Wypadek syna Sylwii Peretti. Szokujące ustalenia o przeróbkach w jego samochodzie
redakcja naTemat
08 sierpnia 2023, 14:59·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 sierpnia 2023, 14:59
Wypadek, w którym zginął syn Sylwii Peretti i trzy inne osoby, poruszył w połowie lipca Polskę. Z nowych ustaleń mediów wynika, że nie był on pod wpływem środków odurzających. Jest jeszcze coś – w samochodzie nie było tylnych siedzeń.
Reklama.
Reklama.
Wypadek syna Sylwii Peretti. Nowe informacje w sprawie
Jak dowiedziało się nieoficjalnie radio RFM FM, w organizmie Patryka P. nie wykryto śladów środków odurzających i narkotyków.
Przypomnijmy: trzy z czterech ofiar wypadku były pijane. Według ustaleń biegłych Patryk P. miał we krwi 2,3 promila alkoholu, zaś w moczu – 2,6 promila. Dwóch z trzech pasażerów również znajdowało się pod wpływem alkoholu. Jeden z nich miał we krwi 1,3 promila, a w moczu – 1,6 promila. W drugiego badania wykazały 1,4 promila alkoholu we krwi i 1,2 w moczu. Trzeci pasażer był trzeźwy.
Jest jeszcze coś. Z ustaleń RFM FM wynika, że w samochodzie były tylko dwa fotele z przodu. "Nie było tylnej kanapy. Pasażerowie z tyłu siedzieli na tzw. pace. Mimo to mieli zapięte pasy" – podano na stronie radia.
Przeróbki w aucie Partyka P.
W samochodzie Patryka P., jak dowiedziało się radio, już wcześniej zdemontowano też klatkę bezpieczeństwa. Jest to rodzaj konstrukcji, która ma zapobiec odkształceniom nadwozia w razie m.in. wypadku.
Dodajmy jeszcze, jeszcze w lipcu w rozmowie z Radiem Zet prokurator Rafał Babiński informował, że początkowo auto prowadził pasażer, który był trzeźwy. Ale śledczym udało się też ustalić, co wydarzyło się na 1300 metrów przed miejscem tragedii. Wtedy za kierownicą usiadł Patryk P., właściciel pojazdu, który doprowadził do wypadku.
Po tym wypadku powstało nawet specjalnie nagranie, które jest symulacją tego, co wydarzyło się feralnej nocy w Krakowie.
– Z uwagi na prędkość, którą posiadał ten samochód w chwili opuszczenia jezdni, hamowanie było w oczywisty sposób nieskuteczne i w dalszej fazie przemieszczania się samochód utracił kontakt z podłożem z uwagi na schody, które znajdowały się poniżej tego tzw. poziomu zero, po którym poruszał się pierwotnie pojazd. Następnie wystąpiła faza lotu i kontakt pojazdu z podłożem nastąpił kilka metrów przed murem oporowym – tłumaczą w nagraniu twórcy kanału "Bitwy drogowe" na portalu YouTube, co wydarzyło na moście w nocy z 15 na 16 lipca w Krakowie. Szczegóły ich ustaleń i nagranie pokazaliśmy tutaj.