Środowiska prawicowe i rządzący od kilku dni intensywnie krytykują film Agnieszki Holland "Zielona granica", choć dopiero do piątku jest on w kinach. Szczególną "recenzją" błysnął były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz, który startuje w tych wyborach z listy PiS w Radomiu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bąkiewicz chciał skrytykować film Holland. Absurdalne porównanie
– To nie jest żaden argument, czy ktoś widział czy nie. Są obszerne fragmenty, opinie krytyków tego filmu. To jest wystarczający materiał, żeby na jego bazie budować własną opinię na temat tej skandalicznej produkcji – powiedział skrajny narodowiec Robert Bąkiewicz, nawiązując do pytania, jakie miała mu zdać dziennikarka.
Kandydat PiS brnął dalej w swój mało logiczny wywód i stwierdził, iż bitwy pod Grunwaldem też nie widział, a przecie wie, jaki był jej finał. Pochwalił się też tym, że zna datę tego wydarzenia historycznego – 15 lipca 1410 roku. – Argumentacja tego typu, czy ktoś to oglądał czy nie, nie jest wystarczająca – podsumował.
Dodajmy, że "Zielona granica" Agnieszki Holland przedstawia kryzys migracyjny, ale zdaniem rządzących – w krzywdzący dla Polski sposób. Dlatego w kinach studyjnych w całej Polsce ma być pokazywany spot z m.in. archiwalnymi nagraniami z granicy polsko-białoruskiej.
Rząd PiS wpadł w furię ws. filmu Holland
– Najlepszym słowem, które pozwala opisać ten film, to "obrzydliwy paszkwil" – powiedział ostatnio na konferencji podsekretarz stanu w MSWiA Błażej Poboży. – Ten film pokazuje w sposób skrajnie niesprawiedliwy, nieuprawniony, krzywdzący, funkcjonariuszy straży granicznej, całą profesjonalną formację, żołnierzy, wszystkich tych, którzy bronią z narażeniem własnego zdrowia i życia polskiej granicy – dodał.
– Ten film szkaluje dobre imię polskiego funkcjonariusza, policjanta, żołnierza. Ten film w wielu aspektach jest obrazem krzywdzącym dla instytucji polskiego państwa i dla Polaków – grzmiał wiceminister. Wskazał, że nawet mieszkańcy terenów przy granicy zostali tam pokazani w sposób "skrajnie nieprawidłowy i nieuprawniony".
Film od piątku można obejrzeć w polskich kinach. Oglądała go już nasza redakcyjna koleżanka Ola Gersz. Jak napisała w swojej recenzji, "emocji w "Zielonej granicy" jest bardzo, bardzo dużo". "Ba, ten film cały jest emocją i nerwem. Film Agnieszki Holland trwa prawie dwie i pół godziny i ani na chwilę nie pozwala odpocząć. Ja po seansie czułam się jak przejechana tirem. I to kilkakrotnie. I wcale nie trzeba być po konkretnej stronie politycznej, żeby te emocje czuć" – podkreśliła. I dodała: – Trzeba być po prostu człowiekiem i, jak zaznaczyła Złonkiewicz, oglądać nagrodzoną na Festiwalu w Wenecji "Zieloną granicę" z "otwartym sercem". Całość recenzji jest pod tym linkiem.
W piątek nawet sam prezes PiSJarosław Kaczyński wygłosił oświadczenie w związku z premierą filmu "Zielona Granica". – Film ma charakter, który jest przygotowaniem do zburzenia ogrodzenia i zgody na relokację. Tak to trzeba odbierać na płaszczyźnie politycznej – powiedział. – Chodzi o pokazanie w ten sposób sytuacji na granicy, iż to ma przekonać przynajmniej niektórych, że obrona polskiej granicy to w gruncie rzeczy przestępstwo – kontynuował.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.