Już dziś w południe rozpocznie się Marsz Miliona Serc, którego pomysłodawcą jest Donald Tusk. Podczas przemarszu zabraknie jednak pani Joanny z Krakowa, która nie została na niego zaproszona przez lidera opozycji. Kobieta przyznała, że czuje się wykorzystana do politycznej gry.
Reklama.
Reklama.
Tusk zapowiedział Marsz Miliona Serc dla pani Joanny
Przypomnijmy, w lipcu br. pani Joanna, mieszkająca w Krakowie zażyła tabletkę poronną. Kobieta kilka dni po jej zażyciu poczuła się gorzej i poprosiła o pomoc swoją psychiatrę, która wezwała służby w związku z podejrzeniem próby samobójczej.
Pani Joanna trafiła do szpitala w asyście policji, która zarekwirowała jej komórkę i laptop oraz poddała niecodziennym oględzinom w gabinecie ginekologicznym. Sprawa poruszyła wiele osób w kraju, do zdarzenia wówczas odniósł się także lider opozycji.
– Ten wstrząsający obraz to coś więcej niż kolejny dramat Polki w państwie rządzącym przez PiS – mówił podczas specjalnie zorganizowanej konferencji prasowejDonald Tusk. Polityk podkreślił, że pani Joanna została upokorzona w gabinecie ginekologicznym.
– Kilkanaście godzin temu cała Polska zobaczyła, co się zdarzyło w Krakowie. Historia pani Joanny, która trafiła do szpitala, a tam otoczona przez policję przy współpracy z prokuratorem była upokarzana. Zabrano jej własność. To wszystko działo się w gabinecie ginekologicznym – przypomniał.
Ogłosił zatem, że odbędzie się Marsza Miliona Serc 1 października, w którym Polacy pokażą, że nie chcą już PiS przy władzy.
– 1 października zorganizujemy Marsz Miliona Serc. Milion w Warszawie da już pewność zwycięstwa. Spotkamy się po to, aby na kilka tygodni przed wyborami już nikt nie miał wątpliwości, że dobrych ludzi jest więcej – mówił w lipcu Donald Tusk.
Pani Joanna o marszu: Wykorzystano mnie do politycznej gry
Od pewnego czasu pani Joanna nie brała udziału w wystąpieniach publicznych. Po około dwumiesięcznej przerwie kobieta udzieliła wywiadu serwisowi TOK FM. Podczas rozmowy z dziennikarzami przyznała, że nie weźmie udziału w marszu, który został zorganizowany przede wszystkim na bazie jej historii. Jak się okazało, nie dostała zaproszenia.
– Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do przedwyborczej gry – powiedziała pani Joanna, nie kryjąc swojego rozżalenia z powodu takiego stanu rzeczy, po czym dodała: – Mam wrażenie, że w momencie, kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em.
Kobieta przyznała, że gest Tuska, jakim było zorganizowanie Marszu Miliona Serc pomógł jej dotrzeć ze swoim przekazem do wielu kobiet, co jednak sprawiło, że stała się obiektem ataku wielu ludzi.
– Zapłaciłam za to wysoką cenę, bo spadło na mnie szambo hejtu ze strony prawicowych mediów – zauważyła pani Joanna.