Andrzej Duda ogłosił termin wyborów parlamentarnych – do urn pójdziemy w niedzielę 15 października. Data wydaje się nie być przypadkowa, bowiem następnego dnia wypada Dzień Papieża Jana Pawła II, co w teorii mogłoby pomóc partii rządzącej. A jak będzie w praktyce? Czy księża będą namawiali wiernych do głosowania na PiS? Postanowiliśmy zapytać o to eksperta.
Reklama.
Reklama.
Wybory a Dzień Papieski. Celowa zagrywka PiS?
O komentarz w sprawie możliwej ingerencji duchownych w nadchodzące wybory poprosiliśmy dominikanina Pawła Gużynskiego. Kapłan jest aktywnym kaznodzieją i rekolekcjonistą, jednak szerszemu gronu odbiorców znany jest z działania i współtworzenia ruchu "Kościół wolny od polityki".
W rozmowie z naTemat dominikanin Gużyński przyznał, że data jesiennych wyborów parlamentarnych nie jest przypadkowa. Zdaniem duchownego niedzielne uroczystości związane z Dniem Papieskim są idealną okazją o tego, by poruszyć w nich kwestie polityczne.
– Nie mam co do tego wątpliwości, data wyborów nie jest przypadkowa. Przecież tego dnia w kościołach zgromadzi się mnóstwo wiernych – mówi nam Paweł Gużyński.
Jak stwierdził zakonnik, zaciągnięcie do urn wyborców przy pomocy święta kościelnego jest oczywistą zagrywką ze strony Prawa i Sprawiedliwości, jednak nie nadrzędną.
– Oczywiście nie będzie to główny przyczynek do tego, by PiS wygrało wybory. Jak najbardziej ma to pomóc w wyborach, ale to nie jest główny manewr. Jest jednym z wielu – twierdzi Gużyński.
Wygranie wyborów przy pomocy Kościoła. Ekspert ocenia
Jak wyjaśnił nam dominikanin, nałożenie się wyborów z Dniem Papieskim było jak najbardziej celowym zabiegiem. W związku z tym postanowiliśmy zapytać duchownego, czy może to oznaczać realną pomoc w trzecim z rzędu zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem Gużyńskiego nie należy spodziewać się większych efektów, niż wcześniej zakładano.
– Na ten moment to trochę wróżenie z fusów, ale będąc szczerym, data wyborów nie powinna mieć większego przełożenia na ich wynik – mówi zakonnik.
Jak przyznał, nie można wykluczyć, że przewrotny pomysł partii rządzącej może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
– Ludzie chcą przyjść na msze się modlić. Mówienie o polityce może część z nich zirytować. Nie wszystkich prawda, ale niektórych jak najbardziej – twierdzi Gużyński. – Jak już mówiłem, raczej to nie pomoże, ale nie zdziwiłbym się, gdyby to nawet zaszkodziło władzy – dodaje.
Wynik końcowy wyborów to jedno, a próba ich wygrania przy pomocy Kościoła to drugie. Tak jak Gużyński nie miał wątpliwości, że dzień głosowania nie jest przypadkowy, tak też duchowny jest przekonany, że w niedzielę 15 października z wielu ambon w Polsce usłyszymy chóralne nawoływanie do poparcia Prawa i Sprawiedliwości.
– Wie pan, pytanie "czy księża będą namawiać do pójścia na wybory?" jest błędne. Należy postawić przed sobą inne - "czy księża będą namawiać do głosowania na PiS?". I na nie trzeba odpowiedzieć zdecydowanym "tak" – stwierdza wprost Paweł Gużyński.
– To jest zatrważające, ale blisko 70 procent duchowieństwa w Polsce zajmuje się polityką i straszy możliwymi konsekwencjami "niewłaściwego" wybierania – dodaje.
Jak przyznał zakonnik, księża w Polsce grają min. antysemityzmem i nacjonalizmem.