zaznaczył nasz rozmówca.
Podobnego zdania generał Polko był, zanim Grupa Wagnera zjawiła się na Białorusi. Również podczas rozmowy z naszym reporterem, były wojskowy przyznał, że najemnicy nie zagrażają bezpieczeństwu Polski. – To są bandyci i kryminaliści, dla nich liczą się tylko pieniądze. Nie mają po co iść na Zachód, ani prowokować – mówił pod koniec czerwca generał Polko.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.