Zdziwienie. Właśnie to można zaobserwować na twarzach absolwentów, którzy marzyli o wysokich zarobkach zaraz po studiach. I choć przeciętny student SGH w 2012 r. średnio otrzymywał 3500 brutto, nie oznacza to, że wybór danej uczelni zagwarantuje sukces. – Humanista po studiach może zarobić nawet 6,5 tysiąca złotych – zapewnia Jadwiga Naduk, ekspert ds. badań rynku.
W 2012 r. najlepiej zarabiającymi absolwentami polskich uczelni były osoby, które ukończyły warszawską SGH. Miesięcznie otrzymywały one przeciętnie 3,5 tys. złotych brutto. Nieco mniej zarabiali absolwenci Politechniki Warszawskiej i Politechniki Gdańskiej. Zapytaliśmy Jadwigę Naduk, Head of Market Research & Consultancy w firmie Hays Poland, czy tylko uczelnie techniczne i ekonomiczne stanowią gwarancję wysokich zarobków.
Ukazał się ranking szkół wyższych, których absolwenci zarabiali w zeszłym roku najwięcej. Jakie wnioski można z niego wyciągnąć?
Jadwiga Naduk: Prawdę mówiąc trudno jest wyciągnąć wnioski bazując na samej liście uczelni bez informacji, jakie kierunki ukończyli respondenci, zwłaszcza, że liczba osób, które udzieliły odpowiedzi, jest różna, w zależności od uczelni. Nie wiemy, czy dana osobna ukończyła kierunek techniczny czy humanistyczny, a oferta edukacyjna większości placówek jest bardzo bogata. Trudno zatem na podstawie samego rankingu uznać daną uczelnię za bardziej czy też mniej przyszłościową.
Artykuł przedstawiający ten ranking był wczoraj najchętniej czytanym tekstem w naTemat. Czy dziwi panią to zainteresowanie, skoro dane nie są miarodajne?
Nie dziwi mnie, że młodzi ludzie chcą zobaczyć, które uczelnie umożliwiają im znalezienie dobrze płatnej pracy. To, co da się zauważyć w rankingu i co pokrywa się z ogólna tendencją na rynku pracy to to, że ukończenie uczelni technicznej czy też o profilu finansowym ułatwia znalezienie lepiej płatnej pracy. Z drugiej jednak strony wszystko zależy od kierunku i od specjalizacji. Jednoznaczne stwierdzenie „ukończę Politechnikę i zarobię kokosy” nie jest właściwe.
Najlepiej zarabiającymi studentami są absolwenci SGH. Czy 3,5 tysiąca złotych brutto, świeżo po studiach, to dużo pani zdaniem?
Jest to to kwota zbliżona do średniej krajowej, więc dla osób po studiach, które nie posiadają bogatego doświadczenia zawodowego czy też dodatkowych kwalifikacji, powinna być to stawka satysfakcjonująca.
Czy to potwierdza, że należy wybierać przede wszystkim kierunki techniczne i finanse? Czy powinniśmy to robić za wszelką cenę, aby nie wspierać armii bezrobotnych politologów?
Często otrzymujemy pytania, jaki kierunek umożliwi mi znalezienie dobrze płatnej pracy. Wtedy odpowiadamy, że nie możemy udzielić jednoznacznej odpowiedzi, jeśli nie wiemy, jakie są kompetencje oraz mocne strony danej osoby i tu pojawia się problem. Młodzi ludzie często wybierają kierunek przypadkowo, korzystając z podpowiedzi znajomych czy też bazując na ogólnodostępnych informacjach – co warto skończyć. Niestety duża część nie zastanawia się, czy dany kierunek studiów pozwoli rozwinąć ich talenty, jest zbieżny z ich predyspozycjami, a może nawet pasją. Posiadając umysł humanisty, raczej nie zrobimy zawrotnej kariery jako informatyk. Nawet jeśli poświęcimy się w 100 proc., i tak osoby utalentowane w danej dziedzinie będą od nas lepsze i będą błyszczeć na tle grupy. A właśnie takich perełek poszukują pracodawcy i takim osobom płacą najlepiej. W poszukiwaniu talentów docierają również na uczelnie.
Przykładowo pensja informatyka może zachęcać, aby nawet na siłę wybierać ten kierunek. Czy wiele osób wpada w pułapkę, o której pani wspomniała?
Niestety spotykamy się z sytuacjami, kiedy osoby przerywają studia na zaawansowanym etapie albo po ukończeniu danego kierunku decydują się na rozpoczęcie edukacji w zupełnie innej dziedzinie. Po prostu po paru latach dochodzą do wniosku, że źle wybrali. Dlatego zawsze zachęcamy, aby wybór studiów był poprzedzony dogłębną analizą naszych predyspozycji, talentów, mocnych i słabych stron. Nawet jeżeli wybrany kierunek znajdzie się na liście słabo wynagradzanych, a my okażemy się wybitną jednostką w danej dziedzinie, z pewnością zostaniemy dostrzeżeni i docenieni na rynku pracy, co również przełoży się na finanse.
Kto jest winien takiego ślepego parcia na pozornie obiecujące kierunki, które mają nas na siłę uszczęśliwić? Albo też bezrefleksyjnego studiowania czegokolwiek?
Problemem pojawia się już na wstępnym etapie edukacji. Uczniowie powinni mieć przeprowadzane testy weryfikujące ich potencjał najpóźniej na poziomie gimnazjum. Następnie, kiedy już znają swoje mocne strony, należy ich wspomóc wiedzą w zakresie polecanych kierunków studiów oraz możliwości zawodowych po ich ukończeniu. Osoby nieświadome swoich kompetencji, wybierają studia przypadkowo, niekiedy decydując się na te uznane za łatwiejsze. „ Łatwo się dostać, łatwo je skończyć, grunt to mieć magistra”, to niestety przekonanie wielu. Jeśli wybór studiów nie jest wyborem świadomym, uzupełnionym o przydane kursy czy staże, to same logo uczelni nie zagwarantuje nam zatrudnienia czy godnych zarobków.
To tak jakby w ogóle młodzi ludzie nie zastanawiali się nad własną przyszłością.
Wielu niestety tego nie robi. Nie mają jasno wyznaczonego celu, tym samym nie mogą zaplanować ścieżki kariery, a ich wybory życiowe, w tym wybór studiów są przypadkowe. Wielu nie wie również, jaki zawód może czy też chciałoby wykonywać po ukończeniu konkretnego kierunku, dlatego trudno wyznaczać potencjalne możliwości zarobkowe. Jednak pragnę podkreślić – zanim pomyślimy o wynagrodzeniu, zanim zaplanujemy swoją przyszłość, przeanalizujmy swoje mocne i słabe strony, to jest początek drogi.
To jest jednak ich życie i powinni przede wszystkim sami o nie zadbać. Czy to nie wynika z ich winy?
Młodzi ludzie są ciekawi świata, chcą wiedzieć więcej, również o samych sobie. Problem polega na tym, że uczymy się o wszystkim dookoła, ale pomijamy temat jednostki – kim jestem i co chcę osiągnąć. Młodych należy wspomóc wiedzą i narzędziami, aby mogli dojść do właściwych wniosków i odpowiednio zaplanować karierę, tak jak uczy się ich, w jaki sposób rozwiązać zadanie z matematyki.
Mówi się, że wymagania młodych ludzi ciągle rosną, czego nie można powiedzieć o ich kompetencjach. Jakie są pani obserwacje?
Na podstawie moich doświadczeń oraz rozmów z HR Managerami mogę potwierdzić ten trend. Absolwenci bez doświadczenia zawodowego często wykazują postawę roszczeniową, zwłaszcza w kwestii wynagrodzenia. Myślę, że tu właśnie dochodzimy do sedna problemu. Bez weryfikacji i oceny swoich mocnych stron nie możemy właściwie wycenić swoich kompetencji na rynku pracy.
I jak reagują rekruterzy na takie zachowania?
Rozczarowanie jest obustronne. Jakie są Pana kompetencje i mocne strony? Nie wiem, za to wiem, ile chciałbym zarabiać. Na twarzach pojawia się zdziwienie. Z reguły takie osoby po pewnym czasie weryfikują swoją postawę.
Jak dużą rolę dla młodego człowieka rozpoczynającego życie zawodowe odgrywają zarobki? Czy pieniądze są dla nich najważniejsze?
Dla młodych ludzi jest to kwestia istotna i nie ma się co dziwić. Z drugiej jednak strony należy zrozumieć pracodawcę, który jest chętny zapłacić, ale za konkretne kompetencje i doświadczenie. Problem jest zauważalny już na etapie studiów. Studenci często nie wiedzą, jak ważne jest to, aby zdobyć doświadczenie podczas praktyk czy staży w firmach. Wielu uważa, ze jeśli pracodawca nie oferuje godziwego wynagrodzenia za praktyki, to jest to strata czasu. Nie zdają sobie sprawy, że takie programy umożliwiają rozwój oraz potwierdzenie kompetencji przydatnych w biznesie, a tym samym zwiększają naszą wartość na rynku pracy.
Czy można uznać za pewną zasadę, że humanista po studiach zarobi mniej niż te 3500 brutto zaraz po studiach?
Znam humanistów, którym pracodawcy już na starcie oferowali wynagrodzenie rzędu 6,5 tysiąca złotych brutto. Z reguły były to osoby, które maksymalnie wykorzystały okres studiów, biegle znały języki obce, korzystały z programów wymiany studenckiej oraz zdobyły unikalne kompetencje, które wyróżniały je na rynku pracy. Pamiętajmy, że w sektorach opartych na wiedzy płaci się właśnie za wiedzę. Znając siebie, wiedząc co chcemy robić, możemy rozwijać wybrane kompetencje, które zapewnią nam wyższe zarobki, bez względu na specjalizacje.