Nieustannie pojawiają się teorie na temat śmierci Jewgienija Prigożyna. Najnowsza wersja wydarzeń dotyczy tego, co znaleziono na miejscu katastrofy samolotu. Jeden z serwisów na Telegramie podał, że miała być to broń. Według nieoficjalnych informacji mogła należeć do znajdujących się na pokładzie Siergieja Propustina, Jewgienija Makaryana i Aleksandra Totmina, najemników Grupy Wagnera.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rosyjskie media przekazały w środę informację o śmierci Jewgienija Prigożyna. Szef grupy Wagnera zginął w wyniku rozbicia się samolotu Embraer Legacy lecącego na trasie Moskwa-Petersburg. Wszyscy eksperci wątpią jednak w wypadek, a wskazują wprost na zemstę Putina.
Przebieg wydarzeń rodzi wiele pytań, a w serwisie Meduza na Telegramie pojawiły się nowe informacje dotyczące tego, co znaleziono na miejscu katastrofy. Odkryte miały tam zostać broń, amunicja i granaty. Według telegramowego serwisu powodem wypadku mogło być "nieostrożne obchodzenie się z amunicją".
Na kanale Mash można natomiast znaleźć informację, zgodnie z którą znaleziona broń i amunicja należały do znajdujących się na pokładzie Siergieja Propustina, Jewgienija Makaryana i Aleksandra Totmina, najemników Grupy Wagnera.
Wcześniej portal Shot informował natomiast, że rozważana jest wersja ładunku wybuchowego w podwoziu samolotu Prigożyna. "Wall Street Journal", powołując się na przedstawicieli władz USA, podał, że rozbicie samolotu było wynikiem zamachu, którego według wstępnych informacji nie dokonano za pomocą rakiety ziemia-powietrze.
Dane mają wskazywać na wybuch bomby na pokładzie "lub inny typ sabotażu". Urzędnicy mieli podkreślić, że są to wstępne i niekompletne jeszcze oceny wywiadu USA. Agencja Reutera wcześniej wskazała, że samolot z Prigożynem i jego najemnikami z Grupy Wagnera został strącony rakietą ziemia-powietrze. Informacje te przekazali, powołując się na wiadomości zdobyte przez przedstawicieli amerykańskich władz.
Na Telegramie mnożą się spekulacje na temat katastrofy. Na ten temat wypowiedział się także Aleksiej Nawalny, jeden z liderów rosyjskiej opozycji. Oświadczył, że wypadek samolotu Prigożyna "był zamachem terrorystycznym zorganizowanym przez Putina" – podał portal Meduza.
Co z Grupą Wagnera po śmierci Prigożyna?
Po śmierci dotychczasowego szefa Wagnerowców pojawiło się pytanie, co dalej z grupą osławionych najemników. Teorię na ten temat przedstawił w rozmowie z naTemat gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Przede wszystkim ekspert podkreślił, że nie bez znaczenia jest fakt, że wraz z Prigożynem jednym samolotem leciał akurat Dmitrij Utkin znany jako jego prawa ręka.
"Śmierć Prigożyna to raczej koniec Grupy Wagnera w jej dotychczasowym kształcie. Będzie rozczłonkowana, przejęta częściami przez MON i służby. Można spodziewać się mrożącego efektu wśród oponentów Putina"– stwierdził gen. Stanisław Koziej. Jak można przeczytać w tekście: "Co z Grupą Wagnera po śmierci Prigożyna?" ekspert uważa, że to nie koniec problemów Putina.