Rosyjski dron na terytorium NATO. Jest oficjalne potwierdzenie
Władze Rumunii poinformowały, że fragmenty rosyjskiego drona spadły na terytorium kraju. Potwierdził to tamtejszy minister obrony. Wcześniej informowali o tym Ukraińcy.
Reklama.
Władze Rumunii poinformowały, że fragmenty rosyjskiego drona spadły na terytorium kraju. Potwierdził to tamtejszy minister obrony. Wcześniej informowali o tym Ukraińcy.
Przypomnijmy: Kijów poinformował w poniedziałek, że na terytorium Rumunii spadły fragmenty rosyjskiego drona, czemu Bukareszt wówczas zaprzeczał.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba powiedział reporterom po konferencji prasowej w Kijowie, że jego kraj posiada dowody fotograficzne na poparcie swoich twierdzeń.
W środę stanowisko Rumunii uległo zmianie. Bukareszt potwierdził doniesienia Kijowa. – Części rosyjskiego drona spadły na terytorium Rumunii – poinformował w środę rumuński minister obrony Angel Tîlvăr.
W międzyczasie, jak relacjonowało BBC, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan udał się do rosyjskiego miasta Soczi, próbując przekonać prezydenta Władimira Putina do wznowienia porozumienia, które umożliwiło Ukrainie bezpieczny eksport zboża przez Morze Czarne.
Putin powiedział, że porozumienie, które Moskwa porzuciła w lipcu, nie zostanie przywrócone, dopóki Zachód nie spełni jego żądań zniesienia sankcji na rosyjskie produkty rolne. Jak dodał, Rosja realizuje plany dostaw darmowego zboża do sześciu krajów afrykańskich a "nawet bezpłatnej logistyki".
Przypomnimy przy okazji, że 10 marca 2022 roku ok. godz. 23: 00 w Zagrzebiu doszło do tajemniczej eksplozji, którą od razu zajęła się Chorwacka Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
Obiekt latający rozbił się pod Zagrzebiem nad jeziorem Jarun. Chorwackie media podały wówczas, że w miejscu upadku maszyny powstał kilkumetrowy krater, a jej elementy rozproszone są na dość sporym terenie. – Nikt nie zginął, mieliśmy szczęście. To duży samolot – oznajmił wtedy burmistrz miasta Tomislav Tomasevic.
Według chorwackiego rządu obiektem była bezzałogowa, odrzutowa jednostka rozpoznawcza o długości kilkunastu metrów, której produkcja niegdyś odbywała się na terenie ZSRR. Oficjalnie tylko ukraińskie wojsko nadal stosuje ten model jednostki rozpoznawczej. Natomiast Ukraina zaprzeczyła, żeby maszyna pochodziła z jej armii. Podobnie do sprawy podeszła Rosja, która zdementowała rosyjskie pochodzenie tego obiektu.
Tamta sytuacja została przedstawiona sojusznikom Traktatu Północnoatlantyckiego. Chorwacja zwróciła się także do NATO zaznaczając, że gdyby jednostka miała przylecieć z okolic Ukrainy, musiałaby niepostrzeżenie przemieścić się w przestrzeni powietrznej Węgier.