O tym, że najemnicy z Grupy Wagnera owiani są złą sławą, wiadomo od dawna. Bojownicy Prigożyna znani są z bestialskiego zachowania, ale przez moment zdobyli sympatię marszem na Moskwę. O tym jak bardzo zdegenerowanymi są ludźmi, powiedział jeden z ukraińskich żołnierzy, który trafił w niewolę. Jak przyznał, wagnerowcy amputowali mu obie ręce i nie zaszyli ran. W takim stanie był też przesłuchiwany.
Reklama.
Reklama.
Ukraiński jeniec o przesłuchaniach wagnerowców
Ilia Mychalczuk to ukraiński żołnierz, który brał udział w walkach o Bachmut. W lutym br. podczas jednej z bitew samochód, w którym przebywał, został trafiony rakietą. Mychalczuk odniósł poważne obrażenia obu rąk, wtedy też został schwytany przez najemników z Grupy Wagnera.
O tym, co go spotkało, zdecydował się opowiedzieć amerykańskiemu dziennikowi "Washington Post". Jak przyznał żołnierz, "prawa ręka stała się kawałkami rozdrobnionego mięsa, lewą podziurawiły odłamki rakiety". Illia zdołał wyczołgać się z wraku samochodu i zębami zacisnąć opaski uciskowe na obydwu ramionach.
Chwilę później do leżącego na lodzie rannego podeszli wagnerowcy, którzy strzelili mu w nogi, by mieć pewność, że nie ucieknie. Wtedy też Mychalczuk trafił do niewoli, która trwała 46 dni.
Jak przekazał Ukrainiec, błagał swoich oprawców o to, by amputowali mu zmasakrowaną prawą rękę, jednak odmówili mu pomocy. W zamian zacisnęli mu gumowe wężyki na obydwu ramionach.
"Zabrali mnie do ciemnej i słabo wentylowanej piwnicy. Lewą rękę można było uratować, ale z powodu zbyt silnego ucisku przez wężyki zrobiła się czarna od martwicy" – cytuje Mychalczuka "Washington Post".
Tortury podczas przesłuchania
Ukraiński żołnierz przyznał, że tuż po wtrąceniu do piwnicy został uśpiony przez najemników. Gdy się obudził, zdał sobie sprawę, że ucięto mu obie ręce powyżej łokci. Po odzyskaniu przytomności został poddany przesłuchaniom, które trwały godzinami.
"Kiedy mdlałem, wstrzykiwali mi jakieś substancje, żeby kontynuować" – przyznał w rozmowie z amerykańskim dziennikiem Mychalczuk.
Według zeznań ukraińskiego żołnierza najemnicy wydawali się nie być zainteresowani uzyskiwaniem informacji odnośnie danych taktycznych. Zdaniem Mychalczuka bardziej zależało im na psychicznych i fizycznych torturach. Jak przyznał, po amputacji kończyny nie zostały zaszyte, a jedynie zabandażowane. Ponadto wagnerowcy szydzili z niego, że już nigdy nie odzyska pełni sprawności.
"Strategia Grupy Wagnera miała na celu podważenie wartości schwytanych Ukraińców i skłonienie do zastanowienia się, jak ich rodacy będą ich postrzegać po uwolnieniu z niewoli" – powiedział jeniec dziennikarzom "Washington Post".
Jak przekazał Mychalczuk, niektórzy więźniowie byli poddawani torturom jeszcze na polu walk. Według informacji, które podał jeden z ukraińskich żołnierzy, miał zostać oblany benzyną i podpalony, drugiemu najemnicy ucięli kilka palców dłoni.
Illia Mychalczuk ostatecznie z niewoli Grupy Wagnera wydostał się 15 kwietnia, kiedy został poddany wymianie jeńców między agresorami a wojskiem Ukrainy.
Rosjanie torturowali dzieci w piwnicy
Jak pisaliśmy w naTemat, Rosjanie w ubiegłym roku dopuścili się okrutnej zbrodni wojennej, jaką była masakra w Buczy. Jak informował wówczas ukraiński portal 24tv.ua, w miasteczku pod Kijowem odkryto salę tortur w dziecięcym obozie.
Ludmyła Denisowa, ukraińska rzeczniczka praw człowieka przekazała wówczas, jakich czynów mieli się dopuszczać żołnierze agresora w specjalnie przygotowanej sali. "Strzelali ludziom w twarz, wypalali oczy, odcinali części ciała, torturowali na śmierć nie tylko dorosłych, ale i dzieci" – napisała w ubiegłym roku na Telegramie.