Są nowe informacje ws. tajemniczej śmierci 16-letniego Sebastiana z Wrocławia. Jak przekazała prokuratura, śledztwo prowadzone jest obecnie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Przed południem jako pierwsi napisaliśmy z kolei, że podczas sekcji zwłok na ciele nastolatka nie ujawniono żadnych obrażeń.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Nie ujawniono żadnych obrażeń na ciele denata – przekazała przed południem naszemu portalowi prokurator Anna Placzek-Grzelak. Tę informację przekazaliśmy jako pierwsi.
Tajemnicza śmierć Sebastiana. Wiadomo, w jakim kierunku prowadzi śledztwo
Po południu śledczy poinformowali natomiast, w jakim kierunku prowadzone jest postępowanie. Jak podaje TVN24, wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci nastolatka.
Jak informowaliśmy wcześniej w naTemat, równocześnie śledczy czekają na wyniki kolejnych badań. – Przede wszystkim na wyniki badań toksykologicznych – dodała w rozmowie z naszym reporterem Placzek-Grzelak.
To oznacza, że na ten moment wciąż nie możemy mówić ani o zabójstwie, ani o potencjalnych podejrzanych. – Skoro nie jest znana przyczyna zgonu, jest za wcześnie, żeby mówić o osobach podejrzanych w tym postępowaniu – podkreśliła prokurator.
Dziwne telefony do rodziny Sebastiana z Wrocławia
Wcześniej lokalne media, powołując się na bliskich zmarłego chłopaka, informowały, że ciało 16-latka było skrępowane. W rozmowie z naTemat doniesienia te zdementowała jednak Aleksandra Freus z wrocławskiej policji. – Chcę zdementować te informacje, które podała na początku rodzina. Nie wiem skąd, oni je mają i jaki jest tego powód – wskazała.
Przypomnijmy, że 16-letni Sebastian z Wrocławia na początku września wyszedł z domu dziadków pod pretekstem kupienia czegoś do picia. Jeszcze następnego dnia rano tłumaczył babci, że kończy szkołę o godz. 15:00, a następnie wraca do domu na obiad. Tu ślad po chłopaku się urwał.
10 września jego ciało znaleziono w apartamentowcu na terenie ścisłego centrum Wrocławia.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dziadek chłopaka ujawnił, że równolegle z procesem zgłaszania zaginięcia z matką i babcią zmarłego kontakt nawiązała tajemnicza kobieta. Ta dzwoniła na ich telefony, informując, że chłopak żyje i wróci do domu za dwa tygodnie.
To nie koniec. Rodzina otrzymywała coraz to kolejne połączenia od różnych osób. Przekonywały one, że chłopak żyje, że wróci za dwa tygodnie, że jest w Warszawie, albo że miał długi u handlarzy narkotyków i że został zabity.
Ostatni telefon, o którym pisały media, miał miejsce w minioną sobotę. Nieznana osoba podała się za policjantkę i przekazała, że Sebastian żyje, a cała sprawa to pomyłka.