– Nie ma drugiego takiego miejsca – mówi bez wahania Natalia Łuczak, która tak jak setki Polaków, wybrała podróż z plecakiem do Indii, zamiast leżaka nad basenem w Sharm el-Szejk. I choć pierwsze dni spędzone na półwyspie potrafią wywoływać płacz zamiast zachwytu, to ludzie z całego świata chętnie tam wracają.
Polak za granicą lubi wygodę. Wybierając zagraniczne wycieczki często zadowalamy się opcją "all inclusive". Czasem będzie to Egipt, innym razem Rodos. Ważne, aby było ciepło, drinki były przyozdobione palemką, a woda w basenie miała kolor niebieski, tak jak na filmach. Coraz częściej jednak zdarza się, że turyści nie chcą być jedynie turystami, a ich celem staje nie wygoda, a przygoda.
Ewa Wanat napisała dziś na swoim blogu w naTemat, że nie może się pozbierać po powrocie z Indii. I choć przyznaje, że była tam dwa tygodnie, a to zbyt krótko, aby rzeczywiście poznać ten kraj, to nie może sobie poradzić z tęsknotą za tym miejscem. Po swojej podróży napisała:
Raj, który doprowadza do łez
– Marzyłam od dziecka o wycieczce do Indii – mówi Natalia Łuczak z Poznania. Tak jak większość osób, które zdecydowały się na podróż do Indii, wiele słyszała o jej "duchowym wymiarze". Chciała zobaczyć między innymi jeden z symboli Indii czyli Tadź Mahal oraz krainę, w której przyszła na świat Mary Lennox z "Tajemniczego ogrodu". Natalia poznała także wielu hindusów podczas licznych wyjazdów za granicę. To właśnie oni zauroczyli ją licznymi opowieściami o swoim kraju.
Dlaczego ludzie jeżdżą do Indii? – Po pierwsze z ciekawości – twierdzi Zuzanna Adamkiewicz, która także ma za sobą podróż życia. – Chciałam zobaczyć coś nowego, egzotycznego, zupełnie innego. Chciałam też sprawdzić, czy rzeczywiście tam tak śmierdzi i jest upiornie ciepło. Czy Ganges jest brudny, a Tadź Mahal naprawdę robi wrażenie. Ludzie odkrywają tam, że na Europie świat się nie kończy i że gdzieś ludzie żyją inaczej – twierdzi Zuzanna.
Jest tanio. Naprawdę tanio.
Podróż do Indii wydaje się wielu ludziom tak odległa jak sam Półwysep Indyjski. Jednak niewiele trudu wymaga, aby nasze najciekawsze wakacje w życiu były również najtańszymi. – Największym kosztem jest przelot. To kwota około 2 - 2,5 tys. za osobę – mówi Zuzanna Adamkiewicz. Gdy już dotrzemy na miejsce, okazuje się, że wszystko jest bardzo tanie, o ile trzymamy głowę na karku. Jeśli ktoś nie potrafi się targować, mieszkańcy Indii puszczą go z torbami. – Transport taksówkami, hotele, restauracje, a nawet dzieła sztuki. Jeśli tylko ktoś zechce, lokalny pucybut wyczyści mu sandały, a chłopiec z kawiarni za rogiem będzie regularnie przynosił herbatę. Nam się to podoba - uważamy to za luksus – mówi Zuzanna Adamkiewicz, która widziała wiele nietypowych zachowań przyjezdnych.
Gość w dom, Bóg w dom
Mogłoby się wydawać, że gościnność to przede wszystkim cecha Polaków. Tymczasem każdy kto odwiedził Indie wie, że mieszkańcy tego kraju również są niezwykle otwarci. Natalia Łuczak poleciała do Indii jedynie ze swoim plecakiem. – Samotna wędrówka stwarza znacznie więcej możliwości, niż podróż w grupie – przekonuje. Właśnie dzięki temu, poznała bardzo wielu nowych ludzi. – Bez przerwy ktoś zapraszał mnie na herbatę, pytał skąd jestem. Mieszkańcy Indii byli też dla mnie niezwykle pomocni – wspomina.
Podczas swojej podróży po Indiach zdarzyło jej się, że w całym mieście nie było miejsc noclegowych, gdyż trwała akurat jakaś ważna konferencja. – Podszedł do mnie boy hotelowy i zaproponował, abym spała u niego. Nie miałam za bardzo wyjścia, więc mu zaufałam. Poznałam całą jego rodzinę. Mieszkali nad jeziorem, którego nawet nie było na mapie. Dzięki temu zobaczyłam, jak wygląda ich codzienność, zwyczaje. Bardzo mi wtedy pomogli – wspomina Natalia.
– Ludzie w Indiach mają potrzebę pomagania – potwierdza Zuzanna Adamkiewicz. – Ale też tej pomocy sami potrzebują, bo bieda jest tam zatrważająca, a technologia rozwija się szybko, ale od niedawna – zauważa. Zuzanna podkreśla, że Hindusi pomagają, ale także sami potrzebują pomocy na wielu płaszczyznach. – IT, medycyna, działania społeczne - wszędzie przydaje się wsparcie ludzi z Zachodu - czasem potrzebna jest wiedza i umiejętności, czasem współczucie i chęć działania. Wielu jest takich, którzy szukają celu, chcą poczuć się potrzebni - Indie to zdecydowanie miejsce dla nich – twierdzi.
Pierwsze dni mogą szokować
Zdjęcia z Indii u wielu osób wywołują wrażenie, że miejsce to jest stolicą harmonii, w którym można poszukiwać duchowego ładu, spokoju. O ile jednak przed wyjazdem popytamy znajomych, jak naprawdę jest w Indiach, wydaje nam się, że będziemy przygotowani na wszystko. Również jednak dla nich pierwsze spotkanie z Indiami oznacza szok.
Natalia Łuczak pojechała do Indii przygotowana, a przynajmniej tak jej się wydawało. – Znajomi ostrzegali mnie przed tym, co zobaczę, ale słyszeć to jedno, a zobaczyć to drugie. Każdemu potrzeba kilku dni na to, aby przyzwyczaić się do widoku śmieci na każdym kroku, czy też ludzi chodzących gdzieniegdzie na bosaka, hałas i klaksony. Zastanawiałam się, dlaczego ci ludzie wyrzucali śmieci przed dom lub do rzeki – wspomina Natalia.
Swoisty szok przeżyła także Zuzanna, która jechała do Indii pełna wyobrażeń o tym kraju. O ile dobrze się przygotowała, naczytała się o Indiach, a także przeszła serię szczepień, to pierwsze dni wszystko to zweryfikowały. – Przez pierwsze dwa tygodnie praktycznie nie wychodziliśmy z hotelu. Mieliśmy permanentne zatrucie pokarmowe, byliśmy bardzo odwodnieni. Nie pomagały nam już żadne lekarstwa. W końcu trafiliśmy jednak do miejscowego lekarza, który dał nam własny specyfik. Dopiero po jego zażyciu zaczęliśmy odkrywać Indie – wspomina Zuzanna Adamkiewicz.
Indie rozwijają
Podróż do Indii ma nieskończenie wiele walorów, które może poznać tylko ten, kto odwiedził to miejsce. Obok samych ludzi, największym bogactwem Indii jest bez wątpienia kultura. To właśnie ona jak magnes przyciąga nie tylko turystów czy travelersów, ale również artystów. – Jeździmy tam, żeby się uczyć – słyszę od Zuzanny Adamkiewicz, absolwentki wiedzy o teatrze. – Aiesec bardzo często wysyła tam swoich praktykantów, nie chodzi jednak wyłącznie o naukę zawodu. Jesteśmy oczarowani Indyjską kulturą – mówi zachwycona Indiami Zuzanna Adamkiewicz.
– Znam co najmniej kilkanaście osób, które pojechały do Indii, by uczyć się gry na instrumentach, śpiewu, pisma, tańca, jogi czy sztuk walki – wymienia Zuza. Podczas swojej trzymiesięcznej podróży spotkała wielu Polaków, którzy wyjechali do Indii właśnie po to, aby się rozwijać. – W małej wiosce na południu Indii można spotkać Marcina badającego tamtejsze rytuały i Karolinę trenującą Kalariipayattu, na północy Hankę uczącą się sanskrytu i Artura, który tańczy Kathak. Ostatnia wymieniona osoba przed wyjazdem studiowała ratownictwo medyczne, co uważam za dowód, że sztuka Indii porywa nie tylko kulturoznawców – podsumowuje Zuzanna Adamkiewicz.
Świat nigdy nie będzie doskonały, ale z perspektywy podróży przez pół globusa widać, że przynajmniej choć trochę gdzieniegdzie stara być lepszy. CZYTAJ WIĘCEJ
Natalia Łuczak
Odwiedziła Indie w 2010 roku.
Znajomi ostrzegali mnie przed tym co zobaczę, ale słyszeć to jedno, a zobaczyć to drugie. Każdemu potrzeba kilku dni na to, aby przyzwyczaić się do widoku śmieci na każdym kroku, czy też ludzi chodzących gdzieniegdzie na bosaka.
Zuzanna Adamkiewicz
Spędziła w Indiach półtora miesiąca.
Przez pierwsze dwa tygodnie praktycznie nie wychodziliśmy z hotelu. Mieliśmy permanentne zatrucie pokarmowe, byliśmy bardzo odwodnieni. Nie pomagały nam już żadne lekarstwa. W końcu trafiliśmy jednak do miejscowego lekarza, który dał nam własny specyfik.