Między Moskwą a lotniskiem Wnukowo wybuchł potężny pożar. Płomienie ma być widać nawet z centrum rosyjskiej stolicy. Jak informują lokalne media, ogień trawi magazyn w Odincowie, niedaleko rezydencji Władimira Putina.
Reklama.
Reklama.
Potężny pożar koło rezydencji Putina
Jak informuje brytyjski serwis Express.uk, pożar miał wybuchnąć koło północy czasu moskiewskiego (w Polsce 23:00). Według ustaleń portalu ogień trawi powierzchnię przemysłową zajmującą blisko 2 tysiące metrów kwadratowych.
O pożarze magazynu poinformowało także biuro prasowe rosyjskiego ministerstwa sytuacji nadzwyczajnych.
"W Odincowie przy ulicy Zelenaya 30a zapalił się magazyn" – możemy przeczytać w komunikacie resortu.
Według Express.uk palący się magazyn usytuowany jest w pobliżu płatnej autostrady biegnącej do rosyjskiej stolicy. Do zdarzenia odniósł się także Anton Geraszczenko, doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych. W swoim wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych potwierdził doniesienia o miejscu pożaru.
"Ogromny ogień w Odincowie. Według wstępnych informacji płonie magazyn" – napisał Geraszczenko na Twitterze.
Ogromne płomienie obok rezydencji Putina
Jak podaje Express.uk, który powołał się na rosyjską agencję informacyjną TASS, potężny pożar wybuchł niedaleko jednej z rezydencji Władimira Putina w Nowo-Ogariowie. Palący się magazyn, podobnie jak posiadłość dyktatora znajduje się między Moskwą a moskiewskim lotniskiem Wnukowo. Oba miejsca dzieli około 6,5 kilometra.
Według brytyjskiego serwisu żadna osoba nie ucierpiała w wyniku pożaru. Na ten moment nie wiadomo, co jest jego przyczyną, jednak express.uk przypomina, że w tym tygodniu Moskwa zgłosiła dwa ataki dronów. Rosyjskie służby zestrzeliły bezzałogowce za pomocą systemów obrony powietrznej. Za naloty dronów oskarżono Ukrainę.
Zamach na Putina? Drony uderzyły w Kreml
To nie pierwszy raz w ostatnim czasie, gdy strona rosyjska donosi o domniemanym zagrożeniu w pobliżu miejsca pobytu Putina. Jak pisaliśmy w naTemat, do rzekomego ataku na rosyjskiego dyktatora doszło w nocy z 2 na 3 maja br. W sieci pojawiły się wówczas nagrania, na których widać było drona, który zbliża się do dachu jednego z budynków na Kremlu. Następnie maszyna eksplodowała.
"Uważamy te działania za planowany akt terrorystyczny i zamach na życie prezydenta Federacji Rosyjskiej przeprowadzony w przeddzień Dnia Zwycięstwa, parady 9 Maja, na której planowana jest również obecność zagranicznych gości" – podało biuro prasowe Kremla kilka godzin po incydencie.
Drony miały zostać zniszczone przez rosyjską obronę powietrzną. "Z wykorzystaniem systemów kontroli radarowej drony zostały unieszkodliwione. W wyniku upadku i rozsypania się odłamków na terenie Kremla nie poniesiono strat materialnych i nikt nie został ranny" – przekazano w oświadczeniu.
Winą za atak dronów na Kreml również obarczona została Ukraina.
– Działania kijowskiego reżimu to planowany zamach na życie prezydenta Federacji Rosyjskiej – stwierdził rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow.
Jak dodał, w chwili ataku Putina nie było na Kremlu, bo rosyjski dyktator ma przebywać w swojej rezydencji w Nowo-Ogariowie, obok której płonie wspomniany magazyn.