"Mgły Avalonu" uważane są za arcydzieło fantasy. Po latach córka  Marion Zimmer Bradley oskarżyła ją o molestowanie seksualne.
"Mgły Avalonu" uważane są za arcydzieło fantasy. Po latach córka Marion Zimmer Bradley oskarżyła ją o molestowanie seksualne. Fot. Wikipedia, Ballantine Books, Ace

"Mgły Avalonu" to zdaniem znawców gatunku jedna z najważniejszych powieści fantasy XX wieku (Andrzej Sapkowski nazwał ją "arcydziełem"). Wiele osób nie wie jednak o kontrowersjach dotyczących ich autorki, czyli Marion Zimmer Bradley. Niemal dziesięć lat temu jej córka oskarżyła ją o molestowanie seksualne.

REKLAMA

O czym są "Mgły Avalonu"?

"Mgły Avalonu" to wydana w 1983 roku powieść Marion Zimmer Bradley, inicjująca dziesięciotomowy cykl avaloński (niektóre części Bradley napisała wspólnie z Dianą L. Paxson). W polskim przekładzie poza wspomnianym pierwszym, który zadebiutował na rodzimym rynku w 1994 roku, ukazały się jeszcze trzy tomy:

  • "Leśny dom"
  • "Pani Avalonu"
  • "Kapłanka Avalonu"
  • Powieść reprezentuje feministyczny nurt fantasy, gdyż autorka przedstawia w nich swoją wersję mitów arturiańskich z perspektywy postaci kobiecych. Teksty Bradley często wymienia się zresztą jako jeden z kamieni milowych dla feministycznej literatury fantasy i science fiction.

    Pierwsza część skupia się na losach Morgan le Fay, czyli kapłanki walczącej o ocalenie celtyckiej religii w kraju, w którym zaczyna dominować chrześcijaństwo pragnące zgnieść wszelkie przejawy kultury "pogańskiej".

    Książka Bradley jest o tyle unikatowa, iż zupełnie inaczej interpretuje historię Morgan, która w większości retellingów legend o Królu Arturze przedstawiana jest jak "zła czarodziejka". W "Mgłach Avalonu" kapłanka to obdarzona wieloma darami i obowiązkami kobieta, która w obliczu wielu zmian politycznych i duchowych stara się bronić swojego celtyckiego dziedzictwa.

    W powieści istotną rolę grają także inne bohaterki mitów arturiańskich, w tym matka Artura (Igriana), jego żona (Ginewra) ora Pani Jeziora, czyli Viviana.

    W "Rękopisie znalezionym w Smoczej Jaskini", czyli w przewodniku po literaturze fantasy Andrzeja Sapkowskiego, autor "Wiedźmina" określił "Mgły Avalonu" mianem arcydzieła. Bradley znajduje się także na wielu listach najbardziej wpływowych pisarzy fantasy XX wieku.

    Pisarka była również autorką serii opowiadań o planecie Darkover, którą początkowo tworzyła sama, a następnie tworzyła antologie wraz z innymi pisarzami i pisarkami. Jeden z nich zawierał teksty niemal samych debiutantów.

    Bradley (znana także wśród swoich jako MBZ) pomagała zresztą już wcześniej aspirującym literatom, gdyż była redaktorką wieloczęściowego cyklu antologii "Sword and Sorceress", który zachęcał młodych pisarzy do nadsyłania swoich opowiadań.

    MBZ była powszechnie szanowana i doceniana w środowisku. W 2000 roku pośmiertnie (Bradley zmarła w 1999 roku) została odznaczona nagrodą World Fantasy za całokształt twórczości.

    Problematyczne wątki w powieściach Marion Zimmer Bradley

    W powieściach fantasy, których akcja często osadzona jest w średniowiecznym settingu, nie brakuje dosadnych scen przemocy czy przemocy seksualnej – wystarczy przypomnieć sobie chociażby "Grę o Tron".

    W "Mgłach Avalonu" znajduje się jednak niepokojąco sporo fragmentów dotyczących pedofilii oraz kazirodztwa. Oto opis jednego z rytuałów religijnych:

    Wyciągnęła ramiona i na jej rozkaz wiedziała, że ​​na zewnątrz jaskini, w świetle płodnych pożarów, mężczyzna i kobieta, przyciągani do siebie pulsującymi przypływami życia, spotkali się. Mała, pomalowana na niebiesko dziewczynka, którą zrodziła zapłodniona krew, została wciągnięta w ramiona żylastego, starego myśliwego, a Morgan widziała, jak przez chwilę walczyła i krzyczała, jak zeszła pod jego ciałem, a jej nogi otworzyły się na nieodpartą siłę natury.

    Bradley wielokrotnie w swojej powieści nadaje też dzieciom seksualnych atrybutów. Tak Gorlois (mąż Igraine, matki króla Artura, zanim ta poślubiła Uthera) wypowiada się o 13-letniej Morgause w ten sposób:

    Igraine, musimy wydać tę dziewczynę za mąż tak szybko, jak to możliwe. Jest suczką, której oczy płoną od wszystkiego, co ma kształt mężczyzny; widziałaś, jak spojrzała nie tylko na mnie, ale na moich młodszych żołnierzy? Nie pozwolę, żeby ktoś taki hańbił moją rodzinę i miał wpływ na moją córkę!

    "Na razie jestem po 17 rozdziałach i oto, co do tej pory widziałem: bandę okropnych ludzi, którzy uważają, że wszystkie dzieci to dziwki, które należy kontrolować, dziewictwo to dar, który należy zachować i oddać tylko właściwemu mężczyźnie lub we właściwym celu, którzy postrzegają seksualność kobiet jako narzędzie, które można wykorzystać w interesie rodziny lub narodu, i którzy uważają, że kazirodztwo jest całkowicie w porządku" – tak książkę podsumował autor bloga faustusnotes.com.

    Wyraził on także wątpliwości co do feministycznego charakteru powieści Bradley.

    "Wszystkie starsze kobiety intensywnie rywalizują z młodszymi kobietami i są o nie zazdrosne, a żadna kobieta nie może być sobą na rzekomo feministycznej wyspie, która w rzeczywistości jest autorytarną dystopią, gdzie wszyscy istnieją, aby służyć dyktaturze religijnej prowadzonej przez ponurego, narcystycznego, tyrańskiego starca" – stwierdził.

    Anachronizmy w "Mgłach Avalonu" można tłumaczyć czasami, w jakich powstała (choć były to lata 80., a więc już po aktywości ruchu feministycznego w latach 70.), a brutalne średniowieczne rytuały z wykorzystaniem dzieci historyczną skrupulatnością autorki.

    Problem w tym, że już wtedy Bradley związana była z Walteren Breenem – znanym sprawcą przemocy seksualnej i działaczem na rzecz legalizacji... pedofilii. Rewelacje, które wyszły na jej temat niemal dziesięć lat temu, rzuciły jeszcze mroczniejszy cień.

    Córka Bradley oskarżyła ją o przemoc seksualną

    Na blogu pisarki Deirdre Saoirse Moen w 2014 roku pojawił się wstrząsający wpis. Moen zamieściła post, w którym znajdował się fragment jej korespondencji mailowej z Moirą Greyland – córki Bradley i Breena.

    Kobieta wyznała w wiadomości wysłanej do pisarki, że była molestowana seksualnie przez swoją matkę. "Miałam trzy lata, gdy molestowała mnie po raz pierwszy. Ostatni raz, gdy miałam dwanaście i mogłam od niej odejść... Była okrutna i brutalna, a także całkowicie odeszła od zmysłów w kontekście seksualnym. Nie byłam jej jedyną ofiarą, a molestowała nie tylko dziewczynki" – napisała Greyland we wstrząsającym wyznaniu.

    "Wsadziłam Waltera [swojego ojca - przyp. red.] do więzienia za molestowanie jednego chłopca… Walter był seryjnym gwałcicielem, który miał wiele, wiele, wiele ofiar (podałam gliniarzom 22), ale Marion była o wiele, wiele gorsza" – dodała.

    W korespondecji z magazynem "Guardian" Greyland (z zawodu harfistka, śpiewaczka i reżyserka operowa) wytłumaczyła, dlaczego przez tyle lat nie opowiedziała swojej przerażającej historii.

    "(...) myślałam, że fani mojej matki będą na mnie źli za to, że powiedziałam cokolwiek przeciwko komuś, kto bronił praw kobiet i sprawił, że wiele z nich poczuło się ze sobą lepiej. Nie chciałam skrzywdzić nikogo, komu pomogła, więc po prostu trzymałam gębę na kłódkę" – stwierdziła.

    "(...) jednym z powodów, dla których nigdy nic nie mówiłam, jest to, że uważałam jej życie za ważniejsze niż moje: ważniejsza była jej sława i z pewnością wygoda jej fanów. Ci, którzy mnie znali, znali prawdę o niej, ale poza tym nie miało znaczenia, co mi zrobiła, dopóki trwała jej praca i reputacja" – dodała.

    Greyland w tym mailu doceniła "morze miłości i wsparcia", które zalało ją po tym, co ujawniła. Ma to jej zdaniem również związek z tym, że w ostatnich latach gwałt, znęcanie się nad dziećmi oraz kazirodztwo stały się kompletnie społecznie nieakceptowane.

    "Cieszę się, że przemówiłam, ponieważ dzięki temu na blogu wiele osób podzieliło się swoimi własnym historiami dotyczącymi molestowania, kazirodztwa i złamanych życiorysów. Będę o tym mówić nadal, choćby po to, by ludzie, którzy mają potrzebę podzielenia się swoimi historiami, mogli to zrobić właśnie teraz" – stwierdziła.

    Wiele osób, które znało Bradley, wyraziło swój szok, rozczarowanie, a niektórzy publicznie się od niej odcięli. Można się jednak zastanowić, dla ilu z nich faktycznie był to szok.

    Walter Breen był skazanym przestępcą seksualnym

    Tak jak wspomniałam wcześniej, MZB w latach 1964-1990 była żoną Waltera Breena, pisarza i numizmatyka, który już wtedy był znanym sprawcą przemocy seksualnej i miał wyrok w zawieszeniu za molestowanie dziecka i lubieżne zachowanie.

    Co gorsza, Breen miał molestować dzieci w kręgach fandomu w Berkeley w latach 60. XX wieku. Czasami podejmowano próby wykluczenia go ze środowiska, jednak ostatecznie podchodzono do niego z pobłażaniem z jednego powodu: wiedziano, że w ten sposób pozbędą się także Marion. A tego nie chcieli.

    Breen czuł się więc bezpiecznie ze swoimi "preferencjami" seksualnymi, a nawet otwarcie walczył o ich legalizację. Był członkiem North American Man Boy Love Association, czyli organizacji istniejącej do dziś (!) na rzecz normalizacji pedofilii.

    Mąż Bradley napisał również książkę o molestowaniu dzieci "Greek Love", a także redagował poświęcone pedofilii pismo "International Journal of Greek Love". Ponadto, jeśli pogrzebie się dalej, dotrze się do artykułów samej MZB napisanych dla czasopisma męża...

    Choć już samo to wydaje się wstrząsające, pisarka poza otwartym i publicznym wspieraniem perwersji męża, miała także pomóc mu w adopcji chłopca, którego chciał wykorzystać seksualnie oraz wykorzystywaniu seksualnym córki ich przyjaciela. MZB wspierała go nawet po rozwodzie, kiedy trafił do więzienia za czyny pedofilskie.

    Breen zmarł za kratkami w 1993 roku na raka wątroby, a Bradley w 1999 roku po powikłaniach związanych z atakiem serca. Co do przewinień jej męża nie ma żadnych wątpliwości, a choć pisarka nie miała możliwości skomentować oskarżeń wysuniętych przez swoją córkę, patrząc na jej życiorys, raczej ciężko podejrzewać ją o niewinność.