Dwa lata temu aktor Piotr Zelt zarzucił rzeczniczce Komendanta Głównego Straży Granicznej bycie "bestialską twarzą standardów państwa PiS". Przeciwko artyście do sądu trafił akt oskarżenia. W piątek 6 października gwiazdor "13 posterunku" stanął przed sądem. Aktor w najnowszym wywiadzie odsłonił kulisy rozprawy.
Reklama.
Reklama.
Dwa lata temu Piotr Z. zasłynął z komentarzy kierowanych pod adresem porucznik Anny Michalskiej i Jarosława Kaczyńskiego. "Pani rzecznik SG. Twarz bestialskich, bandyckich standardów państwa PiS" – mogliśmy przeczytać. Pomimo usunięcia wpisu, jego treść została szeroko udostępniona na Twitterze.
Sprawą wówczas zajął się Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu. Organizacja złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.Na dodatek internauci odkryli, że artysta postanowił wulgarnie skomentować bieżące wydarzenia polityczne. Aktor filmowy post zaczął od nazwania Kaczyńskiego "ch***m", który zarządza bandą "ch***w".
"Szefa ma w Moskwie. To nie żaden wizjoner, strateg, to zwykła miernota, brudas, abnegat i fleja, kryptogej, przesiąknięty komunistyczną mentalnością" – czytamy. Listę epitetów uzupełnił określeniami "zapyziały dureń" oraz "prymityw".
Piotr Zelt stanął przed sądem za obrazę rzeczniczki Straży Granicznej
6 października 2023 r. ruszył proces przeciwko aktorowi. Aktor stawił się w Sądzie Rejonowym Warszawa Mokotów. Sprawa trwała prawie dwie godziny. W najnowszym wywiadzie artysta twierdzi, że artyści od zawsze angażowali się w politykę.
"Ludzie kultury zawsze angażowali się w politykę. W czasach stanu wojennego ogłosili bojkot – nie występowali w filmach, nie występowali w teatrach. Zawsze komentowali rzeczywistość i nigdy nie byli bierni i obojętni. Oczywiście jest mnóstwo ludzi, którzy chcieliby nas sprowadzić do tego, żebyśmy tylko wychodzili na scenę, bawili ludzi i wracali do domu – żebyśmy nie mieli nic do powiedzenia. Każdy obywatel ma coś do powiedzenia w tematach politycznych i społecznych, niezależnie od tego, co robi. Myślę, że środowisko aktorskie i środowisko artystyczne szczególnie ma" – tłumaczy w rozmowie z portalem plejada.pl.
Piotr Zelt postanowił się otworzyć w temacie uczuć, które mu towarzyszą po piątkowej rozprawie. Jak zwykle nie przebierał w słowach pod adresem rządu. "Nie dam się zastraszyć" – mówi wprost.
Aktor nie wie, ile razy jeszcze będzie musiał pojawić się w sądzie. Na ten moment nie jest w stanie przewidzieć, co dalej się wydarzy. "Trudno cokolwiek wyrokować. Czasy są tak dziwne i zależy od tak wielu czynników, że właściwie nie sposób to przewidzieć. Przestaliśmy być państwem prawa. W zasadzie nie wiadomo, czego się trzymać, bo jeżeli minister sprawiedliwości mówi otwarcie przed kamerami, że nie będzie respektował nakazu sądowego, bo nie, to o czym my mówimy w ogóle – to znaczy, że prawo nie funkcjonuje" – podsumował.
Czuję się normalnie, w zgodzie ze sobą i mimo wielkich starań aparatu państwowego, tzw. aparatu sprawiedliwości — w dzisiejszych czasach trudno go nazwać aparatem sprawiedliwości, nie dam się zastraszyć. Myślę, że powinniśmy trzymać się swego i artykułować swoje zdanie, swoją opinię i swoją niezgodę na to, co się dzieje. Gwarantuje nam to konstytucja, wolność wypowiedzi, wolność słowa i żaden reżim tego nie zmieni. Mam nadzieję.