nt_logo

Serio? Kandydat PiS porównał aktorów z "Zielonej granicy" do nazistowskich kolaborantów

Ola Gersz

21 września 2023, 14:24 · 5 minut czytania
Hejt na "Zieloną granicę" sięgnął zenitu, mimo że film wchodzi do kin dopiero 22 września. Polityk Suwerennej Polski i kandydat do Sejmu z list PiS Dariusz Matecki wymienił w portalu X nazwiska aktorów, którzy wystąpili w filmie Agnieszki Holland i... porównał ich do polskich artystów, którzy w czasie II wojny światowej kolaborowali z nazistami.


Serio? Kandydat PiS porównał aktorów z "Zielonej granicy" do nazistowskich kolaborantów

Ola Gersz
21 września 2023, 14:24 • 1 minuta czytania
Hejt na "Zieloną granicę" sięgnął zenitu, mimo że film wchodzi do kin dopiero 22 września. Polityk Suwerennej Polski i kandydat do Sejmu z list PiS Dariusz Matecki wymienił w portalu X nazwiska aktorów, którzy wystąpili w filmie Agnieszki Holland i... porównał ich do polskich artystów, którzy w czasie II wojny światowej kolaborowali z nazistami.
Nagonka na "Zieloną granicę" wskoczyła na wyższy poziom Fot. Agata Kubis // X / Dariusz Matecki

"Zielona granica" pokazuje kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej w 2021 roku, a Agnieszka Holland przedstawiła ją z trzech różnych perspektyw: psycholożki i aktywistów, która decydują się wesprzeć uchodźców na granicy; syryjskiej rodziny i nauczycielki z Afganistanu, którzy uciekają do Europy oraz polskiego pogranicznika.


Film, za który reżyserka "W ciemności", "Europy, Europy", "Pokotu" i "Obywatela Jonesa" dostała nagrodę specjalną na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, wywołał jednak w Polsce olbrzymią burzę. Polska premiera dopiero 22 września, a prawicowi internauci bombardowali "Zielonę granicę" negatywnymi ocenami na Filmwebie (miała ocenę... nieco ponad 2), dopóki Filmweb nie zablokował możliwości oceniania dramatu przed premierą.

Dla porównania na Rotten Tomatoes, agregatorze międzynarodowym recenzji, dzieło Holland ma obecnie 87 procent. O co chodzi? Prawica zarzuca Agnieszce Holland "lewicową propagandę" i "zakłamywanie" sytuacji na granicy z Białorusią.

Nie brakuje dosadnych określeń, typu "antypolskie ścierwo", film mieszają z błotem i strażnicy graniczni, i politycy, i internauci. MSW chce również, aby w kinach studyjnych w całej Polsce przed emisją "Zielonej granicy" pokazywano specjalny spot z m.in. archiwalnymi nagraniami z granicy polsko-białoruskiej.

Prawica udostępnia nazwiska aktorów z "Zielonej granicy"

Hejt na film osiągnął jednak nawet poziom: prawicowi hejterzy udostępniają w internecie listę polskich aktorów, którzy wystąpili w "Zielonej granicy". I to wcale nie tylko anonimowe nazwiska: niepokojący wpis na portalu X napisał, chociażby Dariusz Matecki, polityk Suwerennej Polski i jej przewodniczący na Pomorzu Zachodnim. To radny Szczecina, prezes fundacji Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu oraz kandydat w wyborach z list PiS.

"Andrzej Szalawski, Michał Pluciński, Igo Sym nie byli anonimowy. Wy też nie jesteście anonimowi" – napisał Matecki, po czym wymienił aktorów "Zielonej granicy": Maję Ostaszewską, Tomasza Włosoka, Piotra Stramowskiego, Jaśminę Polak, Martę Stalmierską, Agatę Kuleszę, Macieja Stuhra, Magdalenę Popławską, Monikę Frajczyk, Sandrę Korzeniak, Michała Zielińskiego, Piotra Pcołtowicza, Wojciecha Kałużyńskiego, Sebastiana Królikowskiego, Jana Sałasińskiego i Mateusza Janickiego.

Kim są wymienieni przez polityka: Andrzej Szalawski, Michał Pluciński i Igo Sym? To polscy aktorzy z czasów II wojny światowej, którzy współpracowali z nazistami.

Andrzej Szalawski był podczas okupacji nazistów lektorem warszawskiego oddziału niemieckiej kroniki filmowej "Die Deutsche Wochenschau" i występował w teatrach koncesjonowanych przez Niemców. W 1948 roku został aresztowany przez UB pod zarzutem "współpracy z hitlerowcami i działania na szkodę Narodu Polskiego" i skazano go na cztery lata więzienia. Warto dodać, że wstąpił do Armii Krajowej i jako jej członek dostał rozkaz kontynuowania pracy w kronice i przez dwa lata informował o propagandowych planach Niemców (odszedł z kroniki w 1943 roku, ale nadal grał w teatrach).

Michał Pluciński to inny polski aktor, który w 1941 wystąpił w nazistowskim i propagandowym filmie "Heimkehr", w którym zagrał sierżanta policji. Podziemne władze Polski skazały za to Plucińskiego na infamię, a 1948 aktor dostał karę pięciu lat więzienia.

Z kolei Igo Sym to urodzony na terenie Austro-Węgier Polak, który podczas II wojny światowej kolaborował z nazistami w Warszawie. Był dyrektorem Theater der Stadt Warschau (dawnego Teatru Polskiego) oraz zarządzał kinem Helgoland, do którego Polacy nie mieli wstępu. Podziemny Wojskowy Sąd Specjalny wydał na niego wyrok śmierci i Sym został zastrzelony 7 marca 1941 roku.

Wpis Dariusza Mateckiego został więc przez wielu internautów potraktowany jako groźba pod adresem aktorów i nawoływanie do nienawiści. "Ludzie!!! Groźba dla aktorów filmu Agnieszki Holland przez hejtera Dariusza Mateckiego. Igo Sym był aktorem i współpracownikiem nazistowskich Niemiec. Zamordowany w Warszawie przez członków polskiego ruchu oporu. Będą mordować tych aktorów też???" – brzmi jeden z głosów na X. Nie brakuje komentarza o "faszystowskim wydźwięku" wpisu.

Matecki nawiązał potem do swojego kontrowersyjnego wpisu. "Zagranie w tym antypolskim chłamie Agnieszki Holland to wstyd, hańba i powinna to być droga do zakończenia aktorskiej kariery zawodowej w Polsce. Jak ktoś kłamstwami uderza w polskich żołnierzy, w polskich strażników granicznych i w wizerunek Polski – to jest osobą, która powinna być objęta infamią, społecznym ostracyzmem" – napisał kandydat w wyborach.

Nagonka na "Zieloną granicę". Dołączył nawet prezydent Andrzej Duda, mimo że nie widział filmu

Przypomnijmy, że dzieło Holland jako jeden z pierwszych skomentował wymownie we wpisie na portalu X minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. "W III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland" – brzmiał wpis lidera Suwerennej Polski, który już zapowiedział, że nie przeprosi Holland, czego domagała się od niego reżyserka.

Nagonka na "Zieloną granicę" PiS wciąż trwa w najlepsze. Minister edukacji Przemysław Czarnek napisał na X (dawniej Twitterze): "Kiedyś J. Waldorff o nikczemnikach, zwykłych zbirach, którzy niszczyli zabytki polskie, powiedział: 'Ja tym ludziom odmawiam prawa nazywania się Polakami'. Pani Holland, my Polacy dziś mówimy Pani i Pani politycznym pomagierom: za szkalowanie polskich służb, polskiego wojska, plucie na Państwo Polskie: NIE MACIE PRAWA NAZYWAĆ SIĘ POLAKAMI!" (pisownia oryginalna – red.) – napisał szef resortu.

O filmie (też przed premierę) wypowiedział się również w zaskakujących słowach Andrzej Duda. – To, że pani Holland pokazuje polskich funkcjonariuszy wykonujących swoje zadania dla polskiego społeczeństwa, dla bezpieczeństwa nas wszystkich, Polski, w ten sposób, to ja się nie dziwię, że funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy zapoznali się z tym filmem, przepraszam, użyli tego hasła znanego nam z czasów okupacji hitlerowskiej, kiedy filmy propagandowe hitlerowskie pokazywano w naszych kinach: "Tylko świnie siedzą w kinie" powiedział prezydent, nawiązując do oświadczenia związkowców z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. Ale czy "Zielona Granica" faktycznie jest "antypolska"? "Trzeba naprawdę się postarać, żeby nazwać film Agnieszki Holland "antypolskim". To nie jest film o Polsce, to film o człowieczeństwie w kryzysie, o ludziach w sytuacjach granicznych, o wyborze między dobrem i złem. O tym, co potrafią ludzie, gdy są postawieni pod ścianą" – pisaliśmy w recenzji filmu.

"Nikt nie jest tu przedstawiony w sposób biało-czarny, nikt nie jest papierowy. Żadna grupa, nawet strażnicy graniczni (...), aktywiści czy policjanci. Są wśród nich ludzie różni: "dobrzy" i "źli" (cudzysłów, bo to oczywiście spore uogólnienie), empatyczni i nieempatyczni, służbiści i gotowi na wszystko, przerażeni i obojętni, na skraju wyczerpania i eskapiści. Holland prezentuje różne postawy, człowieczeństwo i jego brak. Nie uderza w Polaków, jak twierdzi prawica, ale pokazuje jednostki" – dodaliśmy.

Jak oceniliśmy w recenzji "Zielonej granicy", "reżyserka (...) na celownik głównie bierze system i "górę". "Krytycznie pokazuje postawę obu władz: białoruskich i polskich (ale mówi wprost, że kryzys wywołał reżim Łukaszenki). Te pierwsze wykorzystały uchodźców do perfidnej politycznej gry, te drugie tę grę podjęły. Nikt nie wziął odpowiedzialności za samych ludzi, co "Zielona granica" dobitnie pokazuje. Bo przecież te "polityczne pionki" to przecież wciąż ludzie, którzy przez szamotaninę dwóch krajów przeżyli piekło albo... nie przeżyli w ogóle" – zauważyliśmy.

Czytaj także: https://natemat.pl/511819,zielona-granica-recenzja