Echa debaty wyborczej nie cichną. Wielu dziennikarzy i osobowości ze świata mediów zabrał już głos w tym temacie. Teraz swojego oburzenia nie krył Maciej Orłoś, który przed laty współpracował z publicznym nadawcą. Dziennikarz nie pozostawił suchej nitki na organizatorach. Lista zarzutów była bardzo długa.
Reklama.
Reklama.
Maciej Orłoś to prawdziwa legenda polskiego dziennikarstwa telewizyjnego. Przez ćwierć wieku był związany z "Teleexpressem" emitowanym na TVP 1. Stał się nie tyle twarzą programu, ile jego synonimem. W 2016 roku rozstał się z publicznym nadawcą i od tamtej pory wielokrotnie wypowiadał się w niepochlebnych słowach o byłym pracodawcy.
Orłoś krytykuje debatę TVP. Wspomniał poniedziałkowe wydanie "Wiadomości"
Tym razem dziennikarz nie pozostał obojętny wobec debaty przedwyborczej, która miała miejsce w poniedziałek 9 października. Maciej Orłoś opublikował na Instagramie wpis, w którym wypunktował listę zarzutów. Były prezenter TVP nawiązał do krytyki napisanej przez jego kolegów po fachu.
Orłoś nie omieszkał pominąć również poniedziałkowego wydania "Wiadomości". Format informacyjny nazwał "szczekaczką", która prezentuje upadek wszelkich norm.
"Natomiast Wiadomości będą, mam nadzieję, pokazywane jako dziwoląg udający program informacyjny, a w istocie będący szczekaczką – to dobre słowo – szczekaczką władzy, wzorem krajów dyktatorskich. Zmusiłem się i obejrzałem dzisiejsze wieczorne Wiadomości. To, co wykonała pani Edyta Lewandowska wraz z zespołem "dziennikarzy", "redaktorów" i "reporterów" to totalny upadek wszelkich norm, zasad, reguł warsztatu dziennikarskiego i etyki dziennikarskiej – w ogóle, a mediów publicznych tym bardziej. Używanie Telewizji Polskiej do propagandy jednej konkretnej partii, robienie programów newsowych tylko i wyłącznie po to, by zrobić dobrze rządzącym, jest obrzydliwe oraz niezgodne z prawem (np. art.21 ustawy o radiofonii i tv) – kontynuował.
Nie jest tajemnicą, że Maciej Orłoś nie popiera partii rządzącej. Na koniec swojego obszernego wpisu zdecydował się na bardzo wymowną puentę.
"Wydawać by się mogło, że takiej niegodziwości, nieuczciwości, manipulowania widzami rodem z komuny, w nowej wolnej Polsce należącej do UE nie będzie, a jednak. Możecie to sobie panie i panowie z PiS i SP wypierać, udawać, że nie wiecie, o co chodzi, ale sumienia nie oszukacie. Karma wróci" – podsumował dziennikarz.
Do tego, co o debacie napisali np. Damian Maliszewski czy Mariusz Szczygieł, dodam jeszcze kilka słów o Wiadomościach wyemitowanych zaraz po debacie. Bo oczywiście, debata była ustawką, pytania były maksymalnie tendencyjne - zawierały tezy propagandowe PiS nawiązujące w dodatku to tego idiotycznego referendum, Rachoń ośmielił się komentować - skandalicznie - wypowiedź lidera opozycji. Tak, ta debata będzie kiedyś pokazywana na studiach dziennikarskich jako zaprzeczenie wszelkich reguł.