Zbigniew Ziobro przekazał, że wystosował do Zjednoczonych Emiratów Arabskich wniosek o ekstradycję Sebastiana M., możliwego sprawcy tragedii na A1. Okazuje się, że koszt jego ściągnięcia wyniesie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Reklama.
Reklama.
Ziobro podpisał wniosek o ekstradycję Sebastiana M.
O swojej decyzji Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych w środę wieczorem.
"Podpisano właśnie wniosek o ekstradycję do Polskiego Zezwolenia Arabskiego 32-letniego Sebastiana M., BMW podejrzanego o wystąpienie zdarzenia na autostradzie A1" – napisał na Twitterze/X.
Problem jednak w tym, że za ściągnięcie Sebastiana M. do kraju służby będą musiały zapłacić. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", koszty operacyjne wyniosą około 40 tysięcy złotych zakładając, że do Zjednoczonych Emiratów po podejrzanego uda się trzech mundurowych i jeden pracownik konwojowy, a ich wyprawa potrwa 5 dni. Oczywiście w przypadku wysłania po Sebastiana M. większej liczby funkcjonariuszy, opłaty za podróż automatycznie wzrosną.
Gdyby jednak nie opieszałość polskiej policji, wspomnianych kosztów operacyjnych udałoby się uniknąć, bowiem uciekinier mógłby być schwytany jeszcze przed przekroczeniem naszej granicy z Niemcami.
Według doniesień serwisu jeszcze przed wylotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich lokalne służby namierzyły go, jednak nie mogły dokonać aresztowania, bowiem Interpol nie zdążył wydać czerwonej noty za poszukiwanym.
Polak z tureckiego lotniska odleciał raptem kilka minut po tym, jak międzynarodowa organizacja policyjna w końcu zadecydowała, że kierowca bmw powinien zostać zatrzymany.
32-latek został schwytany przez funkcjonariuszy ZEA, jak i polskich, którzy prowadzili poszukiwania. Jak informuje RMF 24, mężczyzna został zatrzymany na obrzeżach Dubaju, gdy przemieszczał się samochodem. Trafił do aresztu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
"W praktyce będzie wyglądać to tak, że prokuratura wystąpi z wnioskiem o ekstradycję i kiedy taka decyzja zapadnie, nasi policjanci udadzą się do Emiratów, żeby sprowadzić do polski podejrzanego" – przekazał serwisowi Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
Sebastian M. miał mieć fałszywy paszport
Inne szokujące informacje podał Krzysztof Rutkowski, właściciel Biura Detektywistycznego Rutkowski. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" powiedział, że Sebastian M. miał przy sobie fałszywy paszport.
– Jest teraz na policji przy lotnisku. Miejsce pobytu mężczyzny, który odpowiadał wizerunkiem poszukiwanemu wskazał nam informator. Możemy już oficjalnie potwierdzić, że jest to poszukiwany z Polski – powiedział Rutkowski reporterom "GW".
Należy podkreślić, że doniesienia o fałszywym paszporcie nie zostały potwierdzone przez policję.