
Reklama.
Tomasz Głogowski nie jest zdziwiony słowami Agnieszki Holland opublikowanymi w naTamat. Poseł Platformy Obywatelskiej stwierdza bez większych emocji, iż oboje pozostają przy swoich stanowiskach ws. związków partnerskich. Cieszy się jednak, iż list reżyserki utrzymany jest w "dobrym tonie".
– List jest napisany zupełnie innym językiem, niż jej ostatnie wypowiedzi. Zachowuje szacunek do osób o innych poglądach, czego brakowało mi w ostatnim wywiadzie z panią Holland. Minione tygodnie było to czas, kiedy bez przerwy nazywano nas talibami, zamiast merytorycznie dyskutować – mówi nam Tomasz Głogowski.
Czytaj także: Holland nie zagłosuje więcej na PO. Maziarski: Czasem lepiej ugryźć się w język, bo potem trzeba odszczekiwać.
Czytaj także: Holland nie zagłosuje więcej na PO. Maziarski: Czasem lepiej ugryźć się w język, bo potem trzeba odszczekiwać.
Zdaniem posła Platformy Obywatelskiej, Agnieszka Holland nie reprezentuje stanowiska większości wyborców partii rządzącej, a jedynie swoje własne stanowisko. – Wiadomo, że Agnieszka Holland podchodzi do tej sprawy emocjonalnie, głównie ze względów osobistych. Jest to związane z córką pani Holland. Dla większości osób, które na nas głosowały, temat związków partnerskich był co najmniej czwartorzędny. Myślę, że wyborcy PO nie są zdziwieni wynikiem głosowania w tej sprawie. Nie sądzę, aby te elementy naszego programu były dla nich najważniejsze – mówi poseł PO.
Poseł wyraźnie nie zgadza się z twierdzeniem Holland, iż znaleźliśmy się "na jednej łodzi z putinowską Rosją". – Dostrzegam spore różnice między Rosją putinowską, a Polską. Pani Agnieszka Holland wykorzystuje fakt, że w Rosji miały miejsce prześladowania homoseksualistów. Próbuje postawić znak równości między prześladowaniem, a brakiem zgody na małżeństwa homoseksualne. To jest gruba przesada i pani Agnieszka Holland ma pewnie tego świadomość – twierdzi Głogowski.