Co ze ślubem Włodarczyk po aferze z Karasiem? Aktorka dobitnie odpowiedziała
Kamil Frątczak
17 sierpnia 2023, 13:31·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 sierpnia 2023, 13:31
Agnieszka Włodarczyk od trzech lat jest w szczęśliwym związku z Robertem Karasiem. Odkąd narodził się ich syn media spekulują na temat ich ślubu. Teraz pojawiły się doniesienia jakoby para miała odwołać uroczystość zaślubin. Aktorka postanowiła dobitnie zdementować plotki.
Reklama.
Reklama.
Agnieszka Włodarczyk i Robert Karaś od trzech lat budują szczęśliwy związek oraz dom dla swojego dwuletniego synka Milana. Jednak od kiedy w 2021 roku na świat przyszła ich pociecha plotki na temat rzekomego ślubu pary bardzo się nasiliły. Sami zainteresowani raczej niechętnie poruszają ten temat.
Przypomnijmy, że zakochani ostatnio nie mieli najłatwiejszego okresu. Wszystko za sprawą głośnej afery dopingowej z udziałem triathlonisty. Teraz jak się okazało, kryzys wizerunkowy sportowca miał być jednym z powodów, dla których para ma zwlekać z ceremonią zaślubin.
Agnieszka Włodarczyk o ślubie z Robertem Karasiem
"Aga i Robert nie mają teraz głowy, by zajmować się ślubem. Niewykluczone, że wszystko odwołają, bo po prostu nie zdążą z organizacją" – czytamy w najnowszym wydaniu magazynu "Rewia". Jak podaje informator tabloidu, Karasia "zajmują teraz zupełnie inne rzeczy". "Musi odbudować swoją pozycję, odzyskać dobre imię, prowadzić rozmowy z nowymi sponsorami" – czytamy.
Nie trzeba było długo czekać, by wspomniana informacja została powielona przez portale plotkarskie. Jak się okazało, Agnieszka Włodarczyk o fake newsie dowiedziała się od jednej z internautek, o czym świadczyła jej relacja na Instagramie.
"Mama przeczytała mi o Pani, że ślub odwołany itp. A ja sobie myślę, no kurde, obserwuję Panią na insta regularnie i jakoś nic nie wpadło w tym stylu... Oczywiście to Wasza osobista sprawa czy ślub się odbędzie, czy też nie, no ale Boże kochany skąd oni wzięli coś takiego... Bo ja jako obserwator nie zauważyłam związku Pana Roberta 'problemów' z Waszymi małżeńskimi planami" – napisała internautka w wiadomości prywatnej do aktorki.
Włodarczyk screena wiadomości od fanki opatrzyła wymownym podpisem, zwracając się do redakcji będącej odpowiedzialnej za podesłany artykuł. "Zdaje się, że wygrała z wami proces parę lat temu. A wy nadal piszecie takie bzdury?! Klika się tak?" – grzmiała aktorka.
"Gdyby to nas ludzi nie interesowało, gdybyśmy tego nie czytali, gdybyśmy nie komentowali, istnienie tego typu treści nie miałoby sensu. Piszę to i wiem, że to walka z wiatrakami, ale… Czy myśleliście kiedyś o tym, że czytając tego typu treści, stajecie się w jakimś sensie za nie współodpowiedzialni? Nie będąc hejterami, dajecie im prawo istnienia? Część z was śmieje się z tego, część omawia z innymi, inni znów robią screeny i wysyłają, wyrażając współczucie. Dziękuję za nie. Ale szczerze? Wolałabym, byście po prostu tego nie robili. Nie czytali, nie plotkowali, nie interesowali się tym".
Można zrozumieć, że Włodarczyk chciała dać do zrozumienia, że plotki – tak samo jak hejt – niszczą człowieka i mogą zrobić wiele krzywdy. "Mogę powiedzieć, że nieźle sobie z tym radzę dziś. Odcinam się kompletnie, a o ludziach tych myślę ze współczuciem, rzadziej z pogardą. Ale są wśród nas wrażliwcy, którzy płacą za to ogromną cenę. Czasami tą ceną jest ich zdrowie albo wręcz życie. Jeśli czytasz te treści, w jakimś sensie stajesz się współwinny. Pomyśl o tym następnym razem" – zwróciła się do swoich odbiorców Ohme.