Brutalne morderstwo w Kaniach pod Warszawą, nie żyje starszy mężczyzna

Do zdarzenia doszło w środę 30 sierpnia w godzinach wieczornych. Jak poinformował "Super Express", 70-letni mężczyzna umówił się na sprzedaż swojego samochodu, jednak z nieujawnionych dotąd przyczyn został zamordowany przez potencjalnego kupca. Napastnik zaatakował również 63-latkę, która była opiekunką zamordowanego.

Kobieta została ranna i z obrażeniami głowy została przetransportowana do szpitala. Na miejscu zdarzenia pojawiło się 20 samochodów policyjnych. Zadysponowany został również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratowniczego.

Morderstwo w Kaniach. Dramatyczna relacja świadków

Z cytowanych przez media relacji wynika, że początkowo sąsiedzi nie mieli pojęcia, co tak naprawdę się wydarzyło. Jak przyznał jeden z nich, nikt nie chciał powiedzieć, co się stało. Dopiero później sami dowiedzieli się, że "Tadzia zamordowano".

Inny z sąsiadów przyznał, że do chwili przyjazdu policji widzieli, że na podwórku ofiary leżały porozrzucane części garderoby, które były ubrudzone krwią. Później funkcjonariusze ogrodzili teren taśmą, tak więc okoliczni mieszkańcy zostali odcięci od miejsca zbrodni.

O tym, że faktycznie doszło do morderstwa, poinformował w piątek rzecznik prasowy KPP w Pruszkowie. Jak podał w rozmowie z TVN24, w czwartek funkcjonariusze doprowadzili do zatrzymania podejrzanego o zabójstwo.

Bardziej szczegółowych informacji serwisowi zastępca rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dziennikarze dowiedzieli się, że w Kaniach przy ulicy Górnej doszło do zabójstwa i usiłowania zabójstwa, jednak ze względu na dobro śledztwa nie prokuratura nie może powiedzieć nic więcej. Na piątek zaplanowano wykonanie czynności procesowych z podejrzanym o morderstwo.