W Zimbabwe doszło do dwóch katastrof jednego dnia. Zginął m.in. znany miliarder
Dominika Stanisławska
02 października 2023, 19:55·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 02 października 2023, 19:55
W ciągu jednego dnia w Zimbabwe doszło do dwóch katastrof. W jednej z nich zginął indyjski miliarder Harpal Randhawa. Kolejną ofiarą był jego syn. Druga z kolei miała miejsce w środkowej części kraju. Tam w katastrofie górniczej mogło zginąć nawet 13 osób.
Reklama.
Reklama.
W piątek 29 września w Zimbabwe doszło do katastrofy lotniczej. Zdaniem tamtejszej policji awionetka Cessna 206 w trakcie lotu wystąpiła usterka mechaniczna, która doprowadziła do tragedii. Sześć osób znajdujących się na pokładzie zginęło na miejscu.
Lot odbywał się z lotniska w Harare w stronę Marowe, gdzie znajduje się kopalnia diamentów. Jedną z ofiar był indyjski miliarder, właściciel spółki RioZim Harpal Randhawa i jego syn. Pozostali pasażerowie to obcokrajowcy.
RioZim w oświadczeniu potwierdziło, że awionetka, która uległa wypadkowi, należała do spółki.
Do mężczyzny należała również inna spółka GEM Holdings, której wartość to 4 miliardy dolarów.
Jak przekazał rzecznik tamtejszej policji Paul Nyathi lokalnym mediom "funkcjonariusze zbierają informacje w celu wyjaśnienia tragedii".
Zimbabwe. Najpierw katastrofa lotnicza, potem górnicza
Nieopodal Harare dokładnie w miejscowości Chegutu doszło do wypadku w kopalni. Tam zginęło 13 osób. Potwierdzono śmierć ośmiu górników, a pozostałych pięciu nie udało się odnaleźć. Jak podają tamtejsze media, zawalił się szyb. Uratowano 21 osób, które w chwili zdarzenia były pod ziemią.
Kopalnia złota, w której doszło do wypadku, jest zamknięta. Wcześniej należała do niemieckiej spółki. Z ustaleń policji wynika, że miejsce nie zostało odpowiednio zabezpieczone, a lokalni górnicy nadal schodzili pod ziemię i wydobywali surowiec.
To codzienność w Zimbabwe. W oficjalnie nieczynnych kopalniach może pracować nawet pół miliona ludzi.