31-letni kierowca BMW na pewno usłyszy zarzuty ws. tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Zapowiadał to już wcześniej szef MS Zbigniew Ziobro. Teraz potwierdziła to prokuratura.
Reklama.
Reklama.
Tragiczny wypadek na A1. Zarzuty dla kierowcy BMW
– Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na wydanie postanowienia o przedstawieniu temu kierowcy zarzutów z artykułu 177 paragraf 2 kodeksu karnego, dotyczących spowodowania wypadku – przekazała "Rzeczpospolitej" prok. Anna Mosur z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
"Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8" – tak brzmi ten artykuł kodeksu karnego.
"Rz" podaje, że prokuratura nie przekazała, czy już te zarzuty zostały ogłoszone kierowcy BMW. – To jedyne informacje, jakie w tym momencie podajemy – poinformowała dziennik śledcza.
Decyzję prokuratury zapowiedział wcześniej szef MS. – Prokurator zdecyduje się stawiać zarzuty. Materiał dowodowy był gromadzony bardzo skrupulatnie, ale warunkiem postawienia skutecznego zarzutu (…) było pozyskanie choćby wstępnej opinii biegłych. – powiedział Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej. Jak dodał, w oparciu o tę właśnie wstępną opinię prokurator będzie stawiał zarzuty podejrzanemu.
Rodzina spłonęła w aucie. BMW jechała z ogromną prędkością
Chodzi tutaj o głośny wypadek, do którego doszło w sobotę wieczorem 16 września. Trzyosobowa rodzina – Martyna, Patryk oraz ich 5-letni syn Oliwier – wracała wówczas znad morza autostradą A1 do domu w Myszkowie w województwie śląskim. Na 339 kilometrze podróży, w miejscowości Sierosław pod Piotrkowem Trybunalskim ich osobowa Kia zderzyła się z BMW i stanęła w płomieniach. Cała trójka zginęła.
W środę Ziobro przekazał, że w momencie zderzenia BMW jechało zprędkością co najmniej253 km/h. – W tym postępowaniu są bardzo skrupulatnie zebrane dowody. Pewne czynności opóźniły się, ponieważ samochód, który jest przedmiotem analiz biegłego, to bardzo nowa jednostka – powiedział minister.
Jak dodał, ta jednostka ma w swojej pamięci zapisy elektroniczne, istotne do odtworzenia parametrów szybkości jazdy. Według ministra sprawiedliwości polska filia BMW nie była jednak w stanie przekazać prokuraturze zapisów z samochodu, który brał udział w wypadku na A1, dlatego zwrócono się do centrali firmy w Niemczech.
Pierwszy komunikat policji wywołał "śledztwo" internautów
Jak informowaliśmy w naTemat, piotrkowska policja poinformowała najpierw, że "ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący pojazdem kia (...) z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się". Wówczas w internecie pojawiło się wiele materiałów, które pokazywały, że było tam też BMW. Dopiero w drugim komunikacie policjanci potwierdzili udział obu pojazdów w zdarzeniu.
Również w czwartek policja wydała kolejny komunikat. "Na miejscu policjanci ustalili tożsamość kierującego BMW, który okazał się trzeźwy. Niemniej jednak pobrana została krew do badań laboratoryjnych pod kątem zażywania środków odurzających. Czynności prowadzone były bardzo skrupulatnie, zgodnie ze wszystkimi procedurami" – napisano.
I dodano: "Pragniemy podkreślić,że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie, kierowcą BMW nie był funkcjonariusz policji, czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne".
"Odnosząc się do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku, z kierowcą BMW, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe" – napisano.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.