Rzecznik komendanta Służby Ochrony Państwa odniósł się do nagrania ze Świdnika, na którym ochroniarze premiera Mateusza Morawieckiego obezwładnili dwóch aktywistów, a w tle słychać wulgaryzmy skierowane w stronę mężczyzn. – Interwencja przebiegła prawidłowo – zapewnił w rozmowie z mediami.
Reklama.
Reklama.
SOP komentuje interwencję w Świdniku
W sobotę w sieci pojawiło się nagranie z incydentu, do którego doszło w piątek, na samym początku spotkania premiera Mateusza Morawieckiegoz mieszkańcami Świdnika. Na scenę wtargnęło wówczas dwóch mężczyzn z transparentem: "Ocieplanie to twoja robota". Zostali oni powaleni na ziemię i obezwładnieni przez funkcjonariuszy SOP. Na nagraniu można usłyszeć wulgaryzmy, m.in. "Leż, ku**o je***a".
Uchwyconą na nagraniu sytuację skomentował w mediach płk Bogusław Piórkowski, rzecznik komendanta Służby Ochrony Państwa. – Funkcjonariusze SOP w trakcie interwencji w Świdniku nie używali wulgaryzmów. To są profesjonaliści, którzy wykonują swoją służbę w sposób wzorowy – stwierdził w rozmowie z Onetem.
Jak przekonuje, słyszane na wideo wulgaryzmy "padają z ust osoby postronnej, która była świadkiem tej interwencji". – Stała obok i komentowała po prostu to zdarzenie. Przyznali to również sami funkcjonariusze, rozmawiałem z każdym z nich – dodał rzecznik komendanta SOP.
– Interwencja przebiegła prawidłowo. Było pewne zagrożenie, te osoby wtargnęły na scenę. Nasi funkcjonariusze podjęli interwencje zgodnie z procedurami, obowiązującymi w takiej sytuacji. Najważniejsze, że nikomu się nic nie stało – stwierdził płk Piórkowski.
Oburzenie po brutalnej interwencji SOP
Z wersją przedstawioną przez SOP kłóci się relacja dziennikarki "Gazety Wyborczej" Małgorzaty Domagały, która interwencję nagrywała. "Funkcjonariusze krzyczeli: 'Leż, ku**a, leż', 'Ty ch**u' i 'ku**o je***a'. Udało mi się nagrać jedynie fragment zajścia. W pewnym momencie jeden z funkcjonariuszy, którzy obezwładniali mężczyznę, wytrącił mi z ręki telefon i rzucił go na ziemię" – opisuje zdarzenie kobieta. Jej telefon został zniszczony.
Cały incydent skomentował na platformie X (dawny Twitter) były oficer policji Jerzy Dziewulski. "No nie wierzę! 4 z SOP z wyzwiskami maltretuje, bo tak to trzeba nazwać człowieka, który protestował słownie, a nie fizycznie. Buraki nie znające umiaru w okazywaniu swoich uprawnień. Przyjdzie czas, że ktoś kołku zwróci się do ciebie z takim samym tekstem po 15.10.23" – napisał.
Wystąpienie Mateusza Morawieckiego zakłócili aktywiści klimatyczni z Extinction Rebellion Polska. Organizacja podkreśla w swoim mediach społecznościowych, że protest był pokojowy. "Kolorowy baner to nie zamach" — napisano.
Jak podaje "Kurier Lubelski" obaj mężczyźni – w wieku 19 i 44 lat – mają odpowiedzieć za zakłócenie zgłoszonego zgromadzenia publicznego.