Artur Barciś na swoim facebookowym profilu udostępnił zdjęcie premiera. Mateusz Morawiecki zapozował z mężczyzną, który zdaniem znanego aktora jest bardzo podobny do Arkadiusza Czerepacha z "Rancza". Fani gwiazdora nie kryli, że ich to rozbawiło. "Czerepach był jedyny w swoim rodzaj , mistrz knucia i genialnych pomysłów, jedynie co mogą to mu buty wyczyścić" – reagowano.
Reklama.
Reklama.
Artur Barciś dodał zdjęcie Morawieckiego. Nawiązał do Czerepacha z "Rancza"
Artur Barciś zyskał sławę i sympatię widzów dzięki roli w legendarnym sitcomie "Miodowe lata", gdzie grał u boku Cezarego Żaka, a potem w serialu "Ranczo", gdzie znów spotkał się na planie z kolegą z branży.
Barciś wcielił się w rolę Arkadiusza Czerepacha, którego życiową pasją jest polityka.W serialu ukazany jest jako postać przebiegła, która nie zważa na uczucia innych i jest gotowa do wielu poświęceń, by osiągnąć swoje cele. Doskonale potrafi manipulować ludźmi, zwłaszcza wyborcami.
W niedzielę (24 września) aktor opublikował na Facebooku post, który niewątpliwie odnosi się do przedwyborczej gorączki.
Barciś, nie będący zwolennikiem obecnej partii rządzącej, wrzucił zdjęcie, na którym premier Morawiecki pozuje obok mężczyzny niezwykle przypominającego postać, którą aktor odgrywał w serialu. Nie powstrzymał się od sarkastycznego komentarza.
"Żarty żartami, ale nie da się ukryć, że mentalnie kopiują tego mojego Czerepacha 1:1" – napisał Barciś.
Fani aktora i serialu "Ranczo" nie kryli rozbawienia. "Uczą się od najlepszych"; "Geniusz!"; "W punkt Panie Arturze"; "Eee... podróbka. Prawdziwy Czerepach to mistrz"; "Haha dobre sobie. Brawo Panie Arturze za poczucie humoru"; "Czerepach to najlepsza postać całego serialu" – komentowali polityczny post.
Odcinek "Rancza" sprzed 9 lat. Ta scena "przewidziała" rządy PiS
Serial "Ranczo" trafił na antenę TVP w marcu 2006 roku i z miejsca podbił serca widzów. Produkcja TVP przez lata przyciągała przed telewizory miliony widzów, którzy z zapartym tchem śledzili losy bohaterów z Wilkowyj.
101 odcinek "Rancza" zatytułowany "Grecy i Bułgarzy" wyemitowano 4 maja 2014 roku na TVP. W jednej scenie Arkadiusz Czerepach, grany przez Barcisia, wpada na pomysł, jak zdobyć poparcie osób, które dotąd nie uczęszczały na wybory.
– Oni mają jakby swój osobny kraj, który ich zupełnie nie dotyczy. Bez dzienników telewizyjnych, bo nie oglądają. Bez gazet skłóconych, bo nie czytają. Bez wyborów, bo nie chodzą. Żyją obok tego wszystkiego jak jakaś inna nacja – mówiła postać, dzieląc metaforycznie polski naród na Bułgarów oraz Greków, którzy "nie potrafią się ze sobą porozumiewać".
Czerepachowi zależało na uzyskaniu poparcia "Bułgarów". Na pytanie o to, na czym zależy takiemu elektoratowi, odpowiedział: – Wiadomo, dobrze zarobić, rodzinę ustawić itp. A poza tym: grilla, zimne piwo, potańczyć w dyskotece, trochę seksu i wakacje w Egipcie. Reszta ich g***o obchodzi.
– Senatorze, bo my pierwsi do tych Bułgarów przemówimy po… bułgarsku. Pierwszy raz w historii te 60 proc. usłyszy swój własny język – dodał bohater.
Przypomnijmy, że odcinek miał swoją premierę rok przed dojściem do władzy Andrzeja Dudy. Sam Artur Barciś postanowił skomentować zbieżność scenariuszy. "Andrzeju Grębowiczu vel Robercie Brutterze-scenarzysto. Byłeś prorokiem. To Ty napisałeś tę scenę, my ją tylko zagraliśmy. GENIUS" – napisał na Facebooku.
Barciś ponuro o sytuacji w Polsce. "Nie da się w żaden sposób dyskutować z wyznawcami"
W wywiadzie z Kamilem Frątczakiem w naTemat w kwietniu tego roku aktor przyznał, że rodacy różnie reagują na, to kiedy artyści zabierają głos w sprawach społecznych czy politycznych. A nie jest tajemnicą, że Barciś nie popiera obecnej władzy.
– Wiem, że my artyści, szczególnie aktorzy komediowi, nie jesteśmy traktowani poważnie. Ludzi drażni, że my się w ogóle na te tematy wypowiadamy. Jesteś komediantem, jesteś aktorem - to jest twoja działka – powiedział.
Barciś ocenił także, że dzisiaj Polacy są podzieleni bardziej niż kiedykolwiek. – Z pewnymi ludźmi nie da się dyskutować, ponieważ racjonalnych argumentów w ogóle nie przyjmują. Niektórzy cały czas uważają, że był zamach w Smoleńsku i brak argumentów im nie przeszkadza. Po prostu w to wierzą, bo tak im jest lepiej – oznajmił.
– Wolą, żeby Polska tak wyglądała, bo to się zgadza z ich światopoglądem, z ich sposobem myślenia. Co jest bardzo trudne, bo nie da się w żaden sposób dyskutować z wyznawcami. To nie jest kwestia poglądów, tylko wyznania, innego postrzegania rzeczywistości. Dlatego ten dialog jest taki trudny, a politycy to perfidnie wykorzystują – podkreślił.
– Boję się o ten podział w naszym społeczeństwie. Jest taki odcinek "Rancza", który fantastycznie nas diagnozuje. Czerepach mówi o Polakach, jakby to były dwa narody – Grecy i Bułgarzy. Dla jednych "tak" znaczy kiwanie głową na boki, a dla drugich kiwanie głową z góry na dół. Oni nigdy się nie porozumieją, jakby rozmawiali zupełnie innym językami. To mnie najbardziej martwi, że my ciągle jesteśmy tymi dwoma plemionami, które jakby żyły w dwóch różnych krajach – dodał.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Dostałem jakiś czas temu list od pewnej pani, która się dowiedziała, że popieram Platformę Obywatelską. Napisała mi, że ma do mnie ogromny żal. Nie tylko dlatego, że ich popieram. Chodziło jej głównie o to, że w ogóle się do tego przyznałem. Do tej pory mnie uwielbiała, ale teraz, jak już wie, to mnie nie lubi, ponieważ ona akurat słucha Radia Maryja i wyznaje inną opcję. Uznała, że jej zrobiłem krzywdę tym, że przyznałem się do swoich poglądów, bo ona wolałaby tego nie wiedzieć. Z drugiej strony, ja przecież tak jak ona, jestem obywatelem tego kraju i mam takie same prawa. Nie jako aktor, tylko jako człowiek. Dlatego, jak nie wytrzymuję, jak coś mi się bardzo nie podoba, to o tym mówię.