
Dziesięć tysięcy złotych – tyle pieniędzy ze swojego konta w mBanku pół roku temu stracił Maciej Woźniak. Padł ofiarą wyjątkowo przemyślanego oszustwa. Mężczyzna sam przyznaje, że po części winna jest jego własna głupota, ale nie może przeboleć reakcji banku na jego reklamację. A właściwie jej braku. – Przecież to skandal. Od września ubiegłego roku nie dostałem absolutnie żadnej odpowiedzi. A pieniędzy jak nie było, tak nie ma – mówi w rozmowie z naTemat.
Na Facebooku powstał nawet fanpage "Okradzeni klienci mBanku", gdzie poszkodowani wymieniają się przykrymi doświadczeniami związanymi z oszustwem. CZYTAJ WIĘCEJ
Kiedy zorientowałeś się, że coś jest nie tak?
Jesteś pewien, że byłeś na stronie mBanku? Banki uczulają, żeby zwracać uwagę na szyfrowanie połączeń i poprawny adres strony.
Zobacz też: "Dziś żadna marka nie ma immunitetu", czyli jak walczyć z firmami o swoje w XXI wieku
Wystarczy jednak dokładnie przeczytać komunikat, by nabrać podejrzeń. Brak poprawności ortograficznej, gramatycznej i stylistycznej nie pozostawia wątpliwości, że informacja nie została napisana przez pracownika poważnej firmy. Cyberprzestępcy zupełnie nie wysilili się pod tym względem. Zespół mBanku zapewnia, że nigdy nie prosi o wykonanie przelewów testowych ani zwrotu środków na rachunki innych klientów. Komunikat jest najzwyczajniejszą próbą wyłudzenia pieniędzy. CZYTAJ WIĘCEJ
Co zrobiłeś, gdy zorientowałeś się, że straciłeś swoje pieniądze?

