Premier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że jedną z "priorytetowych" decyzji PiS w razie wygranej w wyborach będzie wprowadzenie emerytur stażowych. Chodzi o obietnicę jeszcze z kampanii Andrzeja Dudy, którą PiS miał okazję kilkukrotnie wprowadzić w swojej drugiej kadencji.
Reklama.
Reklama.
Emerytury stażowe. Premier obiecuje
Sprawa emerytur stażowych– czyli świadczeń przysługujących osobom, które nie osiągnęły jeszcze wieku emerytalnego, ale mają odpowiednio długi staż składkowy – została po raz kolejny wyciągnięta w wyborach przez Prawo i Sprawiedliwość. W sobotę na konwencji PiS w Końskich zostały one oficjalnie ogłoszone jako część programu wyborczego partii.
Z kolei w poniedziałek po południu premier Mateusz Morawiecki złożył w tej kwestii dodatkową deklarację. Wyraźnie skierowana była w stronę osób pamiętających, że emerytury stażowe były jedną z obietnic Andrzeja Dudy w 2020 roku, po wyborach jednak sprawa ucichła.
– Jeśli wyborcy powierzą PiS-owi władzę w najbliższej kadencji, to wprowadzenie emerytur stażowych będzie jedną z priorytetowych decyzji – oznajmił Morawiecki w trakcie Facebook Live. – Proszę sobie przypomnieć wcześniej, też po objęciu rządów, że stosunkowo szybko wdrożyliśmy i 500 plus, i cofnięcie wieku emerytalnego. Jesteśmy wiarygodni, więc szybko przejdziemy od deklaracji do realizacji – dodał premier.
PiS miał kilka okazji do wprowadzenia emerytur stażowych
Co ciekawe, w trakcie drugiej kadencji PiS do Sejmu trafiły aż trzy projekty ustaw wprowadzających emerytury stażowe. Pierwszy projekt, autorstwa Polskiego Stronnictwa Ludowego, nigdy nie trafił pod obrady Sejmu – został skierowany do I czytania w komisji, po czym słuch o nim zaginął. Drugi projekt, złożony przez "Solidarność", doczekał się I czytania na posiedzeniu Sejmu, ale następnie został zamrożony w komisji. Podobny los spotkał trzeci projekt, złożony przez prezydenta Andrzeja Dudę – który jednak nigdy nie doczekał się nawet I czytania.
Co ciekawe, dokładnie rok temu, na spotkaniu z mieszkańcami Nowego Sączaprezes PiS Jarosław Kaczyńskiprzekonywał, że "w tym momencie nas na to niestety nie stać". Zdaniem prezesa należy pamiętać o tym, że po wprowadzeniu emerytur stażowych "niektóre kobiety mogłyby niewiele po pięćdziesiątce przejść na emeryturę, a mężczyźni – licząc, że się zaliczało służbę wojskową do stażu pracy – to przed sześćdziesiątką nawet".
Eksperci zwracają tymczasem uwagę, że PiS może emerytury stażowe wprowadzić – ale na takich zasadach, że mało komu będzie opłacać się przejście na nie. Jak podaje "Fakt", emerytury stażowe od PiS będą bardziej wyśrubowane, niż chciała "Solidarność". Związkowcy domagali się 35 lat składkowych dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn, które uprawniałyby do przejścia na wcześniejszą emeryturę (stażową). Jednak założenia PiS są ostrzejsze – to kolejno 38 lat i 43 lata składkowe.
W ustawie mogą pojawić się kolejne ograniczenia. Dla najniższej emerytury w przypadku kobiet na koncie w ZUS zebrany kapitał miałby wynosić ponad 400 tys. zł. Wciąż też nie wiadomo, jakie dokładnie lata będą zaliczać się do stażu ubezpieczeniowego. Pojawiły się informacje, że byłyby do niego wliczane tylko okresy składkowe, zatem np. okresy choroby już nie.
Kwota samej emerytury może z kolei być po prostu głodowa. – W przypadku wielu osób wymagany staż uniemożliwi skorzystanie z takiej emerytury, a dla innych, którzy nabędą prawo do stażówki, będzie to oznaczać niskie świadczenie – powiedział dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.