Wulgarny atak na Martę Kabarę-Dziadosz. Padły wyzwiska, a nawet groźby
Wulgarny atak na Martę Kabarę-Dziadosz. Padły wyzwiska, a nawet groźby Fot. Piotr Hukalo / East News

Kandydatka KO z Dębicy Marta Kabara-Dziadosz została zaatakowana podczas zbierania podpisów. Przeciwnicy podeszli do niej i wygrażali, a także rzucali wulgarnymi i obraźliwymi hasłami. Padły nawet słowa, że "ściągną z niej tę szmatę", mówiąc o koszulce KO.

REKLAMA

Do incydentu doszło na podczas ulicznego zbierania podpisów. Kandydatka powiatu dębickiego prosiła o poparcie pod listą, ale zamiast tego otrzymała wiązankę obelg pod swoim adresem.

– Byłyśmy głównie w kobiecym gronie. Od przechodzących mężczyzn, zwolenników PiS, usłyszałyśmy, że jesteśmy "idiotkami", "ku**ami, które powinny stać przy garach". Nazywali nas na przemian "ruskami" i "Niemkami" – opowiada rzeszowskiej "Gazecie Wyborczej" Marta Kabara-Dziadosz.

Mężczyźni mieli kpić z nazwisk kandydatki, a nawet grozić: "Ściągniemy z ciebie tę szmatę!". – Chodziło o koszulkę Koalicji Obywatelskiej. Moim zdaniem to akt agresji – relacjonuje.

Kto zaatakował Martę Kabarę-Dziadosz? Podejrzewa sympatyków PiS

Zdaniem kandydatki KO, słowne ataki zostały przeprowadzone przez osoby sympatyzujące z PiS. – Trudno uznać za obelgę słowo "Niemka". Ale zgodnie z obecną narracją rządu w odniesieniu do KO jest wykorzystywane pejoratywnie – powiedziała. Ma chodzić również o nazwanie "szmatą" koszulki z logiem KO.

– Jestem osobą bezpartyjną, ale ponieważ kandyduję z list Koalicji Obywatelskiej, jestem utożsamiana z Donaldem Tuskiem. Usłyszałam nawet, że "będę kradła" – powiedziała Marta Kabara-Dziadosz.

Działaczka zapowiedziała ruchy prawne w swojej sprawie. Jak wskazuje, nie przejdzie obok sprawy obojętnie. – Prawnicy już zajmują się tymi groźbami – ostrzegła i zapowiedziała, że zgłosi incydent na policję.

Atak na kandydata KO już kolejny raz

To niestety kolejny już atak na kandydatów KO, na przestrzeni zaledwie trzech tygodni kampanii. Jak informowaliśmy w naTemat, podczas konferencji PiS jeden z działaczy opozycyjnego ugrupowania przypomniał, że w państwowej spółce pracują syn posła Kazimierza Smolińskiego i córka posła Tadeusza Cymańskiego, którzy obecni byli na konferencji.

W tym momencie jeden z działaczy PiS jedną ręką chwycił działacza KO za ramię, a drugą... złapał za pośladek. Całe zajście zostało zresztą nagrane, a nawet gospodarze konferencji z PiS stwierdzili, że mężczyzna nie powinien się tak zachować.