Napastnik wtargnął do biura senatora Kwiatkowskiego. Groził nożem
Napastnik z nożem wtargnął do biura senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego w Łodzi. Groził dyrektorce tego miejsca. Sprawa została zgłoszona odpowiednim służbom.
Reklama.
Napastnik z nożem wtargnął do biura senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego w Łodzi. Groził dyrektorce tego miejsca. Sprawa została zgłoszona odpowiednim służbom.
"Niestety emocje w polityce przekroczyły kolejne granice, po grożeniu nożem mojej dyrektorce biura senatorskiego jedziemy dokonać zgłoszenia przestępstwa na policję. Trzeba ująć sprawcę, zanim stanie się nieszczęście" – przekazał senator Krzysztof Kwiatkowski w mediach społecznościowych. Na szczęście kobieta nie ucierpiała fizycznie.
Biuro senatora znajduje się w Łodzi. Do incydentu doszło w piątek przed południem. W rozmowie z Onetem polityk wyraził nadzieję, że dzięki okolicznemu monitoringowi uda się złapać sprawcę napaści. Rozmawiał z dziennikarzami, kiedy był w komisariacie policji.
Napastnik to mężczyzna w wieku ok. 40 lat z lekkim zarostem. – Nigdy wcześniej nie miałem takiej sytuacji. Nie jestem też człowiekiem, który może być konfliktowy. Nie rozumiem tej sytuacji – mówił portalowi Kwiatkowski.
I podkreślił: – Mam nadzieję, że policja podejmie czynności. Obok biura jest budynek teatru, który ma monitoring i liczę, że uda się zatrzymać sprawcę. Trzeba działać, żeby to się nie skończyło jakąś tragedią.
Jak informowaliśmy w naTemat, politycy opozycji otrzymali niedawno groźby, wysyłano je do m.in. Donalda Tuska i Wandy Traczyk-Stawskiej. Ale identycznego maile otrzymali również: Radosław Sikorski, Dariusz Joński, Paweł Kowal, Kamila Gasiuk-Pihowicz czy Mirosława Nykiel.
"Wpakuję Ci nóż desantowy w brzuch. (...) Pomogę oczyścić mój kraj, zostanę bohaterem jak Stefan W. (...) Jesteś skazany na śmierć za zdradę ojczyzny" – brzmi fragment nienawistnego maila. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział wówczas reakcję prokuratury po publikacji nagrania Donalda Tuska.
Tak też się stało. W rozmowie z Polską Agencją Prasową Aleksandra Skrzyniarz z warszawskiej prokuratury zapowiedziała przesłuchanie pokrzywdzonych polityków oraz uzyskanie wszelkich danych, które pomogą ustalić tożsamość sprawcy. Ostatecznie postępowanie zainicjowano 3 października. Jak podała PAP, śledczy nie wykluczają, by w akcji kierowania gróźb brała udział więcej niż jedna osoba. Za popełnione przestępstwo sprawcy lub sprawcom grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy, że wybory odbędą się już 15 października, czyli za 9 dni. Są połączone z referendum. W nim nie trzeba brać udziału. Wystarczy poinformować komisję wyborczą, aby odnotowała, że nie pobieramy karty, jeśli zależy nam na mniejszej frekwencji. Ta ma bowiem wpływ na ważność tego głosowania, a opozycja alarmuje, że treść pytań jest niezwykle stronnicza. Art. 125 w punkcie 3 polskiej Konstytucji informuje, że "jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący".