Władze Rumunii potwierdziły, że fragmenty rosyjskiego drona spadły na terytorium ich kraju. Teraz głos w tej sprawie zabrało NATO. Jak wyjaśnił Jens Stoltenberg, "nie ma żadnych informacji wskazujących na celowy atak ze strony Rosji".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szczątki rosyjskich dronów w Rumunii. NATO komentuje teorię o ataku Rosji
– Nie mamy żadnych informacji wskazujących na celowy atak ze strony Rosjii czekamy na wynik trwającego śledztwa – powiedział JensStoltenberg podczas spotkania z posłami w Parlamencie Europejskim.
Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego podkreślił jednak, jak duże jest ryzyko, które niosą ze sobą rosyjskie ataki powietrzne w tak bliskiej odległości od terytorium NATO. Dodał, że niezależnie od wyniku śledztwa, nawet gdy nie będzie żadnych dowodów na udział Rosji w tym wydarzeniu, i tak jesteśmy "świadkami wielu walk i ataków z powietrza w pobliżu granic NATO".
Przypomnijmy, że w środę Angel Tilvar, rumuński minister obrony narodowej, przyznał, że na terytorium ich kraju spadły fragmenty rosyjskiego drona. W środę państwa NATO wyraziły "zdecydowaną solidarność" z Rumunią po incydencie.
Jak już pisaliśmy w naTemat, o wszystkim jako pierwszy poinformował Kijów. W poniedziałek Ukraińcy przekazali, że na terytorium Rumunii spadły fragmenty rosyjskiego drona, czemu Bukareszt wówczas zaprzeczał.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba powiedział reporterom po konferencji prasowej w Kijowie, że jego kraj ma dowody fotograficzne na poparcie swoich twierdzeń. Kułeba ocenił wcześniej, że "Rumunia skłania się ku temu, by nie eskalować interpretacji niektórych wydarzeń, aby nie zostać wciągniętą w bezpośredni konflikt".
Rumunia nie chce zostać wciągnięta w "bezpośredni konflikt"
Ostrożność rumuńskich władz tłumaczył tym, że: "będą musiały nie tylko wyciągnąć wnioski z tego, co się stało, ale także zadeklarować, co z tym zrobią". Chodzi tu o ukraiński port Izmaił, który znajduje się bezpośrednio przy granicy z Rumunią, biegnącej na tym odcinku wzdłuż głównej odnogi delty Dunaju.
Co ciekawe, w środę, gdy Rumunia potwierdziła incydent z dronami, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan udał się do rosyjskiego miasta Soczi, próbując przekonać Władimira Putina do wznowienia porozumienia, które umożliwiło Ukrainie bezpieczny eksport zboża przez Morze Czarne.
Rosyjski dyktator powiedział jednak, że porozumienie, które Moskwa porzuciła w lipcu, nie zostanie przywrócone, dopóki Zachód nie spełni jego żądań zniesienia sankcji na rosyjskie produkty rolne. Jak dodał, Rosjarealizuje plany dostaw darmowego zboża do sześciu krajów afrykańskich, a "nawet bezpłatnej logistyki".