4-latek na koncercie muzyki poważnej – wyobrażacie to sobie? Zapewne nie, bo przecież dzieci nie usiedzą, to nie dla nich. Okazuje się jednak, że może być inaczej. Nawet najmłodszych da się zainteresować muzyką poważną – trzeba tylko umieć. Od 2 lat udowadnia to Fundacja Muzyka Jest Dla Wszystkich, która organizuje Smykofonię – koncerty dla dzieci i ich rodziców.
W zeszłym roku, będąc na balecie moskiewskim w Sali Kongresowej, miałem okazję obserwować jak rodzice katują małe dzieci widowiskiem tego typu. W efekcie, oczywiście, maluchy próbowały chodzić, skakać, gadać, jeść i robić wszystko inne, żeby tylko po pierwszej godzinie jakoś zabić nudę. Chociaż show był naprawdę wspaniały.
Czy to oznacza, że "poważna kultura" nie jest dla maluchów? W formie dla dorosłych – na pewno nie. Ale na szczęście organizacje takie jak Fundacja Muzyka Jest Dla Wszystkich pamiętają też o najmłodszych – i to właśnie dla nich powstała Smykofonia.
skrojone pod dzieci. – To koncerty z założenia kameralne, dostosowane do percepcji dziecka. Krótki czas trwania utworów, odpowiedni klimat: poduszki, wykładziny, bliski kontakt muzyków z dziećmi, brak podziału na scenę i widownię, zwracanie się muzyków bezpośrednio do dzieci czy ograniczona liczba osób na widowni powodują większe skupienie dziecka na muzyce. Kameralna atmosfera daje dziecku możliwość najbardziej bezpośredniego kontaktu z muzyką - mówi nam Anna Kierkosz z Fundacji Muzyka Jest Dla Wszystkich.
Koncerty przeznaczone są dla dzieci do 5-6 lat, choć jak zaznacza Anna Kierkosz, biorą w nich udział nawet jeszcze nienarodzeni – czyli matki w ciąży, które już wtedy oswajają swoje dzieci z muzyką. Najwcześniej, o 10.30, są koncerty dla najmłodszych, później dla tych starszych i jeszcze później, po 12.00 – dla najstarszych. Cena: 13 złotych za dziecko, 18 zł za dorosłego. Wszystko jest dostosowane do dziecięcej percepcji: całość trwa nie więcej niż 40-45 minut, a dobierane utwory są raczej krótkie, zróżnicowane i mają przejrzystą konstrukcję.
Nuda? Nie ma mowy!
Jak zaznacza Anna Kierkosz, maluchom nie zdarza się nudzić podczas koncertów. – Podczas koncertów dzieci żywo reagują na muzykę. Skaczą, cieszą się, klaszczą lub stają w bezruchu, wpatrując się w brzmiący właśnie instrument. Zdarza się, że biegają, ale to przecież też jest reakcja na muzykę. To znaczy, że muzyka, brzmiąca w tej właśnie chwili, je aktywizuje. A nawet jeśli biegają, to muzykom to nie przeszkadza – zaznacza Kierkosz.
– W zasadzie to w tych koncertach jest dużo elementów warsztatów. Każdy koncert prowadzi animator, który aktywizuje publiczność. Obecne dzieci cały czas biorą aktywny udział w koncertach. A po każdym z koncertów wraz z rodzicami mogą podejść do instrumentów, dotknąć ich, zagrać na nich, porozmawiać z muzykami – opowiada Anna Kierkosz. Oczywiście, dzieci też śpiewają i grają, ale są to raczej maluchy, które już zaczęły swoją przygodę z muzyką i nie zajmują się tym tylko dorywczo. – Na prawie każdym naszym koncercie występowało dziecko – dodaje nasza rozmówczyni.
Nie tylko w Warszawie
Taka forma najwyraźniej przypadła rodzicom do gustu, bo jak mówi nam Anna Kierkosz, na Smykofonii jest zawsze komplet. – Często nawet musimy odsyłać chętnych. Jest ogromne zainteresowanie Smykofonią – zaznacza. Przekłada się to na liczbę koncertów: w 2011 roku było ich tylko 35, ale już w 2012 - 120. W 2013 Fundacja planuje ich zaś aż 150! I to nie tylko w Warszawie, gdzie z początku odbywały się wszystkie te wydarzenia. – Zorganizowaliśmy koncerty także, między innymi, w Sokołowie Podlaskim, Węgrowie, Siedlcach czy Otwocku. Wszędzie cieszyły się one takim samym zainteresowaniem, co w stolicy – podkreśla Kierkosz.
Członkini Fundacji dodaje też, że publiczność to raczej stali bywalcy, którzy przychodzą z koncertu na koncert, chociaż jest też sporo nowych zainteresowanych występami dla melomaluchów. I nie tylko słuchają oraz uczestniczą, ale też dzielą się efektami wspólnego słuchania muzyki z dziećmi, chociażby na Facebookowym fanpejdżu Fundacji. – Warto dodać, że obserwujemy również niezwykle żywe reakcje rodziców na muzykę i grające instrumenty. Rodzice cieszą się, że ich dzieci po koncertach nucą usłyszane melodie, wystukują rytmy. A to pierwszy krok do pokochania muzyki, do tego, żeby zagościła w ich życiu na stałe – mówi nam Kierkosz.
Muzyka rozwija...
Oczywiście, można by zadać pytanie: a po co moje dziecko ma słuchać muzyki poważnej? Odpowiedź na to jest prosta: niesie to za sobą wiele konsekwencji dla zachowań i rozwoju naszych pociech. Jak mówi nam Jarosław Żyliński, psycholog
wychowawczy i nasz bloger: – Dzisiaj żyjemy w kulturze obrazkowej i wszystkie doświadczenia, które stymulują u nas inne zmysły, ale też wyobraźnię, są bardzo cenne.
Żyliński podkreśla też, że słuchanie muzyki na żywo w ogóle jest dla dziecka świetnym doświadczeniem, jeśli właśnie jest skrojone pod jego percepcję. – Na pewno muzyka uspokaja, służy wyciszeniu. My, ponieważ rytm kojarzy się nam z biciem serca matki, uspakajamy się tym, co rytmiczne – dodaje psycholog.
Anna Kierkosz zauważa zaś, że muzyka po prostu przyspiesza rozwój dziecka: – Muzyka przyspiesza rozwój. Nie tylko rozwija słuch i poczucie rytmu, ma też wpływ na budowę i rozwój struktur mózgowych, odpowiedzialnych za kojarzenie, łączenie ze sobą informacji. Badania wykazują chociażby, że zwiększa zdolności matematyczne czy językowe – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
…I uczy skupienia
Jarosław Żyliński wykazuje jeszcze jedną, zbawienną w dzisiejszych czasach funkcję muzyki: – Jest to bardzo fajny sposób uczenia koncentracji. Dzisiaj rodzice bardzo wiele oczekują od dzieci, jeśli chodzi o koncentrację, często pytają: czemu on/ona nie może się skupić nad czymś na dłużej niż 5 minut. Muzyka, zwłaszcza w takiej formie, to dobra metoda na poprawienie umiejętności koncentracji.
– Taka inicjatywa tworzy też wspaniałe skojarzenie z muzyką poważną. W nas istnieje takie przeświadczenie, że muzyka poważna to: siedź, słuchaj, nie ruszaj się. Dzięki takim koncertom dzieci dowiadują się, że muzyka poważna nie musi być czymś ciężkim, ale również radosnym. Mogą w tym czasie chodzić, tańczyć, cieszyć się tą muzyką –wyjaśnia psycholog.
Zbliż się do dziecka muzyką
Tym jednak, co dla zabieganych i zapracowanych rodziców może być najważniejsze w Smykofonii, to zbliżenie się do swojego dziecka w ciągu tych 45 minut. – Każda czynność z dużym pozytywnym ładunkiem emocji, wykonywana wspólnie, przybliża nas do drugiej osoby. Nie tylko w relacji rodzice-dzieci, ale w każdej relacji międzyludzkiej. Jeśli dzieci odbierają taki koncert jako coś emocjonalnego i ich rodzice też, to jak najbardziej ich więź się pogłębi – mówi nam Żyliński. I dodaje, że jednak nie dla każdego sama muzyka będzie emocjonalnym przeżyciem – to zależy od osoby i jej wrażliwości.
Z kolei Anna Kierkosz podkreśla, że organizatorom Smykofonii zależy też na tym, by dzieci i rodzice uczyli się wspólnego słuchania i wykonywania muzyki. – Odnajdywania jej wszędzie. W domu wszystko może stać się instrumentem, można razem śpiewać. Prezes naszej fundacji, Viola Łabanow, ekspertka w dziedzinie edukacji muzycznej w Polsce, często podkreśla, że muzyka, że śpiew jest przedłużeniem mowy – to język, wzbogacony o emocje. To nasz pierwotny język, czysty język emocji, który najbardziej bezpośrednio trafia do dzieci. Wspólne śpiewanie, słuchanie, przeżywanie koncertów, choćby podczas Smykofonii sprawia, że dzieci integrują się emocjonalnie z rodzicami, że nawiązują żywe, szczere, mocne więzi – wyjaśnia nasza rozmówczyni. Patrząc na Facebooku na komentarze rodziców, którzy udział w Smykofonii wzięli, można powiedzieć tylko jedno: Fundacji udało się te cele osiągnąć. Oby tak dalej.