Większość Polaków przy głosowaniu kieruje się dotychczasowymi dokonaniami kandydata lub kandydatki – wynika z nowego sondażu IBRiS dla RMF FM i "Rzeczpospolitej". Miejsce kandydata na liście wcale nie jest dla wyborców tak ważne, jak można by się tego spodziewać.
Reklama.
Reklama.
Wybory 2023. Tak Polacy wybierają kandydatów
Uczestnicy nowego sondażu zostali zapytani o to, czym kierują się, wskazując swojego kandydata lub kandydatkę na wybranej liście wyborczej. Aż 56,9 proc. respondentów stwierdziło, że decyzję o tym, na kogo zagłosują w wyborach, opierają o analizę dotychczasowych dokonań kandydatów – czy to w parlamencie, czy w szerzej pojętym życiu publicznym.
Interesujące jest to, że najczęściej odpowiedź tę wybierali zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości – aż 72 proc. z nich. Wśród wyborców opozycji opcję tę wybrało 52 proc. respondentów.
Badani mieli jednak do wyboru również inne opcje. Sporo osób – a dokładnie 14,2 proc. – przyznało, że krzyżyk przy nazwisku danej osoby stawiają, kierując się osobistą sympatią do danego kandydata lub kandydatki.
Na trzecim miejscu znalazła się "analiza kampanii wyborczej prowadzonej przez kandydatów" – ma to być najważniejszy czynnik dla 10,2 proc. respondentów. Na dalszych miejscach znajdują się takie opcje, jak pierwsze miejsce na liście wyborczej, wiek czy płeć kandydatów.
– Badani często odpowiadają zgodnie z oczekiwaniami osoby zadającej pytanie – zaznacza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" szef IBRiS Marcin Duma. – Sami też chcieliby uważać się za poważnych i racjonalnych. Często jednak kończy się na postawieniu krzyżyka przy nazwisku lidera listy – dodaje.
Co Polacy zrobią z referendum 15 października?
Pytanie o to, czym kierują się Polacy podczas wyboru swojego kandydata, jest częścią szerszego projektu sondażowego realizowanego przez IBRiS dla RMF FM i "Rzeczpospolitej". We wtorek pisaliśmy o innym badaniu z tego cyklu, dotyczącym udziału w referendum.
Wynika z niego jasno, że Jarosław Kaczyńskimoże mieć problem z przekroczeniem 50 proc. frekwencji w referendum. Tymczasem to niezbędne, by wyniki były obligujące dla rządu. W przeciwnym wypadku te będą pełniły jedynie funkcję opinii.
Wszystko wisi na włosku, bowiem 44,7 proc. ankietowanych jest zdecydowanych na wzięcie udziału w referendum. "Raczej", ale na pewno, udział będzie chciało wziąć 12,4 proc. badanych.
Równolegle 25,4 proc. osób już wie, że nie pobierze karty referendalnej, a 13,1 proc. "raczej" tego nie zrobi. 4,3 proc. badanych jeszcze nie podjęło decyzji w sprawie udziału w głosowaniu zarządzonym przez PiS.