Dziennikarz pokazał zdjęcie z dziećmi. Smaszcz już zareagowała.
Dziennikarz pokazał zdjęcie z dziećmi. Smaszcz już zareagowała. Fot. Instagram / Paulina Smaszcz // Fot. Instagram / Maciej Kurzajewski

Maciej Kurzajewski i Paulina Smaszcz po rozwodzie wciąż pozostają na wojennej ścieżce. "Kobieta petarda" wiele razy zarzucała już swojemu eks, że nie dba o relacje z dziećmi. Tymczasem prezenter wrzucił do sieci zdjęcie z synami i wnuczką. Jak zareagowała na to jego była żona?

REKLAMA

Paulina Smaszcz od kilku miesięcy daje o sobie znać w mediach. Przede wszystkim zajmuje się działalnością coachingową. Organizuje warsztaty i eventy dla kobiet, czym chętnie chwali się w sieci.

Równie ochoczo w niemalże każdym wywiadzie nawiązuje do swojego ex męża i jego wybranki. Wiele razy nazwała Kurzajewskiego kłamcą, który według jej relacji, miał być nieuczciwy wobec ich synów - 25-letniego Franciszka i 17-letniego Juliana.

Starsza pociecha dziennikarza i ekspertki od PR-u niedawno powitała na świecie córeczkę. Franciszek na co dzień mieszka z żoną i dzieckiem we Włoszech.

Kurzajewski na rodzinnym zdjęciu. Smaszcz szybko zareagowała

Choć gwiazdor TVP nie wdaje się w słowne przepychanki z byłą żoną, to niekiedy wstawia wymowne publikacje. Tak było i tym razem. Udostępnił na swoim instagramowym profilu fotografię ze wspólnie spędzonego czasu z dziećmi i wnuczką. W opisie dodał, że jest szczęśliwym ojcem i dziadkiem.

Nie uszło to uwadze Paulinie Smaszcz, która na swoim profilu udostępniła nowy wpis Kurzajewskiego.

"Rozwód, rozstanie, nowe związki nie mają znaczenia, gdy są dzieci. Dzieci nadal są rodziną związaną z ojcem lub matką. Nikt nie ma prawa ich porzucać, zostawiać, odrzucać lub 'rozwodzić' się z dziećmi. I powtarzam po raz setny, że wiek dzieci nie ma znaczenia. Każde przeżywa to na swój sposób, bo dzieci kochają i ojca i matkę. Trzeba zrobić wszystko, żeby dzieci miały wspaniały kontakt z każdym z rodziców, bo to my dorośli powołaliśmy je na świat i jesteśmy za ich życie odpowiedzialni" – napisała pod ujęciem.

Zdobyła się też na osobiste wyznanie. "Ta walka kosztowała mnie wiele, ale walczyłam jak lwica, o to, co stworzyłam 26 lat temu w przypadku Franka i 17 lat temu, walcząc o Julka, kiedy umarł jego bliźniaczy brat. Czekając na Julka, straciłam jeszcze dwóch chłopców bliźniaków. Zawsze mówię, że jestem mamą pięciu synów. Dwóch wynagrodziło mi miłością te straty" – stwierdziła.

"Kobieta petarda" zapewniła na koniec, że zawsze będzie walczyła o dobro pociech. "Na mnie czas przychodzi dopiero teraz, kiedy od pewnego czasu, relacje taty z synami są już na spokojnej drodze, a nie na burzliwym morzu zagrożeń i niezrozumienia priorytetów. Teraz mogę spokojnie odejść, zniknąć lub budować swoje nowe życie" – dodała.