30 tys. zł na ubrania; 685 zł u jubilera; blisko 6 tys. zł w perfumeriach i w sklepie z zegarkami – tyle miał wydać Jakub Śpiewak z pieniędzy Fundacji Kidprotect.pl. – To sprawa, która mnie zżerała przez cały ten czas. Zrobiłam to, co mogłam, czyli rozmawiałam z dziewczynami z fundacji, wspierałam je i nakłoniłam do zgłoszenia do prokuratury – mówi Dorota Zawadzka, która doprowadziła do ujawnienia sprawy.
"Wyznaję i przepraszam" – tak Jakub Śpiewak zatytułował piątkowy wpis na swojej stronie internetowej. Szef najważniejszej w Polsce fundacji walczącej z pedofilią oświadczył, że z powodu "błędów, które popełnił zarządzając fundacją", znalazła się ona na krawędzi bankructwa. Wyznanie Śpiewaka wywołało ogromną falę współczucia oraz podziwu, że pomimo popełnionych błędów, umiał się do nich przyznać i wykazał swoją cywilną odwagę. Swoje wsparcie wyrazili również użytkownicy naTemat, na którym Jakub Śpiewak prowadził swojego bloga. W świetle ujawnionych przez "Wprost" materiałów, sprawa nieprawidłowości działania Kidprotect.pl nabiera jednak nowego oblicza.
Z wyciągów z kont bankowych fundacji z 2011 roku wyłania się szokujący obraz zarządzana jej majątkiem. Do konta bankowego, na którym były środki fundacji, dostęp miał tylko Jakub Śpiewak. Jako jedyny miał też kartę płatniczą do tego konta. Okazuje się, że mógł jej używać w sposób nieuprawniony.
170 tysięcy w gotówce
Z ujawnionych informacji wynika, że Jakub Śpiewak lekką ręką robił nie tylko zakupy, ale także pobierał pieniądze z bankomatów. Między styczniem 2011 roku, a marcem 2012 roku, gotówkę z bankomatów wybierano kilkadziesiąt razy. Kwoty były różne, od 300 złotych do nawet 5000 zł. Pracownicy fundacji w rozmowie z tygodnikiem przyznają, że nie wiedzą, na co Śpiewak przeznaczał te kwoty.
Były już szef Kindprotect.pl twierdzi, że pieniądze były wydawane na cele wynikające z działalności fundacji. Jego zdaniem, mieli je otrzymywać pracownicy prowadzący szkolenia. Pieniądze miały pokryć koszty licznych podróży, noclegów i innych wydatków związanych z organizacją szkoleń. Jakub Śpiewak tłumaczy także, że zarówno on, jak i inni pracownicy fundacji często podróżowali taksówkami, które miały być opłacane właśnie gotówką.
Dorota Zawadzka: Ta sprawa zżerała mnie od października
Osobą, która bezpośrednio przyczyniła się do ujawnienia nieprawidłowości w Fundacji Kidprotect.pl, była nasza blogerka Dorota Zawadzka. Od wielu lat obserwowała działalność fundacji, często współpracując z jej szefem. Jej zdaniem, najlepszym słowem, które pozwala wyjaśnić działanie Śpiewaka, jest "próżność". – Zgubiło go poczucie władzy. Nie od parady mówi się, że władza demoralizuje, nie tylko polityków – komentuje. Dorota Zawadzka przyznaje, że o sprawie wie od października. – To sprawa, która mnie zżerała przez cały ten czas. Zrobiłam to, co mogłam, czyli rozmawiałam z dziewczynami z fundacji, wspierałam je i nakłoniłam do zgłoszenia do prokuratury – mówi Zawadzka. Od razu wtedy poinformowała o sprawie radę fundacji.
Dorota Zawadzka wspomina dzień, gdy pracownice fundacji przyszły do niej z prośbą o pomoc. – Dziewczyny były roztrzęsione. Wezwałam od razu Kubę do siebie. Zapytałam go, o co chodzi i powiedział, że rzeczywiście tak było. Pomimo że się przyznał, nic dalej z tym nie zrobił. Być może uznał, że to drobiazg – mówi Dorota Zawadzka.
Sprawa Jakuba Śpiewaka wywołała burzę przede wszystkim wśród ludzi, którzy na co dzień pracują na rzecz innych. – To dramat dla całego środowiska – mówi poruszona Zawadzka. – Jakub Śpiewak ponosi za to całkowitą odpowiedzialność. Dlaczego tak postępował? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Jest to sprawa okropna i zastanawiam się, czy wynika z głupoty, bezmyślności, czy jeszcze czegoś innego – dodaje.
Zawadzka najbardziej ubolewa nad tym, że cała afera może uderzyć w inne fundacje i organizacje dobroczynne. – Mam nadzieję, że nie dostaną po głowie przez jednego głupiego człowieka – komentuje blogerka naTemat. Ma jednak nadzieję, że sprawa nieprawidłowości w Fundacji Kidprotect sprawi, że organizacje zaczną działać w sposób bardziej przejrzysty i transparentny.
Śpiewak był uosobieniem walki z pedofilią
Każdy materiał telewizyjny w Polsce na temat pedofilii, musiał zawierać wypowiedź Jakuba Śpiewaka. Sprawa finansów fundacji może zaszkodzić nie tylko jej szefowi i fundacji, ale także całej walce ze zjawiskiem pedofilii. – Kuba ma nieprawdopodobną wiedzę. Bardzo dużo zrobił w tej sprawie i nikt nie może mu tego odebrać. Stworzył fundację od zera, aktywizował i wspierał policję. Gdy ktoś się do mnie zgłaszał z problemem pedofilii, to wręcz odruchowo mówiłam "dzwoń do Śpiewaka". A teraz do kogo będziemy dzwonić? – zastanawia się Zawadzka.
I choć Jakub Śpiewak jest niezmiernie ceniony za swój ogromny wkład w walkę z pedofilią, nie usprawiedliwi to błędów, których się dopuścił. – Zasugerowałam mu, aby pod tekstem "Wyznaję i przepraszam" pojawiło się słowo "kradzież". Parę godzin później pojawił się jego komentarz, ale słowa kradzież zabrakło. Napisałam do niego, że ten tekst jest nie w porządku. "Zabałaganić", czy "na wygłupiać się" to może małe dziecko. Są inne słowa, a w tym wypadku właściwym słowem jest "kradzież". Tak to się nazywa, jakkolwiek strasznie to wszystko wygląda. To jest dla mnie jak grom z nieba – podsumowuje poruszona sprawą Dorota Zawadzka.
Na wyciągu z konta znajdujemy kilkadziesiąt płatności w sklepach z luksusową odzieżą (m.in. Peek and Clopenburg, Van Graff, TK Maxx, Timberland). Jednorazowo Jakub Śpiewak potrafił tam zostawić ponad 2000 zł! W sumie, w samych tylko sklepach z odzieżą, w ciągu roku wydał prawie 30 tysięcy złotych. U jubilera zostawił 685 złotych, w perfumeriach i sklepie z zegarkami - prawie 6 tysięcy, a w aptekach i księgarniach - prawie 4 tysiące złotych. W sklepie z oprawkami do okularów wydał ponad 3 tysiące złotych. Na wyciągu można również znaleźć przelew na konto biura turystycznego TUI na prawie 6 tysięcy zł - to oplata za wakacje Śpiewaka i jego narzeczonej w Turcji. CZYTAJ WIĘCEJ