Prawo i Sprawiedliwość planuje gigantyczną kampanię referendalną. Oficjalnie ma ona służyć lepszej frekwencji, a nieoficjalnie – co przyznają anonimowo sami politycy obozu rządzącego – pogłębić podziały społeczne. Idealnym scenariuszem dla PiS będzie bowiem sytuacja, w której Trzecia Droga lub Lewica nie wejdą do parlamentu.
Reklama.
Reklama.
Referendum PiS. Co chce osiągnąć obóz władzy?
W mijającym tygodniu PiS ostatecznie przegłosowało zmiany, które umożliwią organizację referendumw dniu wyborów parlamentarnych, czyli 15 października. Tendencyjne pytania zaprezentowane przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego wzbudziły spekulacje na temat tego, że w referendum nie chodzi o wysłuchanie głosu Polaków – ale o dodatkowe, pozbawione limitów finansowanie kampanii wyborczej PiS.
Bliskiej relacji między referendum a wyborami parlamentarnymi nie ukrywają zresztą w anonimowych wypowiedziach dla mediów politycy obozu władzy.
– Uruchomimy ogromną kampanię profrekwencyjną. To będzie referendalny walec, który jesienią doprowadzi do takiej polaryzacji, że nie chciałbym być wtedy w sztabie Trzeciej Drogi lub Lewicy – opowiada jeden z nich w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Właśnie porażka jednego z tych ugrupowań byłaby najlepszym wyborczym scenariuszem dla PiS. Trzecia Droga startuje jako koalicja i aby wejść do Sejmu, potrzebuje 8 proc. głosów, z kolei Lewica staje na placu boju jako partia, dla której próg wyborczy wynosi 5 proc. poparcia.
Jeśli choć jednemu z tych ugrupowań nie uda się przekroczyć progu, jego głosy "zmarnują się", na czym zyskają więksi gracze, w tym PiS. Co ciekawe, według przecieków z Koalicji Obywatelskiej, również to ugrupowanie ma rozważać "grę" na polaryzację sceny politycznej.
Polacy negatywnie oceniają referendum PiS
Póki co jednak "referendalny walec" musi poradzić sobie z wyjątkowo negatywnym obrazem referendum, jaki panuje wśród Polaków. Uczestnicy sondażu pracowni SW Research wykonanego na zlecenie rp.pl zostali zapytani o to, jak oceniają pytania, które PiS chce zadać w referendum. Wyniki okazały się miażdżące dla obozu władzy.
Pozytywnie pytania referendalne oceniło zaledwie 24,6 proc. badanych osób, przy czym negatywną ocenę wystawiło im aż 48,4 proc. respondentów.
Pozostali respondenci to grupa, którą kampania referendalna będzie zapewne starała się pozyskać przed 15 października. Dzieli się ona na dwie podgrupy: 13,5 proc. badanych, którzy nie mają zdania w sprawie pytań oraz taki sam odsetek respondentów, którzy nawet nie znają pytań PiS.
Aby wyniki referendum były wiążące, musi wziąć w nim udział ponad połowa uprawnionych do głosowania. Będzie ono odbywać się w tych samych lokalach, co wybory parlamentarne. Osoby, które nie chcą wziąć udziału w referendum, będą musiały odmówić przyjęcia odpowiedniej karty do głosowania.