Tom Miller przewiduje największą migrację w historii. Do 2030 roku w chińskich miastach będzie mieszkał co ósmy mieszkaniec Ziemi. (zdjęcie ilustracyjne)
Tom Miller przewiduje największą migrację w historii. Do 2030 roku w chińskich miastach będzie mieszkał co ósmy mieszkaniec Ziemi. (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Shutterstock

Historia nie pamięta migracji na tak wielką skalę. Chińczycy tłumnie migrują do miast. Za niecałe 20 lat w tamtejszych miastach będzie mieszkał co ósmy człowiek na świecie. Lecz sytuacja migrantów nie należy do wesołych. Bez prawa do zakupu mieszkania żyją na obrzeżach miast w opłakanych warunkach.

REKLAMA
W swojej nowej książce, publicysta chińskiego magazynu "China Economic Quarterly" i badacz społeczeństwa chińskiego Tom Miller przewiduje wielką zmianę. Tłumaczy, że Chiny to druga pod względem wielkości gospodarka na świecie. Populacja tego kraju stale rośnie (w ostatnich 30 latach liczba Chińczyków zwiększyła się o 500 milionów).
Tom Miller

Teraz ponad 250 milionów pracowników, którzy imigrowali do miast prowadzi życie drugiej kategorii, z żadnych lub niewielkim dostępem do sytemu szkolnictwa czy opieki zdrowotnej. Do 2030 roku ta "podklasa" urośnie nawet do 500 milionów ludzi. To połowa pełnoprawnych mieszkańców miast. Prawdopodobnie będzie to socjalną i polityczną eksplozją. CZYTAJ WIĘCEJ


Będą poszukiwać pracy i lepszego standardu życia. Łatwo nie będzie. Póki co migranci nie mogą korzystać z zapomóg socjalnych, jakie oferuje dane miasto. Dodatkowo nie mają prawa do nabycia mieszkania – "hukou", więc są w zasadzie obywatelami drugiej kategorii, nie mogą posyłać dzieci do publicznych szkół, nie mogą liczyć na opiekę medyczną, często są zmuszeni korzystać z publicznych toalet. Kwitnie też przestępczość. Miller przewiduje, że do 2030 roku ta chińska "podklasa" migrantów wzrośnie do 500 milionów.

Czytaj też: "Świat musi dostosować się do Chin". Nowe władze w Pekinie będą wkrótce rządziły światem?
Miller przekonuje, że potencjał tych ludzi nie jest wykorzystywany. Pracują za groszowe wynagrodzenia, mieszkają w dzielnicach slumsowych lub w kwaterach przy fabrykach, które również nie opływają w luksusy. Niektórzy politycy obiecują zmiany, lecz nie będzie to proces ani łatwy, ani tani. Jak na razie, zdaniem Millera, chińskie aglomeracje są szare, brzydkie i zanieczyszczone, "raczej szokują, zamiast inspirować".