Tomasz Oświeciński zrobił w sieci aferę sprzedawcy. Internauci nie kryli zażenowania
Kamil Frątczak
16 sierpnia 2023, 15:41·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 sierpnia 2023, 15:41
Tomasz Oświeciński w ostatnim nagraniu na Instagramie nie krył swojego poddenerwowania. Gwiazdor filmów Patryka Vegi zrobił niemałą burdę w sklepie jeździeckim. Wszystko za sprawą zwrotu obuwia, którego sprzedawca nie chciał przyjąć. Pomimo swoich racji, internauci nie kryją zażenowania jego zachowaniem.
Reklama.
Reklama.
Przypomnijmy, że przeszłość Tomasza Oświecińskiego kryje za sobą wiele tajemnic. Bez wątpienia można stwierdzić, że to jedna z ciekawszych karier w polskim show-biznesie. Mężczyzna, którego dziś większość kojarzy ze szklanego ekranu czy kina, niegdyś był członkiem mafii. Został skazany na dwa lata więzienia za udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Celebryta otrzymał mocną lekcję od życia, co poskutkowało tym, że rozwinął swoje skrzydła w branży aktorskiej. Oprócz tego aktywnie prowadzi swoje media społecznościowe. Jego konto na Instagramie obserwuje ponad 1,1 mln użytkowników.
Tomasz Oświeciński robi aferę sprzedawcy. Poszło o zwrot zakupionego towaru
Tym razem celebryta opowiedział historię, która nie skończyła się happy endem. 50-latek udał się niedawno do sklepu jeździeckiego, gdzie zakupił czapsy i sztyblety, za które łącznie zapłacił 687 złotych. Chwilę później gwiazdor filmów Patryka Vegi zdradził, że wrócił do sklepu kilka dni później, aby oddać buty. Powodem był styl obuwia, który, jak sam przyznał, nie pasował do jego stylu jazdy. Niestety mimo szczerych chęci sprzedawca nie zgodził się na zwrot.
Aktor nie krył swojego oburzenia, kiedy usłyszał odmowę. Zaistniałą sytuację postanowił przedstawić internautom w sieci, przestrzegając ich przed robieniem zakupów. Na swoim Facebooku opublikował nagranie, na którym nie hamował się w swoich żalach w obecności sprzedawcy.
– Nie polecam. Dwa dni temu kupiłem czapsy i sztyblety. Okazuje się, że nie mogę ich zwrócić, a chciałbym je zwrócić, bo mi się po prostu nie podobają (...) Właściciel sklepu powiedział, że ma to gdzieś i jak chcę, to mogę sobie iść do sądu. On mi nie zwróci pieniędzy (...) Omijajcie z daleka – mówił na wideo.
Pod opublikowanym nagraniem od razu wylała się fala komentarzy. Internauci nie kryli swojego zażenowania zachowaniem aktora. Oprócz tego zarzucali mu złośliwą antyreklamę, niszczącą komuś reputację.
"A wiesz, że w Polsce nie ma obowiązku zwrotu pieniędzy po wyjściu ze sklepu to tylko dobra wola sprzedawcy jak przyjmie zwrot, chyba że zawarłeś umowę na odległość, za takie gwiazdorzenie sam by cię wyrzucił ze sklepu"; "Jak Ci się nie podobały mogłeś nie kupować a później masz pretensje do sklepu, że nie przyjmuje zwrotu"; "Skoro ci się nie podobały, było nie kupować. Wykorzystujesz swoją popularność, a komuś rujnujesz reputację, na którą pracował przez lata"; "To jest antyreklama sklepu przez własną niewiedzę. Równie dobrze oni mogą iść do sądu o psucie wizerunku" – pisali rozwścieczeni internauci.